Według premiera Donalda Tuska dalsze relacje Polski i Ukrainy będą w dużej mierze zależeć od tego, na ile oba narody dobrze zrozumieją wspólną, czasami niełatwą i bolesną, historię i wyciągną z niej właściwe wnioski.
"Dobra przyszłość, bezpieczna przyszłość, także bezpieczna przyszłość Polski i Ukrainy, będzie w bardzo dużym stopniu zależała od tego, na ile Polacy i Ukraińcy dobrze zrozumieją swoją historię, będą ją prawdziwie opisywać i wyciągną z tej historii właściwe wnioski" - mówił w niedzielę w Lubaczowie (Podkarpackie) na spotkaniu z mieszkańcami szef rządu.
Podkreślił, że jeżeli odczuwamy poczucie zagrożenia płynące ze Wschodu, w związku z sytuacją na Ukrainie i na granicy ukraińsko-rosyjskiej, a Polska ma duże poczucie bezpieczeństwa na zachodniej granicy, to jest to wynik jej obecności w Unii Europejskiej. Jego zdaniem destabilizacja na Ukrainie pokazuje, jak trudno żyć narodom w tej części świata "bez zakorzenienia się w takiej większej wspólnocie międzynarodowej".
"Musimy sobie bardzo wyraźnie powiedzieć, że to polskie bezpieczeństwo, to polskie zakorzenienie możliwe było także dlatego, że potrafiliśmy w Europie uczciwie i otwarcie mówić o naszej przeszłości" - zaznaczył Tusk.
Według niego gdyby Niemcy, Francuzi i Polacy konsekwentnie nie rozliczali się z tragicznych rozdziałów historii, to cała Europa "byłaby nadal piekłem emocji, nacjonalizmów, odwetów".
Jak dodał, Polska ma ciągle potrzebę "uczciwszego dialogu także ze strony Ukraińców, jeśli chodzi o ocenę tego, co zdarzyło się w przeszłości" i będzie o tej potrzebie pamiętać.
W swoim wystąpieniu do mieszkańców zaznaczył, że to właśnie Polacy powinni pomóc Ukraińcom uporać się z historią.
"Nie będzie dobrze rozwijającej się Ukrainy, która będzie respektowała i realizowała takie standardy, jakie są właściwe dla Europy i dzisiaj także dla Polski, jeśli nie będzie takiej gotowości, a my musimy w tym pomoc, do uczciwego rozliczania się z przeszłością" - podkreślił premier.
Zauważył, że zarówno w Polsce, jak i na Ukrainie oraz w całej Europie jest niepokój o kształt przyszłej Ukrainy, czy będzie to taki kraj, który dał przykłady bohaterstwa i bezinteresowności, np. podczas wydarzeń na Majdanie, czy odżyje na Ukrainie nacjonalizm, czy też Ukraina straci niepodległość i stanie się znowu "w dużej mierze podległa wobec Rosji.
"Powinniśmy we własnym interesie, interesie Polaków i Polski pomoc Ukrainie () właśnie demokratycznej, niepodległej, integralnej, która nie będzie więcej terytoriów traciła, ale równocześnie Ukrainie, która w sposób odpowiedzialny będzie budowała właśnie te standardy, które pozwoliły Europie uniknąć kolejnego trzeciego światowego konfliktu" - przekonywał Tusk.
"M.in. dlatego dzisiaj jestem tu u was, żebyśmy potrafili bez złości bez nienawiści, bez chęci odwetu rozmawiać z Ukraińcami o naszej przeszłości i żebyśmy potrafili pomóc Ukraińcom uporać się z tym balastem, który czasami niektóre narody przygniata" - dodał.
Wyraził przekonanie, że warto angażować się w sprawy Ukrainy, m.in. właśnie po to, aby przyszła Ukraina była państwem niepodległym i demokratycznym, w którym nie ma nacjonalizmu.
Premier przed spotkaniem z mieszkańcami Lubaczowa złożył we wsi Rudka w pow. lubaczowskim kwiaty przed pomnikiem upamiętniającym ofiary UPA. 19 kwietnia 1944 r. oddziały UPA spacyfikowały wieś; zginęło 58 osób. Spalono wieś, a ocalonym kobietom i dzieciom nakazano "wynosić się za San". Pacyfikacji dokonał oddział Iwana Szpontaka ps. Zalizniak. Ten sam oddział odpowiedzialny jest także za mordy Polaków w Kowalówce i Cieszanowie oraz prawdopodobnie Wólce Krowickiej.
Natomiast z Lubaczowa Tusk udał się do Husowa k. Łańcuta, gdzie zwiedzi Podziemny Magazyn Gazu.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.