Docierają z żywnością i materiałami pierwszej pomocy do odległych od stolicy Nepalu miejscowości. Pomoc ofiarom trzęsienia ziemi ciąż jest potrzebna.
12 maja Nepalczycy przeżyli drugie – po tym sprzed dwóch tygodni – trzęsienie ziemi. Pomoc humanitarną poszkodowanym niosą m.in. salezjańscy misjonarze. Polski salezjanin ks. Roman Sikoń pracował w Nepalu przez pół roku, ale z powodu problemów z przedłużeniem wizy musiał wracać do kraju. Obecnie pojechał z Salezjańskim Wolontariatem Misyjnym „Młodzi światu” do Nepalu, by pomagać współbraciom.
Ks. Sikoń jest też filmowcem, który rejestruje aktualną sytuację w Nepalu. Cel jest jeden: pokazać całemu światu tragedię, jaka dotknęła naszych braci i siostry w Nepalu, a także pokazać nadzieję i wspaniałe cuda Miłosierdzia Bożego, jakie dokonują się w tym pięknym, ale surowym kraju.
Salezjanki i salezjanie docierają z żywnością i materiałami pierwszej pomocy do odległych od stolicy Nepalu miejscowości. Proszą o finansowe wsparcie, które można przekazać na konto Salezjańskiego Wolontariatu Misyjnego z dopiskiem: Nepal.
Ofiarom trzęsienia ziemi w Nepalu pomagają także Hiszpanie. Hiszpańska Caritas przeznaczyła już 300 tys. euro na zaspokojenie podstawowych potrzeb, głównie żywności, wody i środków higienicznych, dla blisko 180 tys. osób. Wstępny budżet to ponad 2,5 mln euro. Katolicka organizacja pozarządowa Manos Unidas, choć nie ma żadnych projektów w Nepalu, zorganizowała pomoc dla ok. 500 rodzin. Zaledwie 24 godziny po drugim trzęsieniu ziemi do Nepalu wyruszył ks. Ángel, założyciel prestiżowej organizacji Posłańcy Pokoju (Mensajeros de la Paz). Wiezie kilkaset ton lekarstw i żywności, głównie dla dzieci. Pomoc dla ofiar trzęsienia ziemi w Nepalu zorganizowało też w Hiszpanii wiele męskich i żeńskich zgromadzeń zakonnych.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.