Reklama

W przepaść

Sto lat temu wybuchła się I wojna światowa, która zburzyła naszą cywilizację i była akuszerką faszyzmu i komunizmu. Jedynie papież ostrzegał przed rzezią.

Reklama

Zatrzymałby wojnę?
Strzały Principa ugodziły austriackiego następcę tronu, który w tamtym czasie na dworze wiedeńskim był być może jedynym człowiekiem konsekwentnie przeciwstawiającym się wojnie. Arcyksiążę Franciszek Ferdynand, wychowany przez jezuitów, żywił przekonanie, że wojna stanowi śmiertelne zagrożenie dla tracącej siły i witalność monarchii Austro-Węgierskiej. Gdy po samobójczej śmierci Rudolfa, syna cesarza Franciszka Józefa, został oficjalnym następcą tronu, zaczął przygotowywać reformę monarchii. Punktem odniesienia dla niego był projekt przedstawiony w książce rumuńskiego prawnika Aurela Popovici „Stany Zjednoczone Wielkiej Austrii”. W miejsce dualistycznej monarchii miało powstać państwo federalistyczne, podzielone na 15 okręgów, według kryterium etnicznego z własnymi rządami i parlamentami. Najwięcej mieli zyskać południowi Słowianie, których przedstawiciele zorganizowali zamach na arcyksięcia. W chwili śmierci Franciszek Ferdynand miał 51 lat. Po długich sporach z cesarzem Franciszkiem Józefem poślubił ubogą czeską szlachciankę Zofię von Chotek, dla której gotów był nawet zrzec się korony. Było to małżeństwo morganatyczne. Dzieci nie mogły dziedziczyć tronu. Byli przykładnym małżeństwem, mieli czworo dzieci. Na zepsutym i próżnym dworze wiedeńskim wyróżniali się religijnością, wzajemnym oddaniem i skromnością. Wrogiem książęcej pary były rosnące w siłę kręgi nacjonalistyczne, szukające zbliżenia z Niemcami i pragnące budowania pangermańskiego imperium w Europie. Ich zemsta dosięgła nawet potomstwo Franciszka Ferdynanda. Synowie Maksymilian i Ernst von Hochberg po aneksji Austrii przez Hitlera zostali aresztowani i zamknięci w obozach koncentracyjnych. Aby dodatkowo ich upokorzyć, regularnie byli przydzielani do czyszczenia obozowych latryn.

Ostatnie wakacje
Początkowo nic nie zapowiadało, że zamach w Sarajewie wywróci cały europejski porządek, który opierał się na podstawach, które sto lat wcześniej stworzył kongres wiedeński. Względną równowagę zapewniały dwa bloki polityczno-wojskowe: Trójprzymierze (Austro-Węgry–Niemcy–Włochy) oraz Trójporozumienie (Rosja–Francja–Anglia). Sarajewo leżało na peryferiach kontynentu i nikomu przez dłuższy czas nie przyszło do głowy, aby umierać za „śmierdzących Serbów” czy „pijanych Rosjan”, jak napisał jeden z londyńskich dzienników. Świat, który wtedy się kończył, był bogaty, wydawało się, dobrze poukładany oraz względnie stabilny. Monarchowie oraz ich dwory, po wyrażeniu oburzenia po zamachu w Sarajewie, udali się na letni wypoczynek. W jednym z kurortów austriackich odpoczynek zaczął szef sztabu armii serbskiej, choć to Serbia stanęła od początku pod pręgierzem międzynarodowej opinii publicznej, oskarżona o przygotowanie zbrodni w Sarajewie. Premier Serbii Nikola Pasić wojny nie chciał. Wiedział, że jego kraj nie jest na to przygotowany. Gotów był więc wypełnić twarde austriackie ultimatum, wystosowane kilka tygodni po zamachu. Nie chciał się tylko zgodzić, aby w śledztwie toczonym na terenie Serbii brali udział urzędnicy przysłani z Wiednia.

Kto chciał wojny?
Z pewnością Sztaby Generalne Niemiec i Austro-Węgier. Do wojny parli wojskowi, wychodząc z założenia, że mała zwycięska wojna z Serbią odświeży stygnącą krew monarchii. Po długich wahaniach plan zaakceptował także cesarz Franciszek Józef. Decyzja ta wywołała jednak lawinę, której nikt już później nie był w stanie zatrzymać. W obronie Serbii stanęła Rosja, która rozpoczęła przygotowania do wojny, mobilizując także wojska w pobliżu granicy z Niemcami. Niemiecki sztab przekonał wówczas cesarza Wilhelma, że spodziewany atak należy uprzedzić i samemu uderzyć na Rosję. Głównym niemieckim celem miała być jednak Francja, która zbyt szybko – w ich ocenie – podniosła się z kolan po klęsce w wojnie 1870 r., a była związana sojuszem wojskowym z Rosją. Plan uderzenia na Paryż przygotowywany był od wielu lat. Zakładał pogwałcenie neutralności Belgii, aby ominąć pas przygranicznych twierdz, i błyskawiczne rozbicie francuskiej obrony. Następnym celem miała być Rosja. „Obiad w Paryżu, kolacja w Petersburgu”, przekonywali się oficerowie niemieckiej Reichswehry. W Berlinie liczono, że Wielka Brytania pozostanie neutralna. Wszyscy oczekiwali, że będzie to krótka, nieobfitująca w wielkie ofiary wojna. Narody także były na nią gotowe. We wszystkich krajach, w atmosferze festynu i patriotycznego uniesienia, tysiące ochotników podążały na miejsca zbiórek. Jedynie cesarz Wilhelm II, który uchodził za militarystę i poplecznika wojny, czuł niepokój, gdy podpisywał rozkazy wymarszu na front. „Panowie – powiedział do otaczających go generałów i admirałów – kiedyś będziecie tego gorzko żałować”.

Błogosławię pokój
Wszyscy mieli polityczne uzasadnienie, aby ruszyć na front. Austro-Węgry chciały się umocnić na Bałkanach. Rosja chciała ich stamtąd wyrzucić oraz dojść do cieśnin czarnomorskich Bosforu i Dardaneli. Niemcom chodziło o to, aby wyprzedzająco rozbić Rosję i Francję i upomnieć się o nowy podział kolonii. Wielka Brytania ruszyła, gdyż nie chciała, aby Niemcy panowały na kontynencie. Przed wojną ostrzegał tylko jeden schorowany starzec – papież Pius X, który miał wtedy już 80 lat. Na prośbę austriackiego ambasadora, aby pobłogosławił cesarza i jego armię, odpowiedział: „Niech pan powie cesarzowi, że nie mogę błogosławić ani wojny, ani tych, którzy jej pragnęli. Ja błogosławię pokój”. Papież, choć popierał twarde ultimatum austriackie, był gotów podjąć się misji rozjemczej, gdy dowiedział się, że Serbia gotowa jest na ustępstwa. Jego stan zdrowia jednak pogarszał się z dnia na dzień. Zmarł 20 sierpnia 1914 r. w przeświadczeniu, że Europa stacza się w przepaść. Do natychmiastowego zawieszenia działań wojennych wezwał jego następca, papież Benedykt XV. W pierwszym swym orędziu napisał: „Przez pokój można zyskać wszystko, przez wojnę wszystko się traci”. W euforii nacjonalistycznego zaczadzenia nikt go jednak nie słuchał. Zarówno na europejskich dworach, jak i wśród europejskich elit politycznych dominowała głęboka niechęć wobec Kościoła katolickiego, pogłębiona przez środowiska masonerii, bardzo wówczas wpływowe.

1 sierpnia 1914 r. rozpętał się kataklizm, który trwał ponad cztery lata i kosztował życie ponad 9 mln ludzi. Wielka wojna, jak ją nazywano, cofnęła Europę w rozwoju materialnym o kilkadziesiąt lat, a w duchowym o całe wieki. Nie przetrwała jej żadna z monarchii, które ją wywołały.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| HISTORIA, ŚWIAT

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
2°C Poniedziałek
rano
3°C Poniedziałek
dzień
3°C Poniedziałek
wieczór
2°C Wtorek
noc
wiecej »

Reklama