„Ekumenizm nie może być drogą gładką jak asfalt, która prosto jak świeca prowadzi do celu. Na tej drodze są góry i doły, często pojawiają się wyboje i uderzenia" - powiedział kardynał Karl Lehmann komentując swój sprzeciw wobec interkomunii między katolikami a protestantami, do której mogłoby dojść podczas ewangelickiego zjazdu Kościołów w Kolonii na początku czerwca.
Trudno jego opinii się dziwić. Dla katolików, inaczej niż dla protestantów, wspólnota Stołu Pańskiego możliwa jest dopiero w sytuacji pełnego zjednoczenia. Rezygnacja z tej zasady byłaby zdradą własnych przekonań. Czy się to protestantom podoba czy nie, muszą się z tym pogodzić. Jako katolicy zdajemy sobie jednak sprawę, że naszych braci takie stawianie sprawy może boleć. Nie ma sensu udawać, że żadnego problemu nie ma. Jest. Tyle że wszyscy pragnący pełnego zjednoczenia są przekonani, że tego typu trudności nie mogą zatrzymywać procesu zbliżania naszych Kościołów. To tylko – jak obrazowo powiedział kardynał Lehmann – jeden z wybojów na drodze do jedności. A tych jest znacznie więcej. O znacznie poważniejszym informuje Katolicka Agencja Informacyjna. Aż 66, czyli 1/3 duchownych Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego za Granicą nie uznało podpisanego 17 maja Aktu o jedności kanonicznej swego Kościoła z Patriarchatem Moskiewskim i przeszło pod jurysdykcję biskupa Taurydy i Odessy Agatangela, który jako hierarcha RKPzG sprzeciwił się zjednoczeniu. Gdyby powodem takiej postawy był tylko brak potępienia przez Patriarchat Moskiewski deklaracji lojalności wobec państwa sowieckiego i bolszewików, podpisanej przez metropolitę Sergiusza w 1927 roku, nie byłoby się czym martwić. To czysto wewnętrzna sprawa rosyjskiego Kościoła prawosławnego. Gorzej, że przeciwnicy pojednania domagają się od Moskwy wystąpienia z międzynarodowych struktur ekumenicznych: Światowej Rady Kościołów i Konferencji Kościołów Europejskich. Dla nich bowiem ekumenizm jest najzwyczajniej w świecie herezją. Nie wiadomo jak sprawy potoczą się dalej. Czy powstający dziś nowy podział utrwali się, czy zaniknie, zależeć będzie między innymi od tego, na ile zręczną mediacją uda się przekonać dotychczas nieprzekonanych, a w dłuższej perspektywie także od tego, na ile żywotną okaże się grupa odrywająca się dziś od RKPzG. Cała sprawa pokazuje jednak, że droga do zjednoczenia chrześcijan naprawdę nie jest łatwa. Nawet gdy chodzi o tak bliskie, „siostrzane” Kościoły katolicki i prawosławny. Paradoksalnie to nie takie czy inne różnice dogmatyczne mogą być największą na niej przeszkodą, ale sprzeciw wobec ekumenizmu członków prowadzących dziś dialog partnerów. Problem jest poważny. Zarówno w Kościele prawosławnym jak i katolickim ciągle istnieje (a może nawet narasta) sprzeciw wobec zjednoczenia na zasadach innych, niż wyznanie przez adwersarzy własnych win i nawrócenie. Ignorowanie tych głosów może okazać się niebezpieczne. Jeśli w naszych Kościołach zabraknie wewnętrznego dialogu na temat zjednoczenia, może się okazać, że zamiast wytęsknionej jedności mamy nowe podziały.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.