Zakończył się kameruński etap papieskiej pielgrzymki do Afryki. Trzy dni Benedykta XVI w Jaunde widziane są jako czas siania nadziei i pokoju. Kameruńczycy są przekonani, że ta podróż dopiero wyda owoce, jednak, jak zaznaczają, odpowiedzialność teraz spoczywa na nich samych. Stąd zakończenie pielgrzymki widzą jako nowy początek dla Kamerunu.
Pomyślny rozwój Afryki zależy nie tylko od czynników ekonomicznych, zaznaczył następnie Papież. Prawdziwym fundamentem społeczeństwa jest bowiem rodzina. „Tymczasem, jak wszyscy wiemy, również tutaj rodzinna poddana jest licznym presjom – mówił Benedykt XVI. – Są to niepokój i upokorzenie związane z ubóstwem, bezrobocie, choroby, wygnanie, by wspomnieć tylko niektóre. Szczególnie oburzające jest jednak ciężkie brzemię dyskryminacji kobiet i dziewcząt, nie mówiąc już o haniebnej praktyce gwałtów i nadużyć seksualnych, które powodują tak wiele upokorzeń i zranień. Muszę tu również wspomnieć o innym niepokojącym zjawisku, a mianowicie o polityce tych, którym się wydaje, że można rozwijać społeczeństwo, naruszając jego fundamenty. Jakże gorzka jest ironia tych, którzy propagują aborcję w ramach troski o „zdrowie” matki! Jakże wstrząsające są pomysły tych, którzy unicestwianie życia traktują jako kwestię zdrowia rozrodczego! Kościół, szanowni Państwo, zawsze będzie stał po stronie biednych tego kontynentu, bo taka jest wola jego Boskiego Założyciela”. Pielgrzymka – jak zaznacza ambasador Polski w Angoli Piotr Myśliwiec – widziana jest w perspektywie regionalnej. „Papież przyjeżdża nie tyle do Angoli, co do tej części południowej Afryki, albo jeszcze szerzej, do jednego z afrykańskich krajów portugalskojęzycznych – uważa polski dyplomata. – Tu Papież będzie miał spotkanie z wiernymi i duchowieństwem nie tylko z Angoli, ale również np. z Mozambiku, z Wyspy św. Tomasza, z Namibii, zapewne również z RPA, Zimbabwe, może nawet z Konga. A więc jest to wizyta regionalna i dlatego, jak tutaj tłumaczą, Papież będzie wyłącznie w stołecznej Luandzie, która będzie miejscem spotkania”. Pielgrzymka Papieża przypada w przychylnym czasie dla Kościoła i państwa – zauważa nuncjusz apostolski w Angoli, abp Giovanni Angelo Becciu. Dopiero bowiem siedem lat temu podpisano porozumienie pokojowe. „Ludzie kosztują już owoców tego wydarzenia, cieszą się z dobrodziejstwa pokoju – mówi watykański dyplomata. – Raduje się nimi również Kościół, gdyż ponownie otwarto wiele misji. Jesteśmy w fazie odbudowy. Można powiedzieć, że obecnie nastał czas sprzyjający, jakiego nigdy przedtem Kościół angolski nie zaznał. Wcześniej był to Kościół zarządzany z Portugalii. W okresie kolonializmu niełatwo było promować hierarchię lokalną. Później, wraz z niepodległością rozpoczął się okres nadziei. Była to jednak nadzieja krótkotrwała, gdyż niepodległość przyniosła Kościołowi gwałtowną burzę. Marksistowski rząd wszczął szeroko zakrojone prześladowania z konfiskatą dóbr włącznie. Kościół nie cieszył się swobodą kultu. Obecnie czas sprzyja. Od siedmiu lat można już mówić o Kościele angolskim, który odpowiada sam za siebie, za prowadzenie i umacnianie wspólnoty wiernych”. Jednym z najpilniejszych wyzwań dla Kościoła jest ewangelizacja. Czas wolności przynosi ze sobą jednak także wiele nowych wyzwań – zauważa nuncjusz apostolski w Angoli. „Kolejne wyzwanie dostrzegam zwłaszcza w stolicy i w miastach na prowincji, gdzie pojawiła się nowoczesność w sensie hedonizmu, konsumizmu, relatywizmu moralnego – uważa abp Becciu. – Wszystkie odmiany zła, które znamy ze świata zachodniego, pokazały się już i tutaj. Ludzie podróżują, dociera przekaz telewizyjny, więc Afryce nie jest daleko do współczesnych problemów. Dochodzi do tego przeżywany obecnie rozwój gospodarczy kraju, który wpływa na chęć poprawy statusu społecznego. U wielu pojawiła się zachłanność, niepohamowana wola, żeby mieć wszystko natychmiast i za wszelką cenę, nawet „łatwe pieniądze”. To wszystko jest wyzwaniem dla Kościoła, aby w tej sytuacji głosić prawdziwe wartości chrześcijańskie. Kolejne wyzwanie to umocnienie zaangażowania kapłańskiego naszych księży, aby nie ulegali mentalności swych rodaków, którzy w dobrobycie materialnym widzą rozwiązanie wszystkich problemów – dodaje nuncjusz. – W księdzu zawsze powinno być żywe pragnienie ewangelicznego świadectwa”. Luanda była głównym światowym portem załadunku niewolników. Obecnie jest trzecim miastem świata pod względem przestępczości, a zarazem stolicą kontrastów i niemożliwego do okiełznania chaosu. W sześciomilionowej metropolii mieszkają milionerzy i nędzarze, kwitnie prostytucja, narkomania i przemoc. Jak grzyby po deszczu pojawiają się kolejne sekty. W samej Luandzie bardzo wyraźnie widać różnice w poziomie dochodów czy życia ludności – mówi ambasador Myśliwiec. – Jeśli wszystkim tutaj żyje się lepiej niż na prowincji, to jest dość duża grupa ludzi, którym się żyje bardzo dobrze. Na przykład jeździ tutaj dużo nowych, drogich samochodów, co widać gołym okiem. Równocześnie widać te wielkie biedne osiedla, więc występuje kontrast między tymi, którzy rzeczywiście mają dużo pieniędzy, którym one łatwo przyszły i łatwo je wydają, a tymi, którzy walczą o przeżycie. Tu się dużo buduje, powstają nowe firmy, wiele firm pochodzi z zagranicy, część z nich z udziałem angolskich partnerów”.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.