Ataki terrorystyczne mogą wpłynąć na wzrost poparcia dla antyimigranckiej AfD w przyszłorocznych wyborach – mówi dla gosc.pl niemiecki ekspert.
Bartosz Bartczak: Państwo Islamskie zapowiadało ataki terrorystyczne w czasie świąt Bożego Narodzenia. Czy myślisz, że berliński atak jest początkiem większej akcji?
Dejan Panow*: To nie jest kwestia początku, jesteśmy świadkami akcji terrorystycznych co najmniej od 2011 r. Jednak Boże Narodzenie to dla terrorystów dobry czas na ataki ze względów kulturowych. To jest dla nas czas wyciszenia, czas spokoju, czas dla rodziny i przyjaciół. Terroryści chcą nas wyrwać z tego spokoju. Święta Bożego Narodzenia czy Wielkanocy są dla fundamentalistów islamskich dobrą okazją do ataków na nasze społeczeństwo.
Jeszcze dwa lata temu Niemcy były bardzo otwarte dla imigrantów. Teraz okazuje się, że za zamach odpowiedzialny jest Pakistańczyk, który przybył do Niemiec w 2015 r. Czy opinia Niemców na temat imigracji zmienia się?
Opinia zmienia się wśród obywateli. Jednak politykom ciężko przyznać się do błędu. Myślę, że po wydarzeniach w Kolonii i tegorocznych atakach dużo prawicowych głosów otrzyma Alternatywa dla Niemiec (AfD). Tak naprawdę jednak Niemcy wcale nie byli dwa lata temu tak otwarci dla uchodźców. Wszystko było kwestią humanizmu kultury chrześcijańskiej. Jeśli ktoś jest w potrzebie, trzeba mu pomóc bez względu na wyznanie.
Islamski terroryzm jest problemem dla całej Europy. Jak więc Europa wspólnie mogłaby z nim walczyć?
Tak, to jest rzeczywiście problem. Nie mamy na niego, niestety, odpowiedzi czy politycznych, czy społecznych. Demokracja europejska nie działa w tym kulturowym obszarze. Musimy być przygotowani na ataki w każdej europejskiej stolicy. Bez względu na to czy mieszkają tam uchodźcy, czy nie. W Europie myślimy, że jeśli ktoś potrzebuje pomocy, trzeba mu ją dostarczyć, czy poprzez NGOsy, czy kościoły. Ja jestem z pochodzenia Bułgarem i znam bałkańskie doświadczenia z okupacji tureckiej. Muzułmanie myślą na zasadzie siły i słabości. Jeśli okazujesz siłę, to jest to jasny przekaz. Jeśli jednak wyciągasz rękę do pomocy, to okazujesz słabość i będą chcieli cię oszukać. Dla przykładu w moim rodzinnym Rostocku moja znajoma oddała swoją używaną pralkę uchodźcom. Oni pomyśleli, że ona jest słaba, więc można ją oszukać. Sprzedali, więc jej pralkę, a od miasta dostali nową.
Pierwszą ofiarą terrorysty okazał się Polak, kierowca ciężarówki. Jest to o tyle znaczące, że w Niemczech niedawno przetoczyła się dyskusja o tym, że Polacy są dużo lepiej zintegrowani niż muzułmanie. Argumentem za otwarciem drzwi dla imigrantów była potrzeba rąk do pracy. Może więc w związku z problemami z imigracją z Bliskiego Wschodu i Afryki powinniśmy bardziej otworzyć się na chrześcijańskie kraje jak Ukraina i Gruzja?
Ja mieszkam w Meklemburgi- Pomorzu Przednim. Mieszka u nas wielu Polaków, wiele jest polsko-niemieckich szkół. Szczecin jest naszą nieformalną stolicą ze względu na bliskość. Masa Niemców ma nazwiska kończące się na „ski”. Nie słychać też w Niemczech narzekań na polskich imigrantów. Kluczem do integracji jest przyjęcie kultury kraju, do którego się przybywa. Poznanie języka, przyjęcie obyczajów. Polacy i Niemcy są sobie kulturowo bliscy. Nie ma między nami problemów, tak jak między innymi narodami europejskimi, które do nas przybywają. Polacy i Niemcy powinni ze sobą współpracować, aby „uczynić Europę znowu wielką”. Jeśli zaś chodzi o ręce do pracy, nie jest prawdą, że w Niemczech ich brakuje. Tylko firmy dostające wsparcie w integracji imigrantów popierają politykę ściągania rąk do pracy. Żeby pracować w jakimś kraju, trzeba znać jego język. Inaczej pracuje się na czarno. Oczywiście, europejskim imigrantom łatwiej się zintegrować. Ale w pierwszej kolejności należy dać pracę naszym bezrobotnym, aby odciążyć nasz system państwa opiekuńczego. W kwestii imigracji ze wschodu, problemem może być akceptacja ich dyplomów.
* Dejan Panow jest ekspertem ds. stosunków międzynarodowych z Meklemburgii-Pomorza Przedniego
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.