Reklama

Marsz w Paryżu od środka

Demonstracja sprzeciwu wobec terroryzmu miejscami przypominała piknik rodzinny.

Reklama

Czym po 10 kwietnia 2010 było dla Polaków Krakowskie Przedmieście, tym – po zastrzeleniu terrorystów i uspokojeniu się sytuacji – był dla Francuzów paryski Plac Republiki. Już w sobotę zbierało się na nim wielu mieszkańców stolicy kraju (i nie tylko), chcąc wyrazić swoje emocje związane z zamordowaniem przez islamskich terrorystów 17 osób. W geście solidarności z pismem „Charlie Hebdo” każdy chce być „Charlie”. – To byli wybitni rysownicy, znani w całym kraju. Francja poniosła ogromną stratę – mówi pewna Francuzka o zamordowaniu przez islamistów autorów karykatur Mahometa. Różne są sposoby upamiętnienia ofiar terroru: jedni składają pod stojącym w centrum placu Pomnikiem Republiki kwiaty, inni układają na bruku ołówki i otaczają je zniczami ułożonymi w kształt serca. Plac wyłożony jest prostokątnymi płytami: ktoś na piętnastu z nich nabazgrał markerem hasło „Je suis Charlie” – czyli „Jestem Charlie”. Wkrótce coraz więcej osób klęka i pisze markerami po bruku. Gdy do dzieła zabiera się na oko siedmioletnia dziewczynka z różowym markerem, obskakują ją fotografowie. Dziecko pisze, po czym zaczyna pozować. Napisami wykonanymi markerami i sprayem pokrywa się także sam Pomnik, z którego już niedługo zwisają plakaty i przedruki karykatur autorów „Charlie Hebdo”.

Następnego dnia w marszu sprzeciwu wobec terroryzmu biorą udział nieprzebrane tłumy. W zamierzeniu miał mieć charakter żałobny, ale praktyka wygląda inaczej. Widać liczne transparenty, plakaty, ktoś przebrał się najwyraźniej za Mariannę, symbol Francji. Widać też bardzo dużo dzieci, w wieku przedszkolnym, niemowlęta. Podczas gdy rodzice niosą ogromny transparent z hasłem „Charliberte”, dziecko trzyma w rękach karykaturę, która w ostatnich dniach stała się symbolem francuskich wartości zaatakowanych przez fundamentalistów: przedstawia trzymających się w uścisku rysownika i muzułmanina, którym podczas namiętnego pocałunku ślina ścieka po policzkach. Ktoś inny z kolei przyczepił hasło „Je suis Charlie” do własnego psa. Czuć atmosferę pikniku rodzinnego – pewna matka wyjmuje pudełko z ciastkami i sokiem, które jej córka rozdaje przechodniom. Inni zaprowiantowali się sami: jedzą fast food i piją piwo, śmieci rzucając na ziemię. Co odważniejsi wspinają się na pomnik i drzewa, słychać głośne rozmowy i śmiechy. O nastroju powagi nie ma mowy.

Maszerują nie tylko biali, ale także czarni i potomkowie algierskich imigrantów. Niektórzy muzułmańscy mężczyźni wyróżniają się strojem, w powietrzu powiewają flagi. Nie tylko Tricolore, ale także np. Brazylii, a nawet… Tybetu. Ktoś intonuje Marsyliankę. Tak maszeruje francuski naród, z dala od swoich przywódców i rodzin ofiar rzezi.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
3°C Czwartek
wieczór
0°C Piątek
noc
0°C Piątek
rano
4°C Piątek
dzień
wiecej »

Reklama