Do śmiertelnego wypadku doszło na Skrzycznem w Szczyrku.
52-letni paralotniarz, który w sobotę przyjechał do Szczyrku na Skrzyczne z zamiarem wykonania lotu, zanim przygotował swój sprzęt, prawdopodobnie postanowił zażartować sobie ze startującego właśnie instruktora lotów na paralotni.
Złapał go za nogi, gdy tamten właśnie startował. Przypuszczalnie chciał go w ten sposób zatrzymać, jednak w tym samym momencie zawiał silny wiatr i obydwaj mężczyźni dość szybko znaleźli się w powietrzu na wysokości 200 metrów.
Mężczyzna nie zdołał utrzymać się i spadł za zbocze sąsiedniej Jaworzyny, na rosnące tam drzewa.
Mimo natychmiastowej pomocy podjętej przez lekarzy mężczyzna zmarł.
Jak informuje Elwira Jurasz, oficer prasowy bielskiej policji, funkcjonariusze policji ze Szczyrku i Bielska-Białej prowadzą czynności wyjaśniające okoliczności tego tragicznego zdarzenia.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.