"Złożyłem wniosek do prezesa Synodu, abym po tym sprawozdaniu z prac Komisji
Historycznej mógł przedstawić swoje stanowisko gdyż dotąd nie miałem takiej
możliwości" - mówi w rozmowie z KAI bp Janusz Jagucki, zwierzchnik Kościoła
Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce.
Czy to prawda - jak podaje prasa - że na najbliższym posiedzeniu Synodu Kościoła miałby Ksiądz Biskup zostać odwołany z urzędu?
Bp Jagucki: Kolegium Komisji Historycznej naszego Kościoła po zbadaniu moich akt w IPN orzekło, że byłem „Tajnym Współpracownikiem” i co gorsza – działałem na szkodę Kościoła. Jeden z członków Kolegium zasugerował we wniosku na Synod (który ma się odbyć za kilka dni, od 17 do 19 kwietnia), o przeniesienie mnie z tego powodu na emeryturę.
Ale Synod jeszcze nie rozpoczął się i to wyłącznie członkowie Synodu zdecydują czy ten wniosek przyjąć czy nie. Zapadnie też decyzja czy wniosek ten ma umocowanie prawne, czy Synod powinien się tym zajmować dopóki nie uzyskam prawa do obrony w tej kwestii. Przecież każdy ma prawo do obrony. Kiedy czytamy Dzieje Apostolskie, widzimy, że apostoła Pawła chciano ukamienować natychmiast, ale on – jako obywatel rzymski, odwołał się do Rzymu.
W programie wiosennej sesji Synodu jest sprawozdanie z prac Komisji Historycznej. Złożyłem wniosek do prezesa Synodu, abym po tym sprawozdaniu mógł przedstawić swoje stanowisko gdyż dotąd nie miałem takiej możliwości. Będę się bronił jak św. Paweł. Podtrzymuję swoje pierwsze oświadczenie, że nie byłem nigdy tajnym współpracownikiem.
Co - odnośnie do osoby Księdza Biskupa - wynika z prac Komisji Historycznej Kościoła ewagelicko-augsburskiego?
- Jako zwierzchnik Kościoła powołałem Komisję Historyczną oraz jej Kolegium, ustanawiając struktury tych dwóch ciał. Komisja Historyczna bada akta w IPN – 3 osoby pracują w Polsce centralnej 3 osoby na Śląsku. Z kolei rolą Kolegium jest dokonanie oceny z punktu widzenia etyczno-prawnego: czy dany TW zaszkodził Kościołowi czy nie?
Komisja Historyczna - składająca się z dwóch prawników, dwóch duchownych i dwóch historyków - raczej zmierzała w kierunku umorzenia mojej sprawy. Przewodniczący złożył uzasadnienie, że zgłasza ją do umorzenia, ale ponieważ nie zostało to przegłosowane większością głosów w Komisji, musiało tę kwestię rozstrzygnąć Kolegium. Tymczasem Kolegium miało inne zdanie. W Kolegium tym zasiada siedem osób. Wynik głosowania był niekorzytny dla mnie w proporcji pięciu do dwóch głosów.
W moim przypadku Komisja Historyczna stwierdziła, że byłem „TW” ale nie wiadomo czy świadomym czy nieświadomym tego faktu. Kolegium otrzymawszy wynik prac komisji powinno było ocenić, czy zaszkodziłem tym Kościołowi, czy nie?
Ja twierdzę do końca, że nie byłem świadomy tego, co bezpieka pisze na mój temat oraz nie byłem świadomy faktu, że założono mi teczkę. Ani jednego oświadczenia czy donosu własnoręcznie nie napisałem i nie podpisałem. Nawet jeśli coś jest w mojej teczce, zostało to z pewnością napisane przez esbeka. W związku z tym uważałem, że nie powinienem mieć „teczki”, skoro niczego nie podpisywałem, z wyjątkiem relacji po podróży zagranicznej.
Kiedyś przy odbieraniu paszportu powiedziano mi: „Jeśli ksiądz chce jeszcze jeździć za granicę i chce mieć paszport – to my prosimy potem o sprawozdanie.” Ale tylko jedno takie sprawozdanie jest przeze mnie podpisane – z podróży do Szwecji, gdzie pojechałem po farby niezbędne do remontu kościoła w Giżycku, gdzie byłem proboszczem. Prosiłem o paszport, mówiłem po co jadę i o tym bezpiece napisałem. Nie był to donos na kogokolwiek.
A jeśli chodzi o pozostałe kontakty z SB? Mówi się, że raport dotyczący współpracy Księdza Biskupa ma 700 stron.
- Spotkania z SB były naprawdę rzadkie. W sumie było ich kilka, może kilkanaście. Nie rozumiem jak z tego miałoby powstać 700 stron dokumentów? To nieprawdopodobne.
«« | « |
1
|
2
|
3
|
»
|
»»