Może problemem jest właśnie to, że naród nie czuje się współautorem tej inicjatywy?
Ponad dwa wieki temu (dokładnie 5 maja 1791 r.) uczestnicy Sejmu Czteroletniego pełni entuzjazmu po uchwaleniu Konstytucji 3 Maja, wydali deklarację, w której napisali: „Aby zaś potomne wieki tym silniej czuć mogły, iż dzieło tak pożądane, powinno największe trudności i przeszkody, za pomocą najwyższego losami narodów rządcy do skutku przywodząc, nie utraciliśmy tej szczęśliwej dla ocalenia narodu pory, uchwalamy, aby na tę pamiątkę kościół ex voto wszystkich stanów był wystawiony i najwyższej Opatrzności poświęcony”. Tym zawiłym sformułowaniem postanowili wybudować Świątynię Opatrzności. Oni w emocjach podjęli uchwałę, a my dziś mamy problem. I to poważny. Właśnie jedna z gazet doniosła, że trwająca na Polach Wilanowskich budowa jeszcze przed końcem roku zostanie zawieszona z powodu braku pieniędzy. Jak to jest, że w kraju, w którym tylko dzięki ofiarom wiernych zbudowane zostało ogromne sanktuarium w Licheniu, w którym z datków powstało wiele innych pięknych i bogato wyposażonych obiektów sakralnych, nie może od ponad dwustu lat powstać jedna świątynia, która w zamyśle pomysłodawców ma być znakiem wdzięczności narodu za niebagatelne w jego dziejach wydarzenie? Trudno zrozumieć. Mam hipotezę, która zapewne zabrzmi dziwnie. Może problemem jest właśnie to, że naród nie czuje się współautorem tej inicjatywy? Na stronie internetowej Świątyni Opatrzności można przeczytać takie zdanie: „Budowa Świątyni Świętej Opatrzności Bożej, jest to drugi publiczny akt najwyższych władz państwowych, motywujący naród do wypełnienia zobowiązań wynikających z wiary”. Jasno z niego wynika, że budowa Świątyni Opatrzności to pomysł władzy. A jak Polacy traktują pomysły władzy, zwłaszcza te dotykające wrażliwych sfer ich życia (wiara z pewnością do takich sfer należy), wiadomo. Podchodzą do nich – łagodnie to ujmując – nieufnie. Myślę, że trzeba dzisiaj polskim katolikom „wszystkich stanów” wyjaśnić, iż Świątynia Opatrzności to nie żadna fanaberia władzy (wszystko jedno, czy aktualnej, czy sprzed ponad dwustu lat), tylko ich sprawa. I że powinna być ona wotum wdzięczności nie tylko za Konstytucję 3 Maja, ale również za wiele innych darów, jakimi Bóg nasz polski naród obdarzył. Także za dar odzyskania niepodległości i wyjścia z komunizmu. Mamy za co być wdzięczni. I jak chcemy, to potrafimy wdzięczność okazywać. Jest precedens, pokazujący, że polscy katolicy potrafią uznać za swój religijny pomysł rządzących. Przecież to król Jan Kazimierz złożył Maryi śluby w Katedrze Lwowskiej i obrał Ją na Królową Polski. A wszyscy uważamy te śluby za swoje.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Msza św. w 106. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości.