To mój miś, oddawaj! - krzyczy jedna pięciolatka do drugiej. Maskotce ciągniętej za rękę i nogę w dwie różne strony grozi co najwyżej pęknięcie. Szarpanie w podobny sposób dziecka oznacza jego wielką krzywdę.
W nagłośnionej ostatnio sprawie matki, której sąd odebrał dziecko przekazując opiekę babci, niestety zwycięża ideologia. Fakty (choć ustalenie ich na podstawie relacji prasowych nie jest łatwe) są następujące: kobieta urodziła dziecko jako 19-latka i wychowywała je sama, do momentu gwałtu i poronienia. Wówczas oddała je pod opiekę swojej matce. Gdy próbowała je odebrać, babcia wyruszyła do sądu. Padły z jej strony bardzo poważne oskarżenia (narkomania, molestowanie), które jednak się nie potwierdziły. Decyzja sądu o ograniczeniu matce praw rodzicielskich jest wykorzystywana ideologicznie (kobieta żyje w związku homoseksualnym, więc jest dobrym materiałem na "ofiarę dyskryminacji"), niemniej ma spore uzasadnienie. Dziecko ma prawo być z matką, to nie ulega wątpliwości. Mamy jednak dwa bardzo poważne argumenty. Pierwszym jest negatywna opinia psychologów (określenie „niedojrzałość emocjonalna” brzmi łagodnie, ale pod nim kryją się poważne zastrzeżenia). Ponadto od 2 lat, czyli przez połowę dotychczasowego życia dziecko przebywa z babcią, a matkę zna bardzo słabo. Z punktu widzenia czterolatka 2 lata znaczy po prostu „od zawsze”. Niezależnie kto zawinił brakowi kontaktów nie można czteroletniego dziecka nagle przestawić do obcego dla niego środowiska, pod opiekę osoby, która nie rokuje zapewnienia (w bardzo trudnej emocjonalnie sytuacji) poczucia bezpieczeństwa. Bardzo rozsądnie zalecono terapię tej rodziny, nie wykluczając oddania dziecka matce w przyszłości. Nie można jednak w tej sprawie pominąć dwóch kwestii: po pierwsze: wysiłku, by dziecko mogło, dzięki jak najczęstszym kontaktom, nawiązać więź z matką, po drugie: monitorowania jego sytuacji. Babcia prawidłowo opiekuje się dzieckiem – stwierdził sąd. Nie ma podstaw, by to kwestionować. Niemniej prawem dziecka jest kontakt z rodzicami, a obowiązkiem opiekuna jego zapewnienie. Jak wskazuje doświadczenie, w tym przypadku kontakt mocno szwankował. To mój miś, oddawaj! – krzyczy jedna pięciolatka do drugiej. Maskotce ciągniętej za rękę i nogę w dwie różne strony grozi co najwyżej pęknięcie. Szarpanie w podobny sposób dziecka oznacza jego wielką krzywdę, tym większą jeśli usiłują je rozszarpać osoby mu bliskie. Obawiam się niestety, że w tym przypadku dziecko stało się przedmiotem osobistej rozgrywki między dwiema kobietami. Dobrze by było, gdyby między ideologią i krzykami o dyskryminacji nie zniknęło prawdziwe dobro dziecka i dobro tej rodziny. Trybunał w Strasburgu tu nie pomoże, trzeba zwykłego rozsądku i pomyślenia o losie jedynej w tej sprawie strony, która nie ma swojego adwokata. Czteroletniej Marysi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.