500 zł na każde dziecko niezależnie od dochodu, zasada "złotówka za złotówkę" stosowana przy świadczeniach wychowawczych od 2017 r. - to niektóre z poprawek zgłoszonych w środę w Sejmie, podczas drugiego czytania projektu ustawy wprowadzającej program 500 plus.
W środę Sejm rozpatrzył sprawozdanie Komisji rodziny i polityki społecznej z pracy nad projektem ustawy o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci.
Jak poinformowała sprawozdawczyni komisji Beata Mazurek (PiS), przyjęto kilka poprawek, m.in. umożliwiających składanie wniosków drogą elektroniczną za pomocą systemu teleinformatycznego udostępnionego przez ZUS i systemy bankowości elektronicznej.
Według innej z zaakceptowanych poprawek w przypadku opieki naprzemiennej dziecko zalicza się do rodzin obojga rodziców; doprecyzowano też sposób obliczania świadczenia za niepełny miesiąc w takich sytuacjach. Zdecydowano również, że świadczenie będzie dzielone, gdy dziecko się urodzi lub skończy 18 lat w ciągu danego miesiąca. Wprowadzono też zapis, że Rada Ministrów będzie uprawniona do podnoszenia zarówno wysokości świadczenia, jak i uprawniających do nich kryteriów.
Mazurek dodała, że zgłoszono również 15 wniosków mniejszości. Jeden z nich dotyczy doprecyzowania tytułu ustawy na: "o pomocy państwa w wychowywaniu niektórych dzieci". Pozostałe wnioski dotyczą: wprowadzenia świadczenia na każde dziecko, bez kryterium dochodowego, wprowadzenia przy wypłacaniu świadczeń zasady "złotówka za złotówkę" dla osób nieznacznie przekraczających kryteria, umożliwienia wypłaty świadczenia, gdy starsze dziecko ukończy 18 lat.
Wnioski mniejszości dotyczą także likwidacji kryteriów dochodowych dla samotnych rodziców wychowujących jedno dziecko, wprowadzenia górnego kryterium dochodowego w wysokości 2,5 tys. zł na osobę w rodzinie oraz prowadzenia postępowania w sprawie świadczeń przez ZUS.
Urszula Rusecka (PiS) apelując o poparcie projektu przekonywała, że przegapiono moment, w którym należało aktywnie wspierać dzietność, ponieważ ostatnia najliczniejsza grupa obywateli (z ostatniego wyżu demograficznego) przestaje być zdolna do posiadania dzieci. "To jest ostatni moment, by przyjąć te rozwiązania" - mówiła.
Magdalena Kochan (PO) zaznaczyła, że wbrew zapowiedziom PiS z kampanii wyborczej, nie wszystkie dzieci zostaną objęte programem "Rodzina 500 plus". Jak dodała klub Platformy chce wprowadzenia świadczenia wychowawczego na każde dziecko, wypłacanego przez ZUS, bez zbędnej biurokracji. Przekonywała, że z racji oszczędności na samym administrowaniu tym systemem świadczeniem można by objąć 53 tys. dzieci rocznie.
"Wywiążmy się z tego, coście państwo wyborcom obiecali, pomagamy w tym" - apelowała posłanka Platformy.
Dodała, że PO ponownie składa poprawki do projektu, m.in. mające na celu objęcie szczególną pomocą samotnych rodziców, skierowanie świadczeń do dzieci z instytucjonalnej pieczy zastępczej, objęcie programem wszystkich dzieci z rodzinnej pieczy zastępczej - jak wskazała, rząd w swoim projekcie uwzględnił rodzinne domy dziecka i rodziny zastępcze, ale zapomniał o placówkach typu rodzinnego - a zwalniające z odsetek osoby, którym świadczenie wypłacono niezależnie nie z ich winy.
Ryszard Petru mówił, że klub Nowoczesnej przeciwny jest programowi 500 plus. Przekonywał, że w Polsce dzieci się nie rodzą, bo rodzinom brakuje poczucia bezpieczeństwa, nie tylko finansowego.
Przypomniał, że jego ugrupowanie ma kompleksowy program wsparcia rodzin, który przewiduje m.in. wsparcie mieszkaniowe, ograniczenie luki płacowej pomiędzy kobietami a mężczyznami, obowiązkowe urlopy dla ojców, by rodzice dzielili się opieką nad dziećmi, inwestycje w żłobki i przedszkola. Jak mówił w wielu miejscowościach ich nie ma, w wielu miastach są za krótko otwarte, przez co trudno pogodzić pracę z opieką.
"Państwo proponujecie program, który jest niefinansowany. (...) Ta ustawa ma tylko finansowanie na jeden rok, a powinno być na 10 lat. Apelowałbym do rządu, pani premier, pani minister i ministra finansów o pokazanie, z czego będzie finansowany ten program w kolejnych latach" - mówił Petru.
"Ile zostało z przedwyborczych obietnic, każdy oceni sam. PSL mimo tego nie skreśla rządowego programu" - mówił Krystian Jarubas (PSL). Dodał, że ludowcom zależy, by ponadpartyjne porozumienie, związane w poprzedniej kadencji parlamentu ws. polityki rodzinnej, zostało utrzymane. Przypomniał, że PiS popierało rozwiązania prorodzinne proponowane przez większość w poprzedniej kadencji. Jak przekonywał - bez dobrych zmian przygotowanych przez PSL nie byłoby 500 plus. Dodał, że przeraża go tempo procedowania nad tym projektem.
Przypomniał, że jego klub ponawia poprawki, które m.in. wprowadzają zasadę "złotówka za złotówkę" od 2017 r. i apelował i och poparcie.
Rafał Wójcikowski (Kukiz'15) przypomniał, że jego ugrupowanie zamiast świadczeń na dzieci proponuje ujemny podatek dochodowy. "Zamiast demoralizować ludzi w długim terminie zasiłkami, proponujemy przestać im odbierać pieniądze, które ciężko sami zarabiają" - zaapelował. Tłumaczył, że Kukiz'15 proponuje progresywną ulgę na dzieci, zwiększającą się wraz z liczbą dzieci.
Jego zdaniem rozwiązanie proponowane przez PiS utrwala ludzi w biedzie. Poseł przekonywał, że trzeba wprowadzać takie instrumenty, które sprawią, by opłacalne było szukanie pracy, a nie branie zasiłków.
Pytał, co zrobi PiS, jeśli wprowadzi program 500 plus i zwiększy się dzietność, tak, jak to jest zakładane, czyli dodatkowo o ok. 280 tys. urodzeń w ciągu 10 lat, do poziomu 1,45. "Co zrobicie, jeśli za 10 lat całkowicie upadnie z tego powodu system ubezpieczeń społecznych? Zamkniecie wszystkie programy społeczne, wprowadzicie drakońskie oszczędności a i tak Polska chylić się będzie ku upadkowi" - prognozował.
Wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Bartosz Marczuk przekonywał, że na poszerzanie programu nie ma środków. Przypomniał, że likwidacja progów dochodowych przy pierwszym dziecku niemal podwoiłaby koszty programu.
Powiedział także, że rząd prawdopodobnie przychyli się do wniosków PO ws. placówek typu rodzinnego i konieczności zwrotu odsetek.
Odnosząc się do kosztów programu, mówił, że warto znaleźć te pieniądze dla młodego pokolenia, żeby je docenić. "To są pieniądze przede wszystkim dla młodych rodzin. Nie było po 1989 r. takiego programu, który by młodym tak wyraźnie powiedział: doceniamy to, że tu jesteście, że tu chcecie budować swoją przyszłość. Musimy coś z tym zrobić, bo jak widzimy, młodzi ludzie głosują nogami i wyjeżdżają. Z danych GUS wynika, że z roczników 76-84 wyjechało 11 proc. ludzi. Musimy pamiętać, że o tych młodych ludzi konkurujemy z krajami UE. A nie ma nic cenniejszego niż ludzie" - przekonywał.
Podczas środowej debaty posłowie kolejny raz zadawali rządowi liczne pytania dotyczące rozwiązań zaproponowanych w projekcie programu. Posłowie opozycji zarzucali m.in., że projekt nie realizuje wyborczych zapowiedzi, ponieważ świadczenia nie otrzymają wszystkie dzieci, a także, że będzie on dyskryminował rodziców samotnie wychowujących dziecko.
"W tej ustawie nie ma żadnych elementów dyskryminujących samotne matki. W tym programie rodziny pełne, rodziny niepełne, związki partnerskie - wszystkie są traktowane absolutnie w taki sam sposób" - zapewniała posłów szefowa MRPiPS Elżbieta Rafalska.
W odpowiedzi na postulat objęcia programem każdego pierwszego dziecka minister podkreśliła, że decyzja o posiadaniu pierwszego dziecka nie jest związana z sytuacją materialną rodziców. "W świadczeniach rodzinnych, które przez 8 lat wypłacaliście, rodzina wielodzietna nie dostawała dodatku na pierwsze i drugie dziecko, tylko dostawała na trzecie i czwarte. To gdzie jest to wasze +każde dziecko+?" - pytała Rafalska, zwracając się do opozycji.
Zapewniła też, że samorządy będą miały wystarczający czas na przygotowanie się do wypłaty świadczeń i zapewnione środki.
W związku ze zgłoszeniem poprawek projekt ponownie został skierowany do komisji, która zebrać ma się jeszcze w środę.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.