Kolumna samochodów z politykami PiS m.in. z premier Beatą Szydło oraz prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim opuściła w sobotę przed godz. 3 w nocy Sejm. Wyjazd samochodów próbowali zablokować manifestujący pod Sejmem m.in. Obywatele RP. Polityków ochraniał szpaler policji. Przez chwilę trwała przepychanka pomiędzy policją, a demonstrantami, którzy nie chcieli dopuścić do wyjazdu samochodów.
Zwolennicy KOD, którzy w nocy z piątku na sobotę kontynuowali protest pod Sejmem przeszli w marszu wokół sejmowych gmachów; wcześniej zablokowali wyjścia z Sejmu uniemożliwiając posłom wyjazd samochodami. Na czele marszu szedł lider KOD Mateusz Kijowski. Byli też politycy sejmowej opozycji a także przedstawiciele Partii Razem. Protestujący skandowali m.in.: wolne media, konstytucja. "Sejm został zerwany, tak jak warchołowie zerwali Sejmy szlacheckie" - mówił do protestujących Mateusz Kijowski. Wskazywał też, że w piątek protesty odbywały się nie tylko w Warszawie, ale i w innych miastach Polski. "Cała Polska sprzeciwia się temu bezprawiu" - mówił. "Nie ulegniemy, nie odejdziemy stąd. Będziemy tutaj protestować tak długo aż się poddadzą" - podkreślił Kijowski.
W piątek po północy w sali posiedzeń Sejmu wciąż przebywała grupa posłów opozycji. Straż marszałkowska zamknęła galerię sejmową. Poproszono także dziennikarzy, aby opuścili Sejm, argumentując, że jest sobota, dzień wolny a Sejm zakończył pracę. Za dziennikarzami ujęli się posłowie m.in. z PO. "W Sejmie jest nadal kilkudziesięciu posłów, Sejm nadal pracuje, nie ma powodu by dziennikarze wychodzili" - podkreśliła b. premier Ewa Kopacz (PO)
***
Kolumna samochodów z politykami PiS m.in. z premier Beatą Szydło oraz prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim opuściła w sobotę przed godz. 3 w nocy Sejm. Wyjazd samochodów próbowali zablokować manifestujący pod Sejmem m.in. Obywatele RP. Polityków ochraniał szpaler policji. Przez chwilę trwała przepychanka pomiędzy policją, a demonstrantami, którzy nie chcieli dopuścić do wyjazdu samochodów.
Politycy PiS w milczeniu, we wstydzie i przy zgaszonych światłach opuścili mury Sejmu - mówili dziennikarzom w Sejmie posłowie PO i Nowoczesnej. Według nich, aby szef PiS Jarosław Kaczyński mógł wyjechać z gmachu parlamentu policja użyła gazów łzawiących. "To co dziś widzieliśmy, że użyto gazów łzawiących, żeby tylko prezes Jarosław Kaczyński mógł wyjechać z Sejmu uważamy, że są to rzeczy niedopuszczalne" - powiedział dziennikarzom w Sejmie poseł Nowoczesnej Jerzy Meysztowicz. W jego ocenie w piątek suweren przemówił. "PiS zawsze powoływało się na to, że suweren ich wybrał, że słuchał suwerena, słuchał ludzi. Dzisiaj suweren powiedział jak traktuje działania PiS" - mówił Meysztowicz. Wtórował mu poseł PO Arkadiusz Myrcha, który stwierdził, że "Jarosław Kaczyński nie cofnie się przed niczym".
Posłowie opozycji dopytywani przez dziennikarzy czy politycy PiS coś mówili po spotkaniu prezesa Kaczyńskiego z premier Beatą Szydło z innymi politykami tej partii stwierdzili: "Nic, unikali jakichkolwiek odpowiedzi". "Nie odpowiadali na żadne pytania, na żadne zarzuty. W milczeniu, we wstydzie, przy zgaszonych światłach opuścili mury Sejmu" - powiedział Myrcha. Myrcha relacjonował też dziennikarzom, że gdy politycy PiS opuszczali gmach Sejmu, poseł Marek Suski (PiS) potknął się. Jak dodał, "doszło do tego pod naporem osób, które tam stały". "Osób ze strony straży marszałkowskiej i innych osób zabezpieczających posłów PiS" - dodał. Według Myrchy tych osób było dość dużo, zdecydowanie więcej niż posłów opozycji czekających na ich wyjście (pod gabinetem marszałka). "To był przypadek, że pod naporem tego wszystkiego poseł Suski się potknął. Od razu każdy pomógł mu wstać" - zapewnił Myrcha.
A oto na poły prowokacyjne, na poły humorystyczne zachowanie rzekomo poszkodowanego:
Łaaaaaaaa 😱😱😱 ale "MĘCZENNIK ZA SPRAWĘ" pic.twitter.com/XiKiyHSXCV
— madga (@magdusiapo) 17 grudnia 2016
***
Wobec protestujących przed Sejmem policja nie użyła gazu łzawiącego - mówi z kolei rzecznik Komendy Stołecznej Policji Mariusz Mrozek. O północy zgromadzenie zostało rozwiązane - dodał. "Na tę chwilę nikt nie jest zatrzymany" - podkreślił w sobotę Mrozek w TVN24.
Jak zapewnił, policja nie użyła gazu łzawiącego wobec protestujących, którzy uniemożliwiali opuszczenie terenu parlamentu przez kolumnę aut m.in. z premier Beatą Szydło i prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim. "To była świeca dymna rzucona przez jedną z osób protestujących" -wskazał Mrozek. "Policjanci użyli tylko i wyłącznie siły fizycznej żaden inny środek przymusu nie został użyty" - zaznaczył rzecznik KSP wskazując, że są to działania zgodne z prawem. Jak dodał zamieszanie, które sfilmowały kamery telewizyjne było skutkiem "zachowania osób, które uniemożliwiły wyjazd kolumny z tereny parlamentu". "Czyli osób, które wbiegały pomiędzy te samochody zagrażając przede wszystkim własnemu bezpieczeństwu" - podkreślił.
Mrozek poinformował ponadto, że po północy zgromadzenie osób protestujących pod Sejmem zostało rozwiązane, a "uczestnicy zostali bardzo intensywnie informowani, że ich działania są nielegalne i stoją w sprzeczności z obowiązującym prawem". Mrozek poinformował też, że teren parlamentu zabezpiecza kilkuset policjantów.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.