Papież trafia celnie

Nie wiem, czy papież ogląda polską telewizję i czyta wiadomości z naszego kraju, ale z tą zachętą, byśmy w Roku Miłosierdzia umieli przebaczać, trafił w dziesiątkę. Wygląda na to, że awantura polityczna potrwa jeszcze do Bożego Narodzenia - jak zapowiada PiS - a co potem zrobi opozycja i jak długo będzie ten temat odgrzebywać - nie wiadomo.

Faktem jest, że coraz cięższe argumenty wchodzą w grę. Dziś rocznica pacyfikacji kopalni "Wujek". W ostatni weekend głośno mówiono o tym, że wracamy do tamtych mrocznych czasów. Trochę to jednak jest niesprawiedliwe traktowanie tych, którzy w czasie stanu wojennego zostali zabici, odnieśli rany czy byli represjonowani.

Przykro też patrzeć, jak walczące o strefy wpływów polityczne obozy celowo czy też nie sprawiają, że Polacy zwracają się przeciw sobie. Końca afery nie widać. PiS deklaruje, że jeśli Sejm przyjmie nowelizację ustawy o TK autorstwa tej partii, spór się zakończy. W sensie legislacyjnym może i tak, bo teraz Prawo i Sprawiedliwość może przegłosować praktycznie wszystko. Ale czy opozycja to zaakceptuje? Czarno to widzę.

W tym kontekście dobrze jest powoli przenosić akcenty. Papieska zachęta do przebaczenia jest dzisiaj okazją do uporządkowania perspektywy. Jeśli jedna partia dzisiaj otrzymała mandat do rządzenia, niech rządzi. Rachunek wystawimy jej przy kolejnych wyborach. Nie dajmy się dzielić przed samymi świętami Bożego Narodzenia. Na polityce naprawdę świat się nie kończy. Cokolwiek się wydarzy w Sejmie, trzeba będzie żyć dalej. Niektórzy ludzie w stanie wojennym tej szansy nie dostali. Polała się krew. To jednak zupełnie inna perspektywa i robienie takich zestawień jest niesprawiedliwe. Nawet jeśli kartki w kalendarzu się zgadzają.

Niedawno polscy biskupi także podkreślali, że nie da się dobrze przeżyć Roku Miłosierdzia, jeśli samemu się nie jest miłosiernym względem bliźnich, więc może jednak czas powoli zakopywać topór wojenny?