Władze Mali podały, że we wtorek zmarła w tym kraju druga ofiara eboli - pielęgniarz, który zajmował się pacjentem z Gwinei. Według ekspertów w Liberii, która należy do krajów najbardziej dotkniętych epidemią, obserwuje się spowolnienie szerzenia się choroby.
Pielęgniarz pracował w klinice w stolicy Mali, Bamako, i miał kontakt ze zmarłym wcześniej obywatelem Gwinei - przekazali przedstawiciele szpitala.
Malijski minister informacji zapewnił, że podjęto "kroki profilaktyczne". Według agencji Reutera policja otoczyła budynek kliniki. Anonimowe źródła twierdzą, że w szpitalu tym zachorował również jeden z lekarzy i został objęty kwarantanną.
Mali stało się szóstym krajem Afryki Zachodniej, w którym odnotowano przypadek zakażenia wirusem eboli, gdy pod koniec października potwierdzono tam śmierć 2-letniej dziewczynki; wcześniej podróżowała ona do sąsiedniej Gwinei. Najnowszy przypadek nie ma żadnego związku z zachorowaniem z ubiegłego miesiąca - twierdzą malijskie władze.
Według organizacji Lekarze bez Granic (MsF) w Liberii, na którą przypada ponad połowa zgonów z powodu wirusa eboli, liczba nowych przypadków stale spada, w przeciwieństwie do sytuacji w Gwinei i Sierra Leone. Liberyjskie władze podały, że liczba nowych przypadków spadła do "50-100 dziennie", wobec kilkuset w najgorszym okresie epidemii we wrześniu.
Na południu Gwinei ok. 20 osób, w tym przedstawiciele władz, prowadzi głodówkę, domagając się, by umożliwiono powrót do domów mieszkańcom zmuszonym do ucieczki w związku z aktami przemocy na tle epidemii. W połowie września w mieście Womey doszło do brutalnej napaści na rządową delegację, która miała edukować mieszkańców na temat eboli. Ośmiu członków delegacji zostało zabitych przez mieszkańców negujących istnienie wirusa. W okolicy rozmieszczono wojsko i wielu mieszkańców uciekło w obawie przed represjami.
Z najnowszego bilansu Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) wynika, że wskutek obecnej epidemii eboli zmarło 4960 ludzi na 13268 przypadków, głównie Liberii, Sierra Leone i Gwinei.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.