Nadszedł dla Kościoła katolickiego w Polsce czas odważnego formowania polityków, którzy się na niego powołują.
Obserwując od długiego czasu ogromną delikatność, a nawet czasami pobłażanie, z jakim polscy hierarchowie kościelni odnoszą się do polityków deklarujących się jako katolicy, z coraz większym podziwem patrzę na amerykańskich biskupów, śmiało podejmujących działania dyscyplinujące tamtejszych senatorów, członków Izby Reprezentantów, gubernatorów, burmistrzów itp., przyznających się do katolicyzmu. Czy któryś z polskich biskupów odważył się zadzwonić do parlamentarzysty, aby powstrzymał się od przyjmowania Komunii Świętej, dopóki nie przestanie ostentacyjnie popierać rozwiązań sprzecznych z nauką Kościoła? Nie słyszałem o takim przypadku, a myślę, że gdyby się zdarzył, wieść o tym krążyłaby nie tylko w drugim, plotkarskim obiegu. W Ameryce takie rzeczy się już kilka razy zdarzały w ostatnich latach. Niedawno biskup Joseph Neumann zadzwonił do Kathleen Sebelius, gubernator Kansas, z prośbą, by nie przyjmowała Komunii Świętej, dopóki nie przestanie popierać aborcji. Mam wrażenie, że licznym naszym politykom-katolikom bardzo bliska jest postawa pani gubernator, która „prywatnie uważa aborcję za zło”, ale „nie chce ograniczać prawa kobiet do wyboru”. Mam dobrze w pamięci podobne wypowiedzi padające z ust czołowych polskich parlamentarzystów. Równie dobrze mogliby mówić „prywatnie jestem święty, ale ze względów politycznych popieram rozmaite łajdactwa”. Bo nie chodzi tylko o zabijanie dzieci w łonach ich matek. Nie brak rozmaitych autorytetów, które z pasją dowodzą, że polityka nie ma nic wspólnego z moralnością i nie należy do niej odnosić nawet najbardziej podstawowych norm etycznych. To sprytny zabieg, żeby dziedzinę ludzkich działań, mającą wpływ na losy miliardów ludzi na całym świecie, wyjąć spod oceny moralnej, której podlega każde ludzkie działanie. Dawniej przynajmniej władcy twierdzili, że ponoszą odpowiedzialność przed Bogiem i historią. Dzisiaj w ogóle nie chcą za swoje decyzje przed nikim odpowiadać (biorąc pod uwagę, że wybory są dzisiaj konkursem piękności, a nie rzeczywistym wyborem politycznym opowiadanie, że odpowiadają przed wyborcami jest mydleniem oczu). Myślę, że nadszedł dla Kościoła katolickiego w Polsce czas odważnego formowania polityków, którzy się na niego powołują. Deklarowanie katolicyzmu nie może być tylko formą zdobywania poparcia sporej części wyborców. Musi być także zobowiązaniem, że w polityce będzie się postępowało zgodnie z zasadami swojej wiary. Wiara nie jest sprawą prywatną. Nikogo. Także polityka.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.