Pracujący dla prokuratury biegli nie wydadzą opinii bez pełnego dostępu do szczątków tupolewa oraz zapisów zarejestrowanych w czarnych skrzynkach. Po czterech latach od katastrofy z 10 kwietnia 2010 r. losy najważniejszego dochodzenia w Polsce pozostają w rękach rosyjskich władz - czytamy "Rzeczpospolitej" w artykule "Wrak jednak potrzebny".
Bez dokumentów od biegłych, śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej utknęło w "ślepej uliczce". Jeszcze w październiku 2013 r. na łamach „Gazety Wyborczej" prokurator generalny Andrzej Seremet przekonywał, że bez wraku i oryginałów czarnych skrzynek da się zakończyć śledztwo. To przekonanie w prowadzącej śledztwo prokuraturze wojskowej było powszechne - zauważa "Rz". Kłopoty prokuratury zaczęły się wraz z powołaniem zespołu biegłych.
W zamyśle prokuratury opinia biegłych miała się stać podstawą do decyzji o dalszych losach dochodzenia. "Tyle tylko, że przy przygotowywaniu opinii doszło, do niesnasek między biegłymi a prokuraturą" - informuje "Rz". Jak ustaliła gazet "biegli nie chcą przygotować kompleksowej opinii do czasu, aż będą mieli swobodny dostęp do wraku tupolewa oraz oryginałów rejestratorów lotu, czyli tzw. czarnych skrzynek. W tej chwili owe kluczowe dowody znajdują się w posiadaniu Rosjan, którzy nie palą się do ich zwrotu" - czytamy.
W ocenie płk dr inż. Antoniego Milkiewicza, kierującego zespołem biegłych pracujących dla prokuratury "opracowanie opinii bez dowodów w sprawie jest niemożliwe". Również zdaniem ppłk. Janusza Wójcika z Naczelnej Prokuratury Wojskowej „do czasu zgromadzenia pełnego materiału dowodowego wydanie opinii kompleksowej nie będzie możliwe (...) Istotą sprawy, jeśli chodzi o uzyskanie wraku czy rejestratorów, jest możliwość nieskrępowanego do nich dostępu i czynienia stosownych badań".
Płk Wójcik jednocześnie przekonuje, że prokuratura konsekwentnie dąży do uzyskania oryginałów rejestratorów, wraku i dokumentacji lotniska. Problem, w tym, że strona rosyjska konsekwentnie twierdzi, iż potrzebuje wraku i skrzynek do czasu zakończenia własnego śledztwa.
W grudniu szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow sugerował, iż rosyjskie śledztwo może się zakończyć w kwietniu 2014 r. Tyle że ówczesna sytuacja geopolityczna była inna od obecnej. "Dziś – gdy Rosja zajęła Krym, zaostrzyła stosunki z NATO i obwiniła Polskę o inspirowanie rewolucji na Ukrainie – zwrot oryginalnych smoleńskich dowodów jest mało prawdopodobny" - ocenia "Rz".
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.