W atmosferze politycznej awantury rada miejska Turynu (na północy Włoch) pozbawiła Benito Mussoliniego honorowego obywatelstwa miasta. To rezultat odnalezienia po 90 latach rejestru honorowych mieszkańców, gdzie widniało nazwisko faszystowskiego przywódcy kraju.
Kiedy niedawno w archiwum historycznym stolicy Piemontu znaleziono spis osób wyróżnionych tym zaszczytem, jeden z dokumentów wywołał konsternację. To uchwała o przyznaniu Duce w 1924 roku honorowego obywatelstwa. Z inicjatywy lewicy postanowiono natychmiast przeprowadzić głosowanie nad odebraniem tego tytułu, niemal równo 69 lat po egzekucji Mussoliniego.
29 radnych opowiedziało się za anulowaniem tytułu, przeciwko było 3.
Posiedzeniu turyńskich radnych i głosowaniu towarzyszyła ostra wymiana zdań i wyzwisk oraz głośny protest reprezentantów prawicy, którzy argumentowali, że są ważniejsze dla obywateli sprawy niż odnaleziona w mrokach archiwum uchwała sprzed lat. Radni prawicowej Ligi Północnej przynieśli na salę obrad flagę ZSRR i przypominali, że mimo licznych apeli o zmianę nazwy w Turynie wciąż jest Aleja Związku Radzieckiego. Radny partii Forza Italia byłego premiera Silvio Berlusconiego z kolei przedstawił setki poprawek, chcąc nie dopuścić w ogóle do głosowania. Lewica przypominała ustawy rasowe uchwalone z inicjatywy Duce.
"Turyn naprawił straszliwy błąd sprzed 90 lat, pokazując, że jest głęboko związany ze swą historią i antyfaszystowską tożsamością" - powiedział po głosowaniu polityk centrolewicowej Partii Demokratycznej Michele Paolino.
Włosi w opinii większości historyków i komentatorów wciąż nie rozliczyli się z faszystowskim rozdziałem w ich historii i mają kłopoty z jego oceną. Część mieszkańców Italii nadal uważa, że Benito Mussolini zrobił wiele dobrego dla kraju. Takie poglądy głosi też duża część włoskiej prawicy, między innymi Silvio Berlusconi, co wywołuje zawsze gorące protesty przeciwników politycznych.
Dane te podał we wtorek wieczorem rektor świątyni ksiądz Olivier Ribadeau Dumas.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.