Władze Armenii wezwały w poniedziałek napastników okupujących posterunek policji w stolicy kraju Erywaniu, by się poddali i wypuścili czterech zakładników, których przetrzymują od niedzieli. Wciąż trwają negocjacje w celu pokojowego rozwiązania sytuacji.
Według armeńskich służb bezpieczeństwa napastnicy uwolnili już pięciu zakładników: dwóch - w niedzielę i trzech kolejnych - w poniedziałek.
W niedzielę napastnicy wtargnęli na teren komisariatu po staranowaniu ciężarówką bramy wjazdowej, a następnie wdali się w wymianę ognia z policją. Później zajęli komisariat, zabijając jednego policjanta i raniąc dwóch innych.
Głównym żądaniem napastników jest uwolnienie koordynatora opozycyjnej inicjatywy społecznej "Założycielski Parlament" Żirajra Sefiljana. Aresztowano go w czerwcu pod zarzutem nielegalnego posiadania broni.
Jak przekazały armeńskie służby bezpieczeństwa negocjacje utknęły w martwym punkcie. "Uzbrojona grupa odmawia wypuszczenia pozostałych zakładników, w tym wysokich rangą funkcjonariuszy, odmawia złożenia broni i poddania się" - poinformowała w oświadczeniu Narodowa Służba Bezpieczeństwa Armenii. Wśród zakładników jest zastępca komendanta policji Armenii Wardan Jegiazarjan i zastępca komendanta policji w Erywaniu Walerij Osipjan.
Służby bezpieczeństwa poinformowały, że "agencje egzekwowania prawa robią, co mogą, żeby zakończyć (incydent) w sposób pokojowy, ale w zaistniałych okolicznościach może to nie wystarczyć". "Dlatego jeszcze raz apelujemy do członków zbrojnej grupy, by zakończyli swój zbrojny opór. Na razie jest jeszcze czas i możliwości, by to zrobić" - wezwano.
W niebo wzbiły się słupy popiołu, które osiągnęły wysokość nawet 14 kilometrów,
Do zdarzenia doszło w niedzielę w świątyni Wat Rat Prakhong Tham w prowincji Nonthaburi.
Sześć osób zginęło. W kierunku ukraińskiej stolicy zostały wystrzelone m.in. rakiety balistyczne.
Postęp perinatologii sprawił, że lekarze diagnozują i leczą dzieci w łonie matki.
Najnowszy raport UNICEF opublikowany z okazji Światowego Dnia Dziecka.
Brak wiedzy o zarządzeniach narzucanych przez Rzeszę lub ich ignorowanie nie przystoi Jad Waszem
Władze Litwy poinformowały, że chodzi o rodzaj "ataku hybrydowego".