Kierowca autobusu, w którym była bomba: Myślę, że to dobra lekcja bez skutków tragicznych. Chciałbym, żeby każdy w takim przypadku podejmował możliwe działania, które zminimalizują ryzyko nieszczęścia.
Kierowca autobusu nr 145, w którym znajdowała się bomba, przyznaje, że czuje się zaskoczony rozgłosem, ale podkreśla, że sytuacja powinna być lekcją dla wszystkich (o incydencie pisaliśmy TUTAJ).
- To jest czerwona lampka dla nas, żebyśmy jednak byli czujni w każdej sytuacji, by ustrzec się przed zagrożeniami czyhającymi na nas nieopodal. Życie jest największą wartością. Podjąłem jedną z najważniejszych w życiu decyzji. Uważam, że słuszną - mówił p. Dariusz.
Dodaje, że nigdy nie znalazł się w takich okolicznościach i nie wie, jakby się zachował następnym razem.
Wtedy nie ewakuował autobusu, tylko sam wyniósł podejrzany pakunek. Nie zachował procedur, ale z perspektywy czasu i po analizie skutków wiemy, że prawdopodobnie nie zdążyłby ewakuować ok. 70 pasażerów z pojazdu i eksplozja nastąpiłaby wewnątrz. Na zewnątrz na szczęście nikomu nie zrobiła krzywdy.
- Obym więcej razy nie miał takiej sytuacji. Chciałbym, żeby każdy w takim przypadku podejmował możliwe działania, które zminimalizują ryzyko nieszczęścia - apelował p. Dariusz.
Przyznał, że w takiej sytuacji człowiek zapomina o wszystkim, bo liczy się tylko ludzkie życie.
- Moje podejrzenie wzbudził garnek w reklamówce. To dziwne, żeby ktoś zostawił coś takiego. Nie dymił, nie syczał. Miałem po prostu wewnętrzne przeczucie. Jeśli bym podejrzaną paczkę zostawił i rozpoczął ewakuację, to byłby mój największy błąd w życiu - stwierdził i zaznaczył, że nie czuje się bohaterem.
Zastanawia go, że takie sytuacje zdarzają się Polsce i pada na zwykłych obywateli.
- Myślę, że to dobra lekcja bez skutków tragicznych. A rada dla kolegów po fachu? Dokładnie sprawdzać autobus na każdym końcowym przystanku i nie bagatelizować sygnałów od pasażerów. Starać się zweryfikować je w miarę możliwości - podsumował kierowca z 7-letnim stażem.
Odebrał oficjalne podziękowania od rządu Beaty Szydło, które złożyła minister Elżbieta Witek.
- Chcemy mu podziękować za ten akt odwagi. Poprzez swoje zachowanie i bardzo odpowiedzialne podejście do obowiązków służbowych uratował zdrowie i życie kilkudziesięciu pasażerów - przemawiał minister i odczytała list od premier Beaty Szydło oraz wręczyła w jej imieniu skromny upominek kierowcy.
„Wyniesie z autobusu niebezpiecznego ładunku, który zagrał zdrowiu i życiu pasażerów, zasługuje na szczególne docenienie. Stan wyższej konieczności wymagał szybkiej reakcji i podjęcia decyzji w poczuciu odpowiedzialności za innych. Wrocławianie, ale i my wszyscy jesteśmy panu ogromnie wdzięczni. Zaufanie w pańskim zawodzie jest rzeczą podstawową. Pan nie zawiódł tego zaufania.” - pisze premier Szydło do wrocławianina.
- Jest pan bohaterem Dolnoślązaków i wzorem do naśladowania. Pozostanie pan w naszych myślach i sercu. Dziękuję za pana postawę. Gratuluję, może być pan dumny z tego, co pan zrobił - zwrócił się do kierowcy autobusu Paweł Hreniak.
Podał także oficjalną informację, iż jako wojewoda dolnośląski ustanowił nagrodę wysokości 10 tysięcy za ujęcie sprawcy tego zdarzenia.
- Mam nadzieję, że ta decyzja spowoduje przyspieszenie tego, co jest nieuchronne, czyli złapanie sprawcy. Chciałbym, żeby te informacje spływały bezpośrednio do policji, która podejmuje działania operacyjne. Decyzję o wypłacie nagrody podejmę na wniosek wojewódzkiego komendanta policji, który wskaże, kto na tę nagrodę zasługuje - oświadczył P. Hreniak.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.