Wiele uroczystości, wiele wersji wydarzeń. 10 kwietnia wciąż dzieli Polaków.
Piąta rocznica katastrofy z 10 kwietnia 2015 roku jest obchodzona dziś w Polsce i w Smoleńsku. O 8.25 na wojskowym Cmentarzu na Powązkach spotkały się rodziny ofiar i przedstawiciele władz.
Wcześniej posłowie złożyli kwiaty pod tablicą pamiątkową na Wiejskiej.
W intencji ofiar będzie też można modlić się wspólnie w Świątyni Opatrzoności Bożej podczas Eucharystii o godzinie 11. Ma tam być prezydent Bronisław Komorowski.
PiS organizuje własne obchody. Jarosław Kaczyński będzie przemawiał na Krakowskim Przedmieściu o godzinie 17.00, a następnie zostanie odprawiona kolejna Msza – tym razem w katedrze św. Jana Chrzciciela. Potem zaplanowano marsz pamięci i na zakończenie Apel Jasnogórski.
Politycy SLD też mają własny scenariusz. Planują złożyć kwiaty na grobach polityków lewicy – Jerzego Szmajdzińskiego, Jolanty Szymanek-Deresz i Izabeli Jarugi-Nowackiej.
Pięć lat po katastrofie w dalszym ciągu trwa gorący spór na temat przyczyn katastrofy. Tak naprawdę wciąż nie ma jednej definitywnej, niepodważalnej odpowiedzi, dlaczego zginął Lech Kaczyński z małżonką i towarzyszące im 94 osoby – w tym politycy i wojskowi, najważniejsze osoby w Państwie.
Tragedia wciąż dzieli Polaków. Mówi o tym w wywiadzie w „Plusie Minusie” Bogdan Rymanowski, współautor (wraz z Małgorzatą Wasserman) książki „Zamach na prawdę”. Zaznacza, że podział istniejący wśród rodzin ofiar można poprowadzić po linii partyjnej: rodziny platformerskie trzymają się razem, pisowskie razem, eseldowskie razem.
Polskie społeczeństwo też nie jest zgodne w ocenie tego, co do tej pory wiadomo na temat katastrofy. Z badań CBOS wynika, że w 20 procentach Polacy twierdzą, iż wszystko już zostało wyjaśnione, 40 procent badanych uważa, iż brakuje precyzji w dotychczasowych ustaleniach, 32 procent pytanych jest zdania, że nic nie zostało wyjaśnione. Pozostałe 8 procent nie potrafi powiedzieć nic w tej sprawie.
A co wiemy do tej pory?
Po katastrofie z 10 kwietnia wrak Tupoleva został w Rosji. Do tej pory tam jest. Nie wiadomo, czy w ogóle i kiedy do Polski zostanie przetransportowany. Śledztwem zajęli się Rosjanie. Ich ustalenia opublikowano w raporcie MAK. Stwierdzono, że przyczyną katastrofy były błędy w pilotażu, zły dobór załogi, złamanie przepisów lotniczych, obecność osób postronnych w kabinie pilotów, zlekceważenie ostrzeżeń, braki w wyszkoleniu załogi i złą organizację lotu. Po swojej stronie żadnej winy nie znaleźli. Po katastrofie pojawiały się nawet informacje, że przebywający w kokpicie Tupoleva gen. Andrzej Błasik, dowódca Sił Powietrznych RP był pod wpływem alkoholu. Później to zostało zdementowane przez polskich biegłych.
Następnie ukazał się raport komisji Millera. Tu także pojawia się wersja o winie pilotów, zbyt szybkim schodzeniu do lądowania i podejściu zbyt nisko w gęstej mgle. Radiowy wysokościomierz, którego używali piloci Tupoleva miał pokazywać im błędną wysokość, stąd błąd i tragiczny finał lądowania w Smoleńsku.
Więcej w tekście
Te tezy obalili z kolei eksperci Instytutu Ekspertyz Sądowych, którzy orzekli, iż generała Błasika w kokpicie w ogóle nie było, prawidłową wysokość – korzystając z wysokościomierza barycznego – podawał drugi pilot, więc załoga błędu nie popełniła.
Tymczasem ujawnione w ostatnich dniach stenogramy z kokpitu prezydenckiego Tu-154 M, które miały być sporządzone na podstawie dokładniejszego odczytu. Z tych informacji wynika, że w kabinie pilotów do samego końca przebywała osoba opisana przez biegłych jako DSP, czyli dowódca sił powietrznych. Zdaniem biegłych zatrudnionych przez Prokuraturę Wojskową w Warszawie, w ciągu ostatnich 20 minut lotu aż siedmiokrotnie podejmowano próby uciszania osób trzecich przebywających w kokpicie.
Wkrótce po pojawieniu się tych sensacji Naczelna Prokuratura Wojskowa skomentowała, że są one nieścisłe i zawierają nieprawidłowości "Materiał ten, aczkolwiek zawiera w określonych obszarach stwierdzenia i cytaty wynikające ze stenogramu wykonanego przez biegłych, to jednak obarczony jest również szeregiem nieścisłości zarówno w zakresie treści wypowiadanych fraz, identyfikacji mówców oraz, w pewnych przypadkach, opatrzony jest komentarzem niebędącym interpretacją przebiegu zdarzenia zaprezentowanego przez biegłych" – mówił mjr Marcin Maksjan z NPW.
O tym, że w Smoleńsku nie doszło do wypadku, a do zaplanowanego z premedytacją zamachu przekonuje z kolei Antoni Macierewicz, szef zespołu parlamentarnego badającego przyczyny katastrofy. Z ustaleń tegoż wynika, że samolot rozpadł się w powietrzu w wyniku wybuchu, do którego doszło w samolocie. Eksperci zespołu są też przekonani, że brzoza, o którą uderzył Tupolev, nie powinna oderwać skrzydła. Raczej sama miałaby zostać ścięta przez pędzącą maszynę. Nie mogła więc być bezpośrednią przyczyną uderzenia w ziemię, wybuchu i roztrzaskania się Tupoleva.
Wersji jest wiele, wiele jest wątpliwości i oskarżeń. Dziś jeszcze w południe Antoni Macierewicz ma przedstawić najnowsze ustalenia swojego zespołu. Co w nich będzie?
Niezaprzeczalne w tej sprawie pozostają fakty, iż czarne skrzynki Tupoleva są obecnie w Rosji. Materiały i nagrania, na których pracują polscy biegli, to mimo wszystko tylko kopie dostarczane ekspertom polskim przez Rosjan. Wraku nie mamy. Kolejne rewelacje pojawiają się w trakcie wchodzącej w decydujący moment kampanii wyborczej w Polsce.
Polacy po pięciu latach nie mają jasnego komunikatu, jak było. Stąd podziały w społeczeństwie, stąd podział wśród rodzin, różne pomysły na obchodzenie rocznicy wspólnej przecież tragedii i różne pomysły na ustawienie pomnika ofiar katastrofy. Jeszcze wczoraj radni Warszawy, wśród burzliwych debat, postanowili, że pomnik stanie u zbiegu ulicy Trębackiej i marsz. F. Focha. Pięć lat trwało ustalenie tej lokalizacji, a i tak wywołuje ona skrajnie różne komentarze i opinie.
Wiele niedopowiedzeń, wątpliwości, ataków, ośmieszania ekspertów, podważania autorytetów każdej ze stron nie służy nikomu, a prowadzi tylko do osłabienia jedności Polaków. Jeśli wierzyć w teorię, że komuś zależy na skłóceniu naszego społeczeństwa, osłabieniu jedności i wprowadzenia zamętu, to akurat to jest obecnie smutnym faktem.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.