Wybory odbywają się zgodnie z planem, choć w stanie wyjątkowym, ponad trzy tygodnie po zamachu w Paryżu.
W ostatnich wyborach przed wyborami prezydenckimi w 2017 roku uprawnionych do głosowania jest 44,6 mln wyborców.
Trzy tygodnie po najkrwawszych zamachach na ziemi francuskiej po II wojnie światowej, które kosztowały życie 130 osób, wybory toczą się w stanie wyjątkowym, przy zwiększonych środkach bezpieczeństwa wokół lokali wyborczych, zwłaszcza w stolicy.
Po spektakularnych zwycięstwach w ubiegłym roku w wyborach gminnych i do Parlamentu Europejskiego oraz tegorocznych do władz departamentów, skrajnie prawicowy Front Narodowy (FN) może wygrać, według ostatnich sondaży, w sześciu regionach w pierwszej turze i trzech w drugiej turze 13 grudnia, na łącznie 13 regionów.
Szefowa Frontu Marine Le Pen, jest wielką faworytką na północy - w Nord Pas-de-Calais-Pikardia. Jej siostrzenica Marion Marechal-Le Pen wychodzi na prowadzenie na południu Francji (Prowansja-Alpy-Lazurowe Wybrzeże). Z czwartkowego sondażu dla dziennika "Le Monde" wynika, że FN może również wygrać na wschodzie (Alzacja-Szampania-Ardeny-Lotaryngia), dzięki prawej ręce i strategowi Le Pen - Florianowi Philippot.
Głównym tematem strategii przedwyborczej Frontu Narodowego w obecnych wyborach jest groźba "zalania Francji rzeszą imigrantów".
W sumie FN zyskuje poparcie wysokości 30 procent, tuż przed Republikanami byłego prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego i ich sojusznikami (29 proc.). Rządząca Partia Socjalistyczna (PS) jest na trzecim miejscu z 22-23 proc. Nie odzyskała jednak poparcia po zamachach, tak jak wywodzący się z niej prezydent Francois Hollande.
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.