Rosjanie w krajach bałtyckich stali się zakładnikami polityki Kremla, posługującej się prawami mniejszości dla usprawiedliwienia agresji. Jakie są punkty zapalne na mapie Litwy, Łotwy i Estonii?
Rosyjska interwencja na Krymie była realizowana pod hasłem: „Swoich nie zostawiamy” i odwoływała się do obowiązku ochrony zagrożonych tam rzekomo Rosjan. W następnych dniach „zagrożeni” poczuli się mieszkańcy wschodnich obwodów Ukrainy. Skutecznie im o tym przypominali rosyjscy „turyści” przybywający masowo do Charkowa, Doniecka czy Ługańska, aby organizować wiece na rzecz przyłączenia do Rosji. Oficjalną wykładnię rosyjskiej polityki w tej sprawie wyłożył minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow, stwierdzając, że „na obronę swojej integralności terytorialnej mogą liczyć tylko te państwa, które zapewniają równe prawa wszystkim narodom”. Jego słowa wywołały niepokój w krajach, w których Rosjanie stanowią liczną grupę mieszkańców.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W starożytnym mieście Ptolemais na wybrzeżu Morza Śródziemnego.
W walkę z żywiołem z ziemi i powietrza było zaangażowanych setki strażaków.
Wstrząsy o sile 5,8 w skali Richtera w północno wschodniej części kraju.
Policja przystąpiła do oględzin wyciągniętej z morza kotwicy.
Ogień strawił tysiące budynków na obszarze ok. 120 km kw., czyli powierzchni równej San Francisco.