Jeśli do końca sierpnia nie uda się dokończyć z sukcesem sprzedaży stoczni arabskiemu inwestorowi, minister skarbu Aleksander Grad pożegna się ze swoim stanowiskiem - zapowiedział w piątek premier Donald Tusk, chociaż - zaznaczył - dotychczasowe działania ministra Grada ocenia bardzo wysoko. Inwestor zapewnia, że nie planuje wycofywać się z przejęcia majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie.
Premier zapowiedział też, że jest gotów spotkać się w przyszłym tygodniu ze stoczniowcami stoczni Gdynia i Szczecin, jeśli będzie taka potrzeba - po ich wcześniejszym spotkaniu z ministrem skarbu Aleksandrem Gradem. Z tej zapowiedzi cieszą się stoczniowcy, którzy o spotkanie prosili.
Na piątkowej konferencji prasowej premier zaznaczył, że dobry finał sprawy stoczni oznacza dla niego "pozytywne zakończenie procesu inwestycyjnego, a więc wpłacenie zadeklarowanej sumy".
W piątek spółka Polskie Stocznie poinformowała PAP, że główny inwestor stoczni Gdynia i Szczecin - Stichting Particulier Fonds Greenrights - nie zamierza wycofać się z transakcji zakupu ich majątku. Inwestor poprosił resort skarbu o przesunięcie terminu zapłaty za majątek stoczni do 17 sierpnia. Wątpliwości inwestora miał wzbudzić list Szczecińskiego Stowarzyszenia Obrony Stoczni.
Tusk przyznał, że dotychczasowe działania ministra Grada dotyczące stoczni ocenia bardzo wysoko. "Ale liczy się finał" - podkreślił i dodał, że nie będzie tragedii, jeśli arabski inwestor wycofa się z transakcji.
"Mamy wadium (8 mln euro - PAP) i rozpoczynamy grę od nowa. Każdy zainteresowany, jeśli będzie taka możliwość, będzie mógł znowu przystąpić do tego samego przetargu. Ale uznam to za porażkę ministra Grada (...) dlatego, że zaangażowaliśmy dużo wysiłku i pracy, aby inwestorzy zainteresowani stoczniami rzeczywiście zainwestowali tutaj duże pieniądze" - powiedział Tusk.
"Ktoś, kto ma odwagę i kto czuje się odpowiedzialny, musi doprowadzić do końca problem obu tych stoczni. Zadbaliśmy o to, że więcej podatnik polski nie będzie dopłacał do stoczni szczecińskiej i do stoczni gdyńskiej, że nie będzie tak, że cwany przedsiębiorca będzie produkował w którejś z tych stoczni statki, a podatnik będzie do nich dopłacał prawie drugie tyle, żeby je sprzedać na rynku" - dodał.
Zaznaczył, że rząd doprowadził do tego, że po upadłości stoczni stoczniowcy otrzymali "naprawdę godziwe odprawy".
"Jest prośba ze strony inwestora o przedłużenie audytu po to, żeby mieć pewność, że wszystkie informacje, jakie otrzymał od ministra skarbu, są rzetelne. To przedłużenie terminu powinno wystarczyć. Jeśli nie, trzeba będzie problem zamknąć, przejąć wadium i rozpocząć proces sprzedaży na nowo" - podkreślił Tusk.
Premier zapowiedział, że jest gotów spotkać się ze stoczniowcami po wcześniejszym ich spotkaniu z ministrem Gradem. Poinformował też, że zobowiązał ministra skarbu, by poinformował zainteresowanych o tym, jak wygląda dzisiaj sytuacja. Z wnioskiem o pilne spotkanie z premierem w sprawie przyszłości tysięcy miejsc pracy wystąpiło w czwartek kilka związków zawodowych. "Nie odmawiam spotkania ze stoczniowcami" - podkreślił premier. Jak jednak dodał, "właściwą osobą do wyjaśnień jest minister skarbu Aleksander Grad".
"Jestem otwarty, po tym spotkaniu, po tych wyjaśnieniach, jeśli będzie potrzebne takie spotkanie, nie ma problemu, w przyszłym tygodniu mogę się z delegacją stoczniowców z Gdyni i ze Szczecina spotkać" - powiedział Tusk.
O spotkanie w czwartek poprosiłą stoczniowa Solidarność oraz związkowcy Stoczniowca i Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Gospodarki Morskiej w Gdyni. W piątek list do premiera ws. pilnego spotkania wysłali związkowcy Stoczni Szczecińskiej Nowa, zrzeszeni w trzech związkach zawodowych: "Stoczniowiec", NSZZ "Solidarność-80" oraz Międzyzakładowej Organizacji Związkowej NSZZ "Solidarność-80".
Przewodniczący Związku Zawodowego "Stoczniowiec" w Stoczni Gdynia SA, Leszek Świętczak powiedział w piątek PAP, że "wypowiedź premiera jest pozytywnym sygnałem dla stoczniowców i daje nadzieję, że Donald Tusk zajmie się tą sprawą, bo Gradowi już nie wierzymy". "Trzymam premiera za słowo" - dodał.
Powiedział, że tysiące zwolnionych stoczniowców w Gdyni (5,2 tys. osób - PAP) jest zaniepokojonych, oczekuje konkretów i czeka, że jesienią znów rozpocznie pracę w stoczni.
Także Przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Gospodarki Morskiej w stoczni w Gdyni, Jan Gumiński "z zadowoleniem przyjął wypowiedź Donalda Tuska i jego chęć spotkania się ze stoczniowcami".
Rzecznik MSP Maciej Wewiór powiedział w piątek PAP, że główny inwestor stoczni Stichting Particulier Fonds Greenrights potwierdził, że nie zamierza wycofać się z transakcji. "Inwestor potrzebuje czasu na analizy prawne, które są konsekwencją listu Stowarzyszenia Obrony Stoczni. Wysłanie tego listu było bardzo nieodpowiedzialnym zachowaniem. Chcemy, by inwestor przeanalizował do 17 sierpnia wszystkie kwestie prawne, a tym samym, by zostało odbudowane zaufanie nadszarpnięte listem" - powiedział rzecznik. Dodał, że resort skarbu i jego szef są otwarci i gotowi na spotkanie ze stoczniowcami.
Do 17 sierpnia główny inwestor stoczni Gdynia i Szczecin ma przekazać pieniądze za ich majątek. Zgodnie z planem, miał to zrobić do 21 lipca. Wątpliwości katarskiego inwestora wzbudził list od Szczecińskiego Stowarzyszenia Obrony Stoczni, w którym napisano m.in., że stocznia w Szczecinie mogła być "pralnią brudnych pieniędzy".
W maju Stichting Particulier Fonds Greenrights zakupił kluczowe aktywa stoczni Gdynia i Szczecin, a 17 czerwca otrzymał gwarancje banku Qatar Islamic Bank. Inwestor ma zapłacić za majątek stoczni Gdynia i Szczecin odpowiednio - ponad 287 mln zł oraz ponad 94 mln zł.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.