Byłoby idealnie, gdyby zauważając dotychczas wykluczonych nie wykluczać tych lepiej sobie radzących.
Abp Kazimierz Nycz broni Radia Maryja. W dodatku czyni to za granicą, wtedy, gdy zwrócone są na niego oczy wielu ważnych ludzi, bo z towarzyszeniem oklasków otrzymuje paliusz z rąk Benedykta XVI. Jednych ta wiadomość ucieszy, innych zmartwi. Mnie cieszy. Niejednokrotnie słyszałem głosy ludzi zawiedzionych działalnością toruńskiej rozgłośni wzywające do jej likwidacji i stworzenia na jej miejsce nowego, mniej kontrowersyjnego radia dla katolików. Wynikają one zwykle z opartego na doświadczeniu przekonania, że o wiele łatwiej jest zburzyć dom i na jego miejscu postawić nowy niż remontować stary. Tyle, że istniejąca piętnaście lat stacja radiowa nie jest tylko budynkiem. To przede wszystkim ludzie. Nie tylko ci, którzy zajmują się przygotowaniem i nadawaniem programu, ale przede wszystkim ci, którzy jej słuchają. Sukces Radia Maryja w dużej mierze wynika z faktu, że jako jedyne na polskim rynku radiowym postanowiło konsekwentnie kierować swoje przesłanie nie do tych, którzy w nowej rzeczywistości po roku 1989 znakomicie się odnaleźli, dopasowali i odnieśli sukces, lecz do tych, którzy nie nadążają, nie radzą sobie z nową sytuacją (powstałą również w Kościele), czują się wykluczeni. Dzięki rozgłośni redemptorystów poczuli, że ktoś ich zauważył, pochylił się nad nimi, dopuścił do głosu. Byłoby idealnie, gdyby zauważając dotychczas wykluczonych nie wykluczać tych lepiej sobie radzących. Gdyby „ludzie sukcesu” nowych czasów dzięki radiu dostrzegli swój błąd i pomogli dotąd wykluczonym poczuć się w wolnej Polsce u siebie. Niestety, to się nie udało, bo jest bardzo trudne i wymaga dobrej woli wszystkich stron. Więcej niż dobrej woli. Przełamania własnego egoizmu z jednej strony i poczucia krzywdy z drugiej. Dowartościowanie jednych bardzo często przynosi wykluczenie innych. W skrajnych przypadkach prowadzi do rewolucji. Abp Nycz nie pierwszy raz udowadnia, że nie idzie na łatwiznę i jest zwolennikiem rozwiązań wymagających dużego wysiłku. Z pewnością mógł w wywiadzie dla włoskiej gazety jednoznacznie potępić toruńską rozgłośnię. Mógł też ją bezkrytycznie pochwalić. Za każdym razem zyskałby poklask części odbiorców. Ale to właśnie byłoby niekatolickie i niekościelne. Bo sensem Ewangelii nie jest dzielenie na owce i kozły już tu na ziemi. To zarezerwował sobie Jezus na końcu czasów. Kościół na ziemi ma jednoczyć i wszystkich prowadzić do zbawienia. Dlatego cieszę się, że abp Nycz nie chce likwidować Radia Maryja, tylko chce je ulepszać.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.