Z jednej strony mamy postawę, która do innych nie wychodzi, ale ich odrzuca. Z
drugiej "miłosierdzie" rozumiane w sposób tak rozszerzony, że niemal
kwestionuje pojęcia winy i grzechu.
Obecnie istnieją dla Kościoła dwa ryzyka. Pierwsze, to pozwolić zgorszyć się złem i reagować złorzeczeniem oraz potępieniem na nową, masową idolatrię. Drugim jest ryzyko myślenia, że uznanie zbawienia z Chrystusie znosi prawo - to fragment wystąpienia prof. Rocco Buttiglione na sympozjum poprzedzającym piekarską pielgrzymkę. W kolejnych zdaniach dodał, że taka postawa cechowała Jana Pawła II.
Wypowiedź celnie trafia w niektóre problemy polskiego Kościoła. Z jednej strony mamy postawę potępienia, wycofania, czasem złorzeczenia. Postawę, która do innych nie wychodzi, ale ich odrzuca, rezygnując z najbardziej podstawowego obowiązku chrześcijanina, czyli wezwania: idźcie i nauczajcie.
Z drugiej: „miłosierdzie” rozumiane w sposób tak rozszerzony, że niemal kwestionuje pojęcia winy i grzechu. Takie „miłosierdzie” (celowo w cudzysłowie, bo z prawdziwym nic wspólnego nie ma) wyłącznie krzywdzi tych, których chce chronić. Być może powoduje, że nic nie boli, ale oznacza to także, że człowiek przestaje się rozwijać. I w sferze relacji z Bogiem, i z ludźmi, i ze społeczeństwem.
Prof. Buttiglione przypomniał Jana Pawła II. Papieża, który wielokrotnie podkreślał godność każdego człowieka. Papieża, który w każdym widział pragnienie dobra, niezatarty do końca obraz Boga.
Jesteś stworzony na obraz i podobieństwo Boga – mówił. - Jakiego zła byś w życiu nie popełnił, Chrystus cię nie potępia, nie odrzuca, ale do siebie wzywa. Nie jesteś niczym, nie jesteś samym złem, nie musisz się najpierw poprawić, by do Niego przyjść, nie jesteś zdeterminowany. Możesz być wolny. Ale „wolny” znaczy też „odpowiedzialny”. Za siebie, za ludzi wokół, za świat.
Żadne z tych słów nie oznacza minimalizowania zła, które człowiek popełnił. Wręcz przeciwnie, dopiero zbliżając się do Boga człowiek odkrywa cały ogrom popełnionego w życiu zła. Dopiero z Chrystusem może zmierzyć się z bólem, który to powoduje i uwierzyć, że zło nie jest ostatnim słowem i całą prawdą o nim samym.
Czy stać nas na takie apostolstwo, na takie podejście do drugiego człowieka?
«« | « |
1
| » | »»