Jeszcze nie została zmieniona, a już budzi emocje. Pod koniec kwietnia znowelizowana ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie została poddana pod dyskusję społeczną.
Członkowie organizacji pozarządowych pytali, jakie będą skutki zakazu stosowania kar cielesnych, zwracali uwagę, że na równi stawia się przysłowiowego klapsa z sadystycznym biciem dziecka, pytali, czy państwo nie uzyska narzędzi do ingerowania w życie normalnych rodzin? – Nie chcemy wylewać dziecka z kąpielą i rozwalać polskie rodziny, zamiast im pomagać – zapewnia KAI posłanka PiS Joanna Kluzik-Rostkowska, wiceprzewodnicząca komisji, opracowującej zmianę legislacyjną. Uspakaja, że znowelizowane prawo będzie działać tylko wobec kilku procent dysfunkcyjnych rodzin. Przewodnicząca podkomisji Magdalena Kochan z PO przypomina, że obecnie trwają prace nad konkretnymi zapisami i że opinie ekspertów oraz organizacji pozarządowych zostaną wzięte pod uwagę. Jednak podkreśla, że zrobi wszystko aby ograniczyć przemoc wobec najsłabszych. – Bez względu na barwy polityczne jesteśmy zgodni w 99 proc., że jest to potrzebne – mówi posłanka. Obecnie w Sejmie trwają prace nad dwoma projektami, dotyczącymi ograniczenia przemocy w rodzinie – rządowym oraz SLD. Już sam tytuł ustawy budzi zastrzeżenia niektórych środowisk. – O rodzinie mówi się w kontekście przemocy i jest to bardzo niebezpieczne – mówi Teresa Kapela, wiceprzewodnicząca Związku Dużych Rodzin 3+. Zwraca uwagę, że w innych krajach europejskich mówi się o przemocy domowej. Proponuje więc, by zamiast o rodzinie mówić o osobach będących we wspólnym gospodarstwie domowym, gdyż tak zatytułowana ustawa tworzy wokół rodzin złą atmosferę. W sytuacji, w której państwo prawie w ogóle nie pomaga np. rodzinom wielodzietnym, tworzy się prawo, które może je jeszcze dodatkowo osłabić. Ale to nie wszystko, gdyż najwięcej emocji wzbudza artykuł, zakazujący stosowania kar cielesnych. Kary cielesne będą zakazane – zapowiada posłanka Kochan. Jej zdaniem klaps świadczy albo o niemocy rodzica wobec dziecka, albo o tym, że wybrał najkrótszą drogę osiągania efektów wychowawczych – zamiast dziecku wytłumaczyć, daje się mu w ucho. – Dzieci bić nie wolno, koniec, kropka – wtóruje jej Joanna Kluzik-Rostkowska. Teresę Kapelę niepokoi interpretacja tego zapisu. – Bardzo szeroka interpretacja przemocy może prowadzić do bezpodstawnego oskarżenia i rodzi poczucie zagrożenia, że każda interwencja rodziców skutkująca płaczem, będzie oceniana jako przemoc. Obie parlamentarzystki zapewniają jednak, że ustawodawca będzie rozróżniał między krótkim, jednorazowym skarceniem dziecka a chłostą. Ta pierwsza grupa zachowań nie będzie karana. Jednak art. 96 a przewiduje, że „osobom wykonującym władzę rodzicielską, opiekę lub pieczę nad małoletnim zakazuje się stosowania kar cielesnych”. Ustawodawcy nie przewidują przy tym żadnych kar za przekroczenie tego zakazu. – Będzie to martwe prawo – stwierdza prof. pedagogiki Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu Aleksander Nalaskowski. Podkreśla przy tym, że wychowanie dzieci, a także system stosowanych kar należy do sfery prywatnej rodziny. Państwo ma prawo wtrącać się w tę sferę tylko wówczas, gdy któremuś z członków dzieje się krzywda, gdy stosuje się jakieś niedopuszczalne zachowania ekstremalne. O tym, że większość rodzin funkcjonuje normalnie, rodzice kochają swoje dzieci, a tylko wąski margines się nad nimi znęca, przekonana jest Joanna Kluzuk-Roskowska. Posłanka nie chciałaby tworzyć podstaw prawnych, które będą umożliwiać ingerencję w życie dobrych rodzin. Chciałaby jednak dać możliwość ograniczenia przemocy wobec dzieci z rodzin dysfunkcyjnych. Dlatego popiera projekt tworzenia w gminach interdyscyplinarnych zespołów, złożonych z lekarzy, pedagogów, kuratorów i prawników, które monitorowałyby losy dzieci z takich rodzin. Jej zdaniem należy stworzyć dobry program pomocy rodzinom dysfunkcyjnym. W tym programie zakaz stosowania przemocy byłby jedynie niewielkim elementem większej całości. – Trzeba wypracować wiele dobrych instrumentów, zanim zdarzy się najgorsze – mówi Kluzik-Rostkowska. – My, parlamentarzyści musimy zrobić wszystko żeby było jasne, że ustawa jest skierowana do niewielkiej części rodzin. Magdalena Kochan zapewnia, że członkowie podkomisji zapoznają się z ekspertyzami na temat działania podobnego prawa w krajach skandynawskich, gdzie doszło do wielu nadużyć. Do dyskusji nad projektem przyłączą się też rzecznik Praw Dziecka i przedstawiciele Ministerstwa Sprawiedliwości – dodaje posłanka. O tym, że całkowity zakaz karcenia może doprowadzić do donosów na rodziców, jak zrobił to w ZSRR Pawka Morozow, przekonany jest prof. Nalaskowski, który ubolewa, że prawo w Polsce tworzy się pod kątem marginesu społecznego, a nie normalnej większości. Profesor z UMK podkreśla też, że takie normy mogą prowadzić do tego, że rodzice w ogóle przestaną wychowywać swoje dzieci. Jego zdaniem należy karać tylko tych rodziców, którzy stosują dotkliwe kary cielesne bądź znęcają się nad dziećmi. Joanna Kluzik-Roskowska zwraca uwagę, że przyjęciu nowelizacji ustawy musi towarzyszyć szeroka akcja edukacyjna i kampanie społeczne. – Władze mają zamiar uczyć rodziców, jak wychowywać swoje dzieci – stwierdza prof. Nalaskowski. Jego zdaniem tworząc prawo trzeba pamiętać o zdrowym rozsądku. – Jak znam życie ten zapis będzie stosowany wobec tych, którzy dają klapsa na przejściu dla pieszych – wyraża swoje obawy pedagog. Posłanka Kochan uspakaja. Rozumie sytuację rodziców, którzy wymierzają jednorazową karę, choć poniża to godność dziecka. Ale czym innym jest klaps Pudzianowskiego, a czym innym uderzenie czy szarpnięcie matki, powstrzymującej dziecko od wyjścia na jezdnię. – Jest oczywiste, że stwierdzenie, czy zostało popełnione przestępstwo, czy nie, będzie należało do sądu – mówi posłanka PO. Znowelizowana ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie wejdzie pod obrady Sejmu za kilka miesięcy. – Chcemy stworzyć dobre prawo, rozpatrzymy wszystkie uwagi – zapewnia posłanka Kochan. aw / ju., Warszawa
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.