Hiszpania wygrała na Euro z Turcją 3:0, a Włosi pokonali Szwecję 1:0.
Hiszpanie w pierwszej kolejce z trudem pokonali Czechów 1:0, zdobywając bramkę dopiero w końcowych minutach, mimo że mieli zdecydowaną przewagę przez cały mecz. Wiele wskazywało na to, że brakiem skuteczności będą też razić w piątek w Nicei, gdzie każdy innych wynik niż porażka Turcji byłby niespodzianką.
Do 34. minuty "La Roja" dominowała, ale nie wykańczała akcji. Grała efektownie, ale nieskutecznie. Jednak właśnie wtedy w pole karne dośrodkował Nolito, a głową do siatki trafił Alvaro Morata.
Trzy minuty później już sam Nolito wykorzystał złą interwencję obrońców rywali i uderzył z pierwszej piłki z bliska, nie dając szans bramkarzowi Volcanowi Babacanowi.
Po przerwie obraz gry się nie zmienił, a w 48. minucie Hiszpanie prowadzili już 3:0 po drugim tego wieczoru trafieniu Moraty. Jednak gol nie powinien zostać uznany, ponieważ podający do niego Jordi Alba był wcześniej prawdopodobnie na spalonym. Sędziowie ocenili to jednak inaczej i zaliczyli bramkę.
"La Roja" po trzecim golu nieco spuściła z tonu, ale rywalom brakowało pomysłu w ofensywie i nie stworzyli żadnego zagrożenia. W pewnym momencie, gdy bezradnie rozgrywali piłkę w środku pola, wywołali gwizdy własnych kibiców.
Hiszpanie mają już zapewniony awans do 1/8 finału - mają sześć punktów, a w ostatniej kolejce zmierzą się z mającą o dwa mniej Chorwacją. Czechy, które zremisowały w piątek z zespołem z Bałkanów 2:2, mają jeden punkt, a tabelę zamyka Turcja z zerowym dorobkiem.
Rozczarowały zespoły Włoch (mimo zwycięstwa 1:0 i awansu do 1/8 finału) i Szwecji, które w piątkowe wczesne popołudnie spotkały się w Tuluzie w drugiej serii gier w grupie E. Słaba była zwłaszcza pierwsza połowa, kiedy łącznie zawodnicy obu drużyn oddali... jeden celny strzał, zresztą i tak zblokowany przez obrońcę, dlatego szwedzki bramkarz Andreas Isaksson nie miał kłopotów ze złapaniem piłki.
We wcześniejszych meczach francuskiego turnieju Włosi, wicemistrzowie kontynentu, pokonali wiceliderów rankingu światowego Belgów 2:0, zaś Szwedzi, którzy mają w składzie jedną wielką gwiazdę - Zlatana Ibrahimovica, zremisowali z Irlandią 1:1.
Ibrahimovic miał szansę zostać pierwszym piłkarzem w historii, który zdobędzie bramkę w czwartej z kolei imprezie rangi ME. Identycznie jak Portugalczyk Cristiano Ronaldo. Obaj mają na koncie po siedem goli, a na liście wszech czasów wyprzedzają ich tylko Francuz Michel Platini i Anglik Alan Shearer.
W pierwszych 45 minutach znakomity Szwed wyróżnił się jednak tylko dokładnym, kilkudziesięciometrowym zagraniem z własnej połowy do jednego z partnerów będących w okolicy włoskiego pola karnego... A z pewnością nie tego oczekuje od niego trener Erik Hamren.
Druga część zaczęła się od niecelnego uderzenia Graziano Pellego, a następnie serii rzutów rożnych ekipy Italii. Mistrzowie świata z 2006 roku nie potrafili jednak zdobyć gola, a na przeszkodzie stanęła dobrze zorganizowana szwedzka obrona i Isaksson.
Kibice poderwali się z miejsc dopiero w 72. minucie, kiedy po wrzutce w pole karne fatalnie przestrzelił z kilku metrów Ibrahimovic. Gdyby jednak zmieścił piłkę w bramce, i tak gol nie zostałby uznany, bowiem napastnik Paris St. Germain był na spalonym.
Jeszcze bliższy powodzenia był pomocnik Lazio Rzym Marco Parolo, który w 82. minucie trafił głową w poprzeczkę po dośrodkowaniu Emanuele Giaccheriniego. Włosi dopięli swego w 88., kiedy po wrzucie piłki z autu piłkę dostał Eder. Żaden ze skandynawskich defensorów nie zdołał go zatrzymać, a ten strzelił bramkę na wagę zwycięstwa i awansu do 1/8 finału.
Wcześniej do najlepszej "16" zakwalifikował się tylko zespół Francji.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.