Reklama

Bp Jagucki: Nie działałem na szkodę Kościoła

"Złożyłem wniosek do prezesa Synodu, abym po tym sprawozdaniu z prac Komisji Historycznej mógł przedstawić swoje stanowisko gdyż dotąd nie miałem takiej możliwości" - mówi w rozmowie z KAI bp Janusz Jagucki, zwierzchnik Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce.

Reklama

Od kiedy esbecy nachodzili Księdza Biskupa? - Od czasu tego wypadku samochodowego - bo przecież miałem zginąć w 1973 roku - przeważyła się szala: „Skoro nie chce wyjechać, skoro nie zginął a chce zostać w Polsce i tutaj pracować to założymy mu teczkę”. Teraz tak to widzę. Nie było dla nich innego wyjścia: albo mnie uśmiercić, albo zmusić do wyjazdu za granicę, albo założyć mi teczkę. Tylko pod tym warunkiem mogłem zostać i działać. Ale nie wiedziałem o tym! To była rozgrywka bezpieki i prawdopodobnie również wywiadu. Spotykałem się z oficerem SB Kazimierzem Skrzekutem z Giżycka. Gdy go poznałem był w stopniu majora, potem awansował. Gdy wyjechał na Bliski Wschód pod koniec lat 80. przekazał moją sprawę innemu oficerowi, a ten już nie kontaktował się ze mną. Ale teczka wciąż rosła. Na pewno nie z rozmów ze mną tylko z podsłuchów. Byłem tylko zwykłym proboszczem i gdybym nie był biskupem to nikt by mojej teczki nie wyciągał i nikt by się nią nie interesował, bo takich proboszczów było tysiące. Czyli Ksiądz Biskup jest absolutnie przekonany, że to, co w tych rozmowach ujawniał, nie szkodziło Kościołowi? - Nie. Absolutnie. Nigdy. Jakie więc zachowania - zdaniem Księdza Biskupa - można uznać za szkodzenie Kościołowi? - Jeżeli z podpuszczenia SB dany ksiądz zamiast ratować kościół przed ruiną, nic by nie robił i ten kościół zamieniłby się w ruinę - to działałby na szkodę Kościoła. Jeżeli dany ksiądz, a mam na to przykłady, zamiast pertraktować z parafią katolicką, żeby przejęła naszą świątynię, sprzedaje ją władzom państwowym, które miały prawo pierwokupu a one niszczą ją do fundamentów – to działa na szkodę Kościoła. Jeżeli dany ksiądz zgodził się, żeby w jego kościele, którego nie potrzebował, zrobić salę kinową, muzeum etnograficzne – to działał na szkodę Kościoła. A już najgorsze było wydanie zgody na sprzedaż kościoła pod knajpę, jak to się zdarzyło na Mazurach w Opaleńcu. Wtedy, kiedy była walka z SB, trzeba było robić wszystko, aby te kościoły nie zginęły. A czy Komisja Historyczna badała również dokumenty z tego okresu w archiwach wewnątrzkościelnych? - Życzyłbym sobie tego bardzo, bo znam swoją przeszłość. Na ile silne było zainteresowanie Służby Bezpieczeństwa Kościołem Ewangelicko-Augsburskim? Jak duży procent duchowieństwa zdecydował się na taką czy inną formę kontaktów z SB? - Po to powołaliśmy Komisję Historyczną, żeby zbadała akta IPN. Księży, którzy mieli to nieszczęsne „TW” jest bardzo wielu. Trudno stwierdzić,jaki to odsetek. Zaskakujące jest według mnie to, że „Tajnymi Współpracownikami” byli najbardziej aktywni księża, ci którzy coś znaczyli, piastowali różne stanowiska. Duchowni ci nigdy w życiu, pod przysięgą na Boga to stwierdzę – nie zaszkodzili Kościołowi. Zakładano teczki tym wszystkim, którzy byli aktywni w Kościele. Będę ich bronił, bo na to zasłużyli - choć niektórzy mają do mnie o to pretensję. Jest jeszcze jeden drobny niuans – jeśli ktoś współpracował i przyznaje się, że był współpracownikiem to brał wynagrodzenie – ja nie brałem. Ale w teczce Księdza Biskupa znaleziono rachunki... - Tak. Dwa rachunki, oba po 2 tysiące złotych. Podeszli mnie w ten sposób, że mogą mi zwrócić koszty przejazdu. Raz to było wtedy, gdy jechałem po farbę do Szwecji. W sprawozdaniu z podróży napisałem, że zabrakło mi pieniędzy – i tu perfidia – usłyszałem: „to my możemy zwrócić”, „jesteśmy zainteresowani tym, żeby kościół pięknie wyglądał”, „chcemy księdzu pomóc”. To Ksiądz Biskup popełnił poważny błąd... - Popełniłem. Dzisiaj to wiem. Te 2 tysiące policzyli mi jako koszt podróży do Szwecji. Natomiast w innym przypadku, gdy ciągano mnie do Suwałk na spotkania w biurze paszportowym, dostałem 2 tysiące na benzynę. To są te dwa rachunki, które musiałem osobiście podpisać. Nieostrożność, którą oni wykorzystali, traktując to jako wzięcie wynagrodzenia, aby ich przełożeni uwierzyli, że ja rzeczywiście jestem tajnym współpracownikiem. Jakie nadzieje Ksiądz Biskup wiąże z Synodem? Jakiej decyzji się spodziewa? - Wedle obecnego wniosku biskupa wojskowego, powinienem być przeniesiony na emeryturę. Jesienią to był wniosek o odwołanie albo rezygnację. W tej chwili nie ma już wniosku o odwołanie tylko o przeniesienie na wcześniejszą emeryturę. Ale ja nie widzę takiej możliwości bez prawa do obrony. O rezygnacji z mojej strony nie ma mowy. Sądzi Ksiądz Biskup, że taka decyzja jest możliwa? - Odwołam się. Do kogo? - Do Synodu, który rozpatrzy moją obronę. Powołam świadków, że nie działałem na szkodę Kościoła. Niech strona przeciwna też przyprowadzi świadków. Synod musi taką rozprawę przewidzieć. Inaczej ja na żadną emeryturę nie idę. Jeśli to nie wystarczy, mogę odwołać się do Światowej Federacji Kościołów Luterańskich w Genewie A co z publikacją raportu Komisji? - Konsystorz nie zgodził się na opublikowanie raportu z prac Kolegium na oficjalnej stronie internetowej Kościoła. Natomiast znajdą się tam komunikaty z obrad Synodu. Rozmawiali Marcin Przeciszewski i Anna Wojtas
«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
0°C Środa
rano
3°C Środa
dzień
3°C Środa
wieczór
0°C Czwartek
noc
wiecej »

Reklama