Pielęgniarki z Centrum Zdrowia Dziecka apelują do premier Beaty Szydło o pomoc w rozwiązaniu konfliktu. Rezygnują z referendum ws. zaostrzenia protestu, ale nie wycofują się ze strajku. Zdaniem rzecznika rządu nie należy angażować premier w spór w CZD. Kolejna tura rozmów ma odbyć się dziś o 12:00.
Wiceminister zdrowia Marek Tombarkiewicz, który odpowiada za Departament Pielęgniarek i Położnych w MZ spotkał się w sobotę późnym wieczorem z protestującymi. Po zakończeniu wizyty przekazał dziennikarzom, że rozmowy między dyrekcją i protestującymi mają być wznowione w niedzielę w południe.
"Przyjechałem do strajkujących ponieważ niepokoi nas przedłużający się protest i niejasne bądź czasami nieprawdziwe komunikaty obu stron. () Wysłuchałem wiele krytycznych uwag dotyczących funkcjonowania jednostki, zostały powtórzone postulaty i żądania" -powiedział wiceminister.
Podkreślił, że otrzymał od pielęgniarek zapewnienie, że placówka mimo strajku funkcjonuje, choć w ograniczonym zakresie. "To co jest pozytywne to to, że Centrum Zdrowia Dziecka, w okrojonej części ale jednak funkcjonuje; według informacji pań pielęgniarek na leczeniu przebywa ok. 300 dzieci; wykonywane są wszystkie najpilniejsze zabiegi. Chciałbym podziękować za odpowiedzialność jaką wykazują pielęgniarki w trakcie strajku" - stwierdził.
Tombarkiewicz przekazał, ze po długiej rozmowie udało się ustalić, że w niedzielę rozmowy między zarządem szpitala a zarządem związku zawodowego będą kontynuowane. "Około godziny 12 te rozmowy powinny się rozpocząć" - poinformował.
Jak zaznaczył, resortowi zależy, by zakończyły się one podpisaniem porozumienia i jak najszybszym powrotem pielęgniarek do łóżek pacjentów. "Apelowałem o to bardzo" - dodał.
Protest w stołecznym Instytucie "Pomnik - Centrum Zdrowia Dziecka" trwa już 12. dzień. Pielęgniarki odeszły od łóżek pacjentów 24 maja - ich obecność została ograniczona do oddziałowych i jednej pielęgniarki.
Strajkujące domagają się podwyżek i zwiększenia zatrudnienia. Ponieważ rozmowy z dyrekcją nie przynoszą oczekiwanego przez nie rezultatu, rozważały zaostrzenie protestu - przez całkowite odejście od łóżek pacjentów lub złożenie wypowiedzeń. Było planowane referendum w tej sprawie, jednak pielęgniarki poinformowały w sobotę wycofaniu się z tego pomysłu; jak tłumaczyły - dla dobra pacjentów.
Jednocześnie, jak podkreśliła przewodnicząca strajkujących pielęgniarek Magdalena Nasiłowska, strajk trwa w niezmienionej formie. Strajkujące odczytały w sobotę dziennikarzom list, podpisany przez zarząd związku zawodowego przy CZD, w którym zwracają się do premier z prośbą o "natychmiastową pomoc".
"W obliczu obojętności dyrekcji Instytutu i braku chęci porozumienia zmuszone byłyśmy do podjęcia ostatecznych kroków związanych z rozpoczęciem akcji strajkowej. Poprzez swoje działania pragniemy wyrazić głębokie zaniepokojenie wobec ciągle rosnącego deficytu kadry pielęgniarskiej w tak szczególnym miejscu, przeznaczonym do leczenia dzieci z całej Polski" - napisały w liście. Wśród przyczyn braku porozumienia z dyrekcją Instytutu wymieniły: nadmierne przeciążenie pracą związane z niedoborem pielęgniarek i położnych, zbyt niskie wynagrodzenia, brak poczucia bezpieczeństwa oraz poszanowania godności zawodów pielęgniarek i położnych.
"Poprzez wystosowane postulaty pragniemy wyrazić swój niepokój i zdeterminowanie wobec braku reakcji ze strony dyrekcji. Uprzejmie prosimy o natychmiastową pomoc w tak dramatycznej sytuacji, w której znalazły się pielęgniarki i położne w CZD" - zaapelowały strajkujące.
W rozmowie z PAP rzecznik rządu Rafał Bochenek przypomniał, że w tym tygodniu premier Beata Szydło poprosiła ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła, by zaangażował się w wypracowywanie porozumienia w szpitalu i rozwiązanie sporu między pielęgniarkami a dyrekcją.
"Nie jest wskazane, aby na tym etapie pani premier angażowała się w wypracowywanie porozumienia, ponieważ nie chcemy nadawać tym działaniom i zdarzeniom w Centrum Zdrowia Dziecka charakteru politycznego. Najważniejsze jest bezpieczeństwo pacjentów i na tym wszystkie strony tego sporu powinny się skoncentrować, aby doprowadzić do normalnego funkcjonowania Centrum" - powiedział Bochenek.
Zapowiedział, że premier Szydło będzie chciała podjąć wysiłki, by wypracować systemowe rozwiązania, które mają uzdrowić sytuację w służbie zdrowia. Zapewnił także, że obecny rząd zamierza wypełnić wolę poprzedników dotyczącą podwyżek dla pielęgniarek o 1600 zł w ciągu czterech lat.
Kierownictwo CZD w sobotnim komunikacie zapewniło natomiast, że podejmowano próby nawiązywania kontaktu z pielęgniarkami, a dyrekcja pozytywnie odpowiadała na wszystkie zaproszenia do rozmów kierowane przez strajkujących. Wskazano, że podczas piątkowego spotkania strony ustaliły, że w niedzielę wrócą do rozmów, a dokładny termin ich rozpoczęcia mieli uzgodnić pełnomocnicy obu stron. Poinformowano, że w rozmowach uczestniczą przedstawiciele resortu, którzy pośredniczą także w kontaktach pomiędzy dyrekcją a zarządem związku.
Według dyrekcji przyjęcie postulatów pielęgniarek kosztowałoby CZD 7 mln zł w skali roku. Dotychczasowe 11 dni strajku oznacza natomiast stratę ok. 5,5 mln zł. Proponowana podwyżka 250 zł brutto (wraz z dodatkami średnio około 360 zł brutto) została zaproponowana siódmego dnia strajku, kiedy strata szpitala wynosiła 3,5 mln zł. Dyrekcja zapewnia, że - biorąc pod uwagę sytuację finansową placówki - zaproponowała pielęgniarkom największą możliwą podwyżkę.
Tymczasem w niedzielę planowana jest pikieta pod hasłem "Solidarni z dziećmi z CZD". Organizowana jest za pośrednictwem mediów społecznościowych. Do udziału zapraszani są wszyscy, którym "nie jest obojętna dramatyczna sytuacja małych pacjentów z CZD", którzy nie godzą się na "stawianie dzieci w środku konfliktu". Ma się ona rozpocząć o godz. 12 przed Instytutem.
W CZD jest zatrudnionych ok. 800 pielęgniarek. Strajkujące twierdzą, że każdego dnia w szpitalu brakuje ich ok. 70 i nie są w stanie zapewnić pacjentom właściwej opieki i bezpieczeństwa. Domagają się podwyżek i zwiększenia zatrudnienia. Spór zbiorowy pielęgniarek z dyrekcją CZD trwa od grudnia 2014 r.
Nasiłowska poinformowała w sobotę, że w tej chwili w CZD przebywa ponad 200 dzieci (szpital dysponuje ok. 500 miejscami); w czasie strajku przeprowadzono ok. 75 operacji, zatem nie można powiedzieć, że placówka nie funkcjonuje. Jak dodała, pielęgniarki pracują w szpitalu tak, jak w weekendy.
Dyrekcja przestrzega, że dalszy strajk, który generuje dodatkowe straty finansowe może doprowadzić do likwidacji placówki. Akcję strajkową wsparł region mazowiecki Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych (OZZPiP). Wiceprzewodnicząca regionu Izabela Szczepaniak zaapelowała do koleżanek o przyjazd i wsparcie pielęgniarek z CZD.
"Będziemy rozszerzać nasze działania. Rozpoczynamy od tego, że będziemy codziennie od godz. 10 do 15 pełnić dyżury, aby wspierać nasze koleżanki. (...) O dalszych działaniach będziemy informować" - zapowiedziała.
Na wtorek planowany jest protest pielęgniarek i położnych przed Ministerstwem Zdrowia, również organizowany za pośrednictwem mediów społecznościowych. OZZPiP podkreślił, że nie jest jego organizatorem, a członkowie związku, którzy zdecydują się na udział w nim, czynić to będą na własną odpowiedzialność. Poprosił też o niewykorzystywanie emblematów związkowych.
Jednocześnie Zarząd Krajowy OZZPiP w wydanym 27 maja stanowisku zaapelował do wszelkich innych podmiotów, aby nie wykorzystywały sytuacji jaka powstała w CZD do "załatwienia przy okazji własnych celów".
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.