Kilkadziesiąt tysięcy ludzi przeszło w sobotę ulicami Dublina, by protestować przeciw wprowadzeniu przez rząd opłat za wodę. To już czwarta masowa demonstracja zorganizowana w tej sprawie od października ub. roku; do stycznia woda była w Irlandii bezpłatna.
Według organizatorów w sobotnim proteście udział wzięło ok. 80 tys. ludzi, według państwowej telewizji RTE było to 30-40 tys. Wielu demonstrujących niosło flagi Grecji na znak solidarności z tym zadłużonym krajem.
"Rodziny (w Irlandii) nie dają już sobie rady, rząd spycha ich na krawędź przepaści" - powiedziała Lynn Boylan, eurodeputowana ramienia opozycyjnej partii Sinn Fein.
Rząd argumentuje, że opłata za wodę jest konieczna, ponieważ dyrektywa UE zobowiązuje władze do zachowania zasobów wodnych, a Irlandia jest jednym z ostatnich krajów, w których woda jest darmowa. Innym argumentem jest potrzeba modernizacji systemu wodociągów.
Uczestnicy protestów uważają, że woda jest jednym z podstawowych praw człowieka i nie powinno się za nią płacić. Obawiają się, że następnym krokiem będzie prywatyzacja.
Opłata za wodę ma być w 2015 roku stała, a od 2016 r. zróżnicowana w zależności od zużycia. Z rządowych kalkulacji cytowanych przez media wynika, że dwie osoby dorosłe mieszkające pod wspólnym dachem płaciłyby 278 euro rocznie, a pięcioosobowe gospodarstwo - 584 euro rocznie.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.