Reklama

Gdzie był Bóg?

Gdzie był Bóg? Dlaczego do tego dopuścił? Te i podobne pytania zapewne wielu cisną się na usta po tragedii, jaka rozegrała się w ostatnich dniach w kopalni „Wujek-Śląsk”. Wyroki Boże są niezbadane. Pozostaje pokornie schylić głowę przed Stwórcą i Panem wszystkich rzeczy.

Reklama

Kolega zatrzymał się na chodniku. „Delegacja z kopalni” - powiedział. „Zaraz ktoś będzie krzyczeć, bo czyjaś żona albo matka dowie się o śmierci męża czy syna”. Nie pomylił się. Rzeczywiście, parę minut później na spokojnym osiedlu rozległ się przeraźliwy krzyk. Od tamtej chwili minęło ćwierć wieku, a ja ciągle pamiętam towarzyszące mi wtedy dziwne uczucie: mieszaninę współczucia i bezradności. Dziś jest podobnie. Cóż powiedzieć? Jest krzyk, wobec którego trudno znaleźć słowa pocieszenia. Ukojenie przyjdzie później.

Bywa, że śmierć przychodzi nagle, a bywa, że wszyscy są na nią przygotowani. Następuje gwałtownie lub spokojnie, podczas snu. Jak by nie była dla bliskich zmarłego bolesna, jest wpisana w ludzką egzystencję. Nikt przed nią nie ucieknie. Wszyscy, bez wyjątku,  kiedyś staniemy przed trybunałem Boga. Dobrzy i źli, maili i wielcy. Ci, którzy zmarli, jedynie poprzedzili nas w drodze do wieczności. Tylko gdy umiera czy nawet ginie pojedynczy człowiek, śmierć mało kto zauważa. Gdy ginie naraz kilkunastu zdrowych, sprawnych mężczyzn, wiadomość o tym szczególnie ostro dociera do naszej świadomości.

Jako chrześcijanie wierzymy jednak, że „nasze życie zmienia się, ale się nie kończy”; jak by ludzka śmierć nie była bolesna „gdy rozpadnie się dom doczesnej pielgrzymki” zmarli znajdują „przygotowane w niebie wieczne mieszkanie”. Kiedyś, w dniu sądu ostatecznego, ciała owych zabitych górników, dziś spalone przez płonący gaz, Bóg przywróci do życia, jak przywrócił do życia swojego zabitego na krzyżu Syna, Jezusa Chrystusa.

Wśród wielu ludzkich pragnień tęsknota za nieśmiertelnością jest chyba największa i w obliczu wszechwładzy śmierci teoretycznie najtrudniejsza do spełnienia. Może właśnie dlatego świadomi potęgi śmierci ateńscy słuchacze św. Pawła wyśmiali go, gdy zaczął im mówić o zmartwychwstaniu. A jednak, dzięki nadziei, jaką wierzącym daje Chrystus, możemy na śmierć patrzeć inaczej. Choć ból, to przecież nie rozpacz. Spotkamy się w niebie. Zmartwychwstaniemy.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
3°C Środa
wieczór
0°C Czwartek
noc
0°C Czwartek
rano
3°C Czwartek
dzień
wiecej »