Znany włoski pisarz katolicki Vittorio Messori uważa, że redaktor naczelny dziennika „Avvenire” Dino Boffo dawno już powinien odejść z zajmowanego stanowiska. Pojawiły się bowiem oskarżenia wobec Boffo o romans z mężczyzną i jednocześnie molestowanie jego żony. Według Messoriego, decyzję o odejściu naczelnego „Avvenire” winien podjąć wydawca pisma, czyli włoski episkopat, niezależnie od tego, czy oskarżenia są prawdziwe czy fałszywe.
W długim komentarzu na temat tego wydarzenia pisarz na łamach „Corriere della Sera” przypomniał, że Boffo jest odpowiedzialny nie tylko za codzienną gazetę biskupów, ale także za ich stację telewizyjną Sat2000 oraz InBlu – sieć około dwustu katolickich rozgłośni radiowych. Jest to „ człowiek-instytucja” – stwierdził Messori.
„Poznając historię Kościoła, podziwiałem to, co było w niej niezmiennego: kardynałowie i biskupi obok innych cnót mieli zawsze cnotę roztropności, czuwając przezornie, by zapobiec niebezpieczeństwu” – podkreślił włoski publicysta katolicki. Tym razem jednak włoscy biskupi zachowali się inaczej i „nazwisko człowieka, który jest wizerunkiem włoskiego Kościoła, podejrzewanego o odmienne upodobania, którego cień pada dziś jak nigdy na środowisko duchownych, nie schodziło i długo nie będzie schodzić z pierwszych stron gazet” – napisał Messori.
Jego zdaniem, cała ta sprawa, sięgająca roku 2004, „prędzej czy później wyszłaby na jaw (...), dlaczego więc czekano pięć lat, nie zabezpieczając się i zmniejszając jego obecność [w mediach]?” – pyta retorycznie autor artykułu. Zwrócił uwagę, że „jakaś gazeta mogła «rzucić potwora na pierwszą stronę», ponieważ kardynałowie i biskupi, od których to zależało, nie przenieśli go do innej pracy, dalekiej od politycznych napaści”.
Vittorio Messori zdaje sobie sprawę, że stawia „trudne pytania”, zapewnia jednak, że czyni to „jako wierzący, który wie, że wizerunkowi Kościoła nie był potrzebny ten kolejny przypadek, który sprawi, że wielu kiwać będzie głowami, mówiąc, być może niesłusznie: «Wiemy, wiemy, księża i ich przyjaciele występują wobec nas jako moraliści, sami jednak, w ukryciu, postępują jeszcze gorzej»”. „Jakkolwiek się to skończy, cień i podejrzenie zostaną. Drogo płaci się za zapominanie o cnocie roztropności” – zakończył włoski pisarz katolicki.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.