40 osób zatrzymano po nocnych starciach i strzelaninie między siłami prorosyjskimi a ukraińskimi środowiskami nacjonalistycznymi w Charkowie na północnym wschodzie Ukrainy - poinformował w sobotę w Kijowie wiceminister spraw wewnętrznych Serhij Jarowyj.
W wyniku zajść dwie osoby zginęły, a pięć zostało rannych. Wśród nich jest jeden milicjant. Szef MSW Arsen Awakow ocenił, że zamieszki w Charkowie i innych miastach jego kraju wywołują "zawodowi prowokatorzy z sąsiedniego państwa".
"Wiadomości rosyjskich agencji informacyjnych, które relacjonują te wydarzenia, pojawiają się zanim jeszcze do nich dojdzie. Finansowaniem zaplanowanych burd na wschodzie i południu kraju zajmują się oskarżeni o zbrodnie przedstawiciele byłych władz Ukrainy, które weszły w sojusz z rosyjskimi ekstremistami" - napisał Awakow na swoim profilu na Facebooku.
Minister zaapelował do ludności, by nie poddawała się emocjom, lecz działała wspólnymi siłami. "Złością niewiele dokonamy. Negatywne emocje w niczym nie pomogą. Pomoże tylko jedna, wspólna i spokojna mentalna odpowiedź milionów Ukraińców. Na tle naszej jedności banda prowokatorów i separatystów zniknie i zakończą się inicjowane z zewnątrz nieporządki" - czytamy.
Do starć w Charkowie miało dojść po kłótni między grupą prorosyjsko nastawionych osób z tzw. Antymajdanu i nacjonalistów ukraińskich z Prawego Sektora. Zaatakowano biura kilku organizacji, w tym należące do Prawego Sektora.
Na opublikowanych w mediach nagraniach wideo widać było eksplozje i słychać odgłosy strzelaniny.
Wcześniejsze zacięte starcia w Charkowie skłoniły władze ukraińskie do apelu o spokój. Ostrzeżono też przed prowokacjami przed niedzielnym referendum na Krymie, które ma rozstrzygnąć przyszłość tego terytorium.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.