Głosami prawicy, konserwatystów i liberałów Parlament Europejski (PE) zatwierdził w środę obecnego przewodniczącego Komisji Europejskiej (KE) Jose Manuela Barroso na drugą kadencję na tym stanowisku.
Barroso uzyskał poparcie 382 europosłów spośród 718 głosujących. Przeciwko byłemu premierowi Portugalii głosowało 219 europosłów a wstrzymało się 117, głównie spośród członków frakcji europejskich socjalistów.
"To sygnał akceptacji ambitnego programu jaki zgłosiłem na najbliższe pięć lat" - cieszył się Barroso, dziękując europosłom za zaufanie dla programu "Europy wolności i solidarności". Szef KE zapowiedział, że będzie starał się wzmocnić projekt europejski. Podziękował też za wsparcie zwłaszcza chadeckiej Europejskiej Partii Ludowej, która wystawiła jego kandydaturę oraz socjalistycznemu rządowi Portugalii, który ją poparł.
Środowe głosowanie w PE było tajne. Mimo to polscy socjaldemokraci zapowiedzieli w komunikacie prasowym, że zgodnie z oficjalną linią całej frakcji w PE wstrzymują się od głosu. Pozostali polscy eurodeputowani (z PO, PSL i PiS) zapewnili, że poparli Barroso.
Poparcie, które uzyskał Portugalczyk wystarczyłoby mu także gdyby obowiązywał Traktat z Lizbony. W przeciwieństwie do obowiązującego Traktatu z Nicei, który wymaga zwykłej większości głosujących, Traktat z Lizbony wymaga poparcia większości wszystkich europosłów, czyli 369 spośród 736. Barroso uzyskał jednak poparcie nieco mniejsze niż pięć lat temu, kiedy głosował na niego 413 europosłów.
Jednak i tak dość pewne poparcie uzyskane w środę nieźle wróży Barroso na drugą kadencję. Od poparcia PE, zależy bowiem czy szef KE w ciągu najbliższych pięciu lat będzie mógł wprowadzać nowe, proponowane przez Komisję Europejską projekty legislacyjne. Socjaliści już zagrozili, że będą uprzykrzać życie Barroso, począwszy od przesłuchań kandydatów na nowych komisarzy.
Barroso nie przekonał europejskich socjalistów, mimo iż w ostatnim tygodniu obiecywał im wprowadzenie do programu wielu socjalnych postulatów m.in. walkę z dumpingiem socjalnym i zapewnienie przetrwania usług użytku publicznego i ich socjalnego wymiaru. Tłumaczył, że przez ostanie pięć lat koncentrował się na konsolidacji UE rozszerzonej do 27 członków.
"Teraz mamy szansę, by wykazać się ambicjami społecznymi, bo jest kryzys gospodarczy, oraz w kwestiach zmian klimatycznych" - przekonywał. Obiecał też, że w sprawie ożywienia gospodarki będzie "używał wszystkich dostępnych instrumentów, by pomagać zwłaszcza nowym krajom UE na drodze wyjścia z kryzysu". Liberałom obiecał z kolei, że - tak jak postulowali - powoła w nowej KE komisarza do spraw podstawowych i wolności obywatelskich oraz zrewiduje za trzy lata system nadzoru nad rynkami finansowymi.
Niezależnie od strony sceny politycznej Barroso usłyszał podczas ostatniego tygodnia wiele słów krytyki, iż podczas pierwszego mandatu był zbyt uległy wobec przywódców największych państw UE - Francji, Niemiec i Wielkiej Brytanii, zapominając o traktatowej roli KE, jaką jest obrona interesu wspólnotowego.
Barroso był jedynym kandydatem na szefa KE, zgłoszonym jednomyślnie na szczycie w czerwcu przez Radę Europejską, czyli 27 przywódców państw i rządów, w większości centroprawicowych.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.