W środę, w 75. rocznicę sowieckiej agresji na Polskę, prezydent Bronisław Komorowski odsłonił w Cytadeli Warszawskiej tablice upamiętniające oficerów zamordowanych w Katyniu. W Rzeszowie i Szczecinie - odsłonięto pomniki poświęcone Polakom deportowanym do ZSRR. Rocznicę obchodzono także m.in. w Krakowie i Lublinie.
Prezydent Bronisław Komorowski odsłonił w Cytadeli Warszawskiej, gdzie powstaje Muzeum Katyńskie, tablice upamiętniające ofiary NKWD z 1940 r. "Jednym z fundamentów wolnej Polski było dochodzenie prawdy o Katyniu" - mówił prezydent. W jego ocenie było to "istotnym przeżyciem ważnym z punktu widzenia budowania i nowej tożsamości polskiej, opartej o wiedzę i o tradycje, ale również triumfu polskiej wolności wyrażającego się i w odkłamaniu zbrodni katyńskiej, odkłamaniu całego konglomeratu spraw związanych z 17 września 1939 r.".
Podczas uroczystości sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Kunert złożył na ręce dyrektora Muzeum Wojska Polskiego listę zawierającą blisko 3,5 tys. nazwisk ofiar z tzw. ukraińskiej listy katyńskiej, które upamiętnia cmentarz w Kijowie-Bykowni.
Następnie prezydent uroczyście odsłonił tablice-epitafia z imionami i nazwiskami zamordowanych w Lesie Katyńskim. To pierwsza część Epitafium, które powstanie w Muzeum Katyńskim. Wykonane z blachy cynkowej i szarego granitu wyglądem nawiązują do nieśmiertelników wojskowych. W przyszłym roku mają powstać kolejne tablice upamiętniające pozostałych jeńców i więźniów, których funkcjonariusze NKWD zamordowali wiosną 1940 r. z rozkazu Stalina i sowieckiego politbiura. W sumie będzie to ponad 20 tys. wpisów, wyeksponowanych w formie przypominającej rozłożone kartki listów.
W 75. rocznicę agresji sowieckiej na Polskę w siedzibie Senatu RP rozpoczęła się trzydniowa konferencja "Pamięć Pokoleń", organizowana przez Fundację Kresy-Syberia.
Wieczorem w Warszawie przy Pomniku Poległych i Pomordowanych na Wschodzie odbyły się msza św., której przewodniczył biskup polowy Józef Guzdek, oraz towarzyszące jej uroczystości. Wzięła w nich udział m.in. prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz.
"Spotykamy się tu, by czcić pamięć o aresztowanych, internowanych, a potem jeszcze - wbrew konwencjom międzynarodowym - zdradziecko zamordowanych" - powiedziała prezydent. "Prawda o tych wstrząsających wydarzeniach przez kilkadziesiąt lat była fałszowana, pilnie strzeżona, a jej ujawnianie groziło represjami. (...) W Polsce wolnej dzięki, przełomowi z roku 1989, mamy nie tylko prawo, ale i obowiązek o tym mówić" - podkreśliła Gronkiewicz-Waltz.
Krakowskie obchody rocznicy - przygotowane przez oddział Instytutu Pamięci Narodowej - w sposób szczególny były dedykowane pamięci obrońców Grodna. Przed południem na Cmentarzu Rakowickim złożono kwiaty pod Pomnikiem Ofiar Komunizmu. W Bazylice Mariackiej odprawiona została msza św., a pod Krzyżem Katyńskim u stóp Wawelu odbył się apel pamięci. Wśród zgromadzonych znalazł się Jerzy Krusenstern, jeden z ostatnich żyjących obrońców Grodna, który w 1939 r. miał 16 lat.
"Zdawaliśmy sobie wtedy doskonale sprawę, że nasza walka jest beznadziejna i że nie jesteśmy w stanie powstrzymać bolszewickiej nawały, ale zgodnie z przyrzeczeniem, jakie składaliśmy jako harcerze, robiliśmy co mogliśmy, nie licząc się z tym, że możemy zginąć" - powiedział PAP Krusenstern.
Wieczorem w Filharmonii Krakowskiej zorganizowano koncert, w programie którego jest prawykonanie oratorium skomponowanego przez Krzesimira Dębskiego ku czci Orląt Grodzieńskich.
W Rzeszowie odsłonięto ponad dwumetrowy pomnik Zesłańców na Sybir. Odlany z brązu monument przedstawia brnącego przez śnieg pod wiatr mężczyznę z różańcem w ręku. Zostawia on za sobą ślady, na których znajdują się nazwy miejscowości, do których zsyłani byli Polacy w latach 1939-56, m.in.: Kołyma, Omsk, Archangielsk, Swierdłowsk, Irkuck. Autorem projektu jest Jakub Ataman. Pomnik kosztował 289 tys. zł; pieniądze na jego budowę pochodziły od samorządu miasta i Związku Sybiraków. Na uroczystości odsłonięcia przyszło kilkaset osób; Sybiracy, ich rodziny, mieszkańcy Rzeszowa. Prezes rzeszowskiego oddziału Związku Sybiraków Danuta Zbyszyńska powiedziała m.in., że pomnik jest "rekompensatą moralną za wieloletnią gehennę ludności polskiej na nieludzkiej ziemi".
Odsłonięciem pomnika uczcił rocznicę 17 września także Szczecin. Na tamtejszym Cmentarzu Centralnym od środy można oglądać Pomnik Matki Sybiraczki. Uroczystość przed dwumetrową figurą kobiety chowającej pod płaszczem dwójkę dzieci zgromadziła - poza żyjącymi jeszcze uczestnikami zsyłek - także samorządowców, żołnierzy, młodzież i licznie przybyłych mieszkańców miasta. Pomnik poświęcony Sybiraczkom to kolejny element znajdującego się na Cmentarzu Centralnym kompleksu poświęconego pamięci zesłańców.
Pamięć ludzi, którzy ponieśli śmierć, zostali wywiezieni na wschód i w inny sposób byli prześladowani przez sowieckich agresorów, uczczono też w Lublinie. Msza w intencji ofiar odprawiona została w kościele pw. Najświętszej Marii Panny Zwycięskiej. Po mszy przedstawiciele władz administracyjnych i samorządowych, kombatanci, delegacje szkół, związkowcy z Solidarności, złożyli kwiaty pod Pomnikiem Matki Sybiraczki.
Przewodniczący lubelskiego oddziału Związku Sybiraków Janusz Pawłowski przypomniał, że agresja sowiecka na Polskę była faktycznie IV rozbiorem naszego kraju. Związek Radziecki zajął 200 tys. km kw. terenów zamieszkałych przez ok. 13 mln obywateli Polski. "Od tej chwili zaczęły się represje Sowietów względem obywateli Polski. To był początek naszej gehenny. Zaczęły się aresztowania naszych ojców, oficerów Wojska Polskiego, Straży Granicznej, policjantów, urzędników, nauczycieli, posiadaczy ziemskich. Osadzano ich w więzieniach, następnie rozstrzelano. Dokonano masowych deportacji obywateli polskich na Syberię i do Kazachstanu. Wywożono rodziny wcześniej aresztowanych i wszystkich, których władze sowieckie uznawały za potencjalnych wrogów" - przypomniał Pawłowski.
Wojewoda lubelski Wojciech Wilk udekorował Krzyżami Zesłańców Sybiru - Jana Gutowskiego i Adolfa Urniaża. Jan Gutowski powiedział PAP, że urodził się w miejscowości Filipino, w głębi Syberii, dokąd wywieziono jego ojca, żołnierza Wojska Polskiego. "Mogę powiedzieć, że przeżyłem cudem. Ja tego nie pamiętam, byłem za mały, ale ojciec opowiadał mi, że tam było strasznie. Pracował przy wyrębie tajgi, praca była ponad siły, panował głód. Dzieci umierały, zakopywano je przy barakach. Pamiętam dopiero, jak w 1946 r. ładowano nas do wagonów i przyjechaliśmy do Polski" - opowiadał Gutowski.
Kwiaty złożono też przy Pomniku Ofiar Katynia w Lublinie.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.