Oczekiwane od dłuższego czasu w Wielkiej Brytanii nowe prokuratorskie wytyczne w sprawie ścigania eutanazji nie zmieniły obowiązującego prawa, choć uściśliły kryteria, którymi kieruje się urząd prokuratorski przy podejmowaniu decyzji o ściganiu.
Eutanazja (wspomagane samobójstwo) pozostaje w W. Brytanii przestępstwem zagrożonym karą pozbawienia wolności do 14 lat. Stan prawny określony w ustawie o samobójstwach z 1961 r. nadal obowiązuje.
Zwolennicy zalegalizowania eutanazji chcieli, by władze prokuratorskie wyraźnie stwierdziły, iż krewni i członkowie rodzin, dopomagający obłożnie choremu w odebraniu sobie życia w Szwajcarii, gdzie eutanazja jest legalna, nie będą z tego powodu ścigani po powrocie do W. Brytanii.
Z opublikowanych w środę wytycznych naczelnego urzędu prokuratorskiego (Crown Prosecution Service) wynika, iż chce on zatrzymać swobodę decydowania o tym, czy krewny będzie w takiej sytuacji ścigany.
Zarazem urząd prokuratorski sprecyzował przesłanki, którymi będzie się kierował przy podejmowaniu decyzji. Są to m.in: ustalenie, czy osoba wspomagająca samobójstwo mogła kierować się motywem finansowym, czy na osobę umierającą na własne życzenie nie była wywierana presja i czy podejmując tę decyzję była ona w pełni władz umysłowych.
Ponad 100 Brytyjczyków cierpiących na nieuleczalne choroby odebrało sobie życie w klinice Dignitas w Szwajcarii, ale żadna z osób towarzyszących im w wyjeździe do Szwajcarii nie została z tego powodu postawiona przed sądem po powrocie do W. Brytanii.
Zwolennicy wprowadzenia eutanazji z organizacji "Dignity in Dying" uznali wytyczne za "istotny przełom". Koalicja lekarzy, organizacji kościelnych i charytatywnych "Care Not Killing" uznała, iż "pewne aspekty wytycznych napawają niepokojem", ponieważ czynią ściganie osób wspomagających samobójstwo mniej prawdopodobnym.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.