Rzecznik MSZ Piotr Paszkowski powiedział w piątek PAP, że Polska nie akceptuje "stawiania na jednej płaszczyźnie" działalności polskiej przedwojennej policji z ludobójczymi praktykami aparatu przemocy nazistowskich Niemiec i stalinowskiego ZSSR.
Jest to reakcja polskiego MSZ na słowa szefa Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Walentyna Naliwajczenki. Kilka dni temu mówił on, że "na ukraińskiej ziemi władze zmieniały się jedna za drugą i miały jeden wspólny cel: zniszczyć wszystko, co ukraińskie, rozbić jedność naszego narodu. Nieważne, czy do więzienia na ulicy Łąckiego kierowała polska policja, niemieckie Gestapo czy radzieckie NKWD".
"Ich głównymi więźniami byli bojownicy o niepodległość, członkowie ruchu wyzwoleńczego. Więzienie na Łąckiego było nie tylko więzieniem, ale katownią, gdzie dochodziło do zbrodni przeciwko ludzkości" - dodał szef ukraińskiej SBU.
Paszkowski podkreślił, że nie znamy faktów historycznych, które zezwalałyby na zrównanie działań polskiej służby więziennej z działaniami NKWD na sowieckiej Ukrainie czy też masowymi egzekucjami dokonywanymi na okupowanej przez hitlerowców Ukrainie - we Lwowie i innych miejscach.
"Jeśli takie fakty są znane szefowi SBU panu Walentynowi Naliwajczence, to mamy nadzieję, że podzieli się nimi z polskim IPN-em, w ramach skądinąd dobrze układającej się współpracy" - oświadczył Paszkowski.
O słowach szefa ukraińskiej SBU podczas uroczystego otwarcia muzeum ofiar totalitaryzmów we Lwowie w dawnym polskim, a później radzieckim więzieniu przypomniało radio RMF FM.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.