Chadeckie partie CDU i CSU wygrały niedzielne wybory parlamentarne w Niemczech, zdobywając 33,8 proc. głosów - wynika z aktualnych prognoz telewizji ZDF i ARD.
Chadeckie partie CDU i CSU wygrały niedzielne wybory parlamentarne w Niemczech, zdobywając 33,8 proc. głosów - wynika z aktualnych prognoz telewizji ZDF i ARD. Chadecja zamierza utworzyć nową koalicję z liberalną FDP, która zdobyła ok. 14,6 proc. Według prognoz ugrupowania te będą mieć wspólnie większość w Bundestagu; mogą liczyć nawet na 331 mandatów, zaś opozycja - na 291.
"Udało się nam coś wspaniałego - powiedziała kanclerz Angela Merkel, komentując wyniki wyborów. - Osiągnęliśmy nasz cel wyborczy, jakim było stworzenie w Niemczech stabilnej większości i nowego rządu".
"Dziś możemy jeszcze świętować, ale od jutra czeka nas ciężka praca. Nie zapominajmy, że przed nami wiele problemów do pokonania" - dodała Merkel.
Dotkliwe straty poniosła współrządząca Niemcami od 11 lat Socjaldemokratyczna Partia Niemiec (SPD), która uzyskała 23,1 proc. poparcia. To najgorszy wynik w historii tego ugrupowania i aż o ponad 11 punktów procentowych gorszy, niż w wyborach cztery lata temu (34,2 proc.).
"SPD poniosła gorzką porażkę" - przyznał kandydat SPD na kanclerza Frank-Walter Steinmeier. "Nie przejdziemy nad tym do porządku dziennego. Będziemy opozycją, która będzie bardzo dokładnie uważać na to, jak zachowa się nowa drużyna (koalicja chadeków i liberałów - PAP). Muszą udowodnić, co potrafią, a ja wątpię czy naprawdę potrafią" - powiedział.
Dodał, że opozycyjni socjaldemokraci będą chcieli zapobiec, by nowy rząd nie oznaczał dla Niemiec "powrotu do lat 90". W czasie kampanii wyborczej Steinmeier wielokrotnie ostrzegał, że konserwatywno-liberalna koalicja doprowadzi do pogłębienia podziałów socjalnych w kraju. "Troska o równowagę socjalną jest historyczną misją partii socjaldemokratycznej. Ta misja nie dobiegła końca" - powiedział polityk SPD.
Przewodniczący SPD Franz Muentefering zapowiedział, że w poniedziałek prezydium partii wyciągnie wnioski z wyników wyborów. Jego przyszłość, jako szefa partii jest kwestią otwartą. Steinmeier najpewniej zostanie przewodniczącym opozycyjnej frakcji SPD w Bundestagu.
SPD była u władzy w Niemczech od 1998 r. - do 2005 r. w koalicji z Zielonymi, a następnie w wielkiej koalicji z CDU/CSU. Zdaniem ekspertów dramatyczna utrata poparcia, to cena za kompromisy z chadekami w kwestiach socjalnych. Po odejściu byłego kanclerza Gerharda Schroedera ugrupowanie pogrążone było w wewnętrznych sporach i brak mu charyzmatycznych liderów.
Niedziela jest dniem tryumfu dla liberałów, którzy osiągnęli najlepszy wynik w swej historii. "Chcemy współrządzić Niemcami" - powiedział po ogłoszeniu wyników przewodniczący FDP Guido Westerwelle, który w nowym rządzie może objąć stanowisko wicekanclerza i ministra spraw zagranicznych. Westerwelle dodał, że ugrupowanie domaga się wprowadzenie uczciwego systemu podatkowego, lepszych szans edukacyjnych i respektowania praw obywatelskich.
Zarówno chadecy jak i liberałowie obiecywali w programach wyborczych obniżenie ciężarów podatkowych. SPD twierdzi, że ponad pięcioprocentowa recesja oraz rekordowy deficyt budżetu nie pozwoli na sfinansowanie takiej polityki fiskalnej.
Angela Merkel powiedziała w telewizyjnym programie wyborczym, że chce przeprowadzić "sprawne negocjacje" koalicyjne z FDP. "Na pewno będziemy się spierać o niektóre punkty. Startowaliśmy w wyborach jako odrębne ugrupowania" - powiedziała. Zapewniła, że będzie dążyć do "socjalnie zrównoważonej polityki".
Największe wyzwanie przyszłego rządu to walka z ponad 5-procentowa recesją gospodarczą, rekordowym zadłużeniem oraz rosnącym bezrobociem, które w przyszłym roku może dotknąć 4,5 mln Niemców. W sferze polityki zagranicznej jednym z największych wyzwań będzie opracowanie strategii wycofania sił Bundeswehry z Afganistanie.
Po niedzielnych wyborach swój stan posiadania w Bundestagu poprawiły dwie pozostałe mniejsze partie. Zieloni zdobyli ok. 10,1 - 10,6 proc. (plus dwa punkty w porównaniu z 2005 rokiem), a postkomunistyczna Lewica - 12,0 - 12,4 proc. (plus cztery punkty). "To historyczny sukces. Po raz pierwszy mamy dwucyfrowy wynik w wyborach federalnych" - powiedział szef Lewicy Gregor Gysi.
Z kolei rozczarowana swym rezultatem była bawarska chadecja CSU, która w swoim landzie uzyskała 42 proc., (o siedem punktów mniej niż w 2005 r.), a w skali całego kraju - 6,4 proc. Partia ta będzie mieć słabszą pozycję i mniej tek w koalicyjnym rządzie niż liberałowie.
Ciekawostką jest zaskakująco dobry wynik Partii Piratów, która skupia aktywistów walczących o wolny dostęp do wiedzy i kultury za pośrednictwem internetu. Nie weszła wprawdzie do Bundestagu ale zdobyła 1,9 proc. głosów.
Frekwencja w niedzielnych wyborach do Bundestagu wyniosła około 71,2 proc. i była najniższa od 1949 roku - wynika z prognoz telewizji ZDF. Cztery lata temu do urn poszło 77,7 proc. wyborców.
Usługa "Podpisz dokument" przeprowadza użytkownika przez cały proces krok po kroku.
25 lutego od 2011 roku obchodzony jest jako Dzień Sowieckiej Okupacji Gruzji.
Większość członków nielegalnych stowarzyszeń stanowią jednak osoby urodzone po wojnie.