Prozachodnia i przewidywalna w polityce zagranicznej Jordania jest solą w oku islamskich radykałów. Pod koniec grudnia podjęli oni kolejną próbę zdestabilizowania kraju.
W miejscowości Qatraneh niedaleko jordańsko-palestyńskiej granicy 18 grudnia policja zorganizowała nalot na dom, w którym nielegalnie przechowywano broń. Wydawało się, że będzie to rutynowa operacja. Funkcjonariusze wpadli jednak w pułapkę, natrafiając na komórkę terrorystów z tzw. Państwa Islamskiego. Odpowiedzieli oni ogniem, a następnie rozpoczęli krwawy rajd na pobliski Karak – 170-tysięczne miasto, popularny ośrodek turystyczny znany z potężnego zamku zbudowanego w IX wieku przez krzyżowców. Zamachowcy ostrzelali posterunek policji oraz przypadkowych ludzi, a potem zabarykadowali się w średniowiecznej warowni. Po kilku godzinach czterech napastników zostało zlikwidowanych przez elitarny 71. batalion jordańskich sił specjalnych. W wydarzeniach w Qatraneh i Karaku zginęło 12 osób, a 37 zostało ciężko rannych. Jak ujawnił jordański minister spraw wewnętrznych, do większej tragedii nie doszło tylko dlatego, że barykadując się w zamku, terroryści nie wiedzieli o przebywającej tam znacznej grupie zwiedzających. Na szczęście udało się ich bezpiecznie wyprowadzić. Do zbrodni przyznało się ISIS, które zapowiedziało: „Obiecujemy koalicji krzyżowców coś jeszcze gorszego i brutalniejszego”. Dwa dni później w Karak doszło do kolejnych starć, w ataku na kryjówkę terrorystów zginęło czterech oficerów jordańskich sił specjalnych. Czy rząd Jordanii, która na Bliskim Wschodzie chlubiła się mianem „królestwa pokoju”, wytrzyma rosnącą presję za strony islamskich radykałów?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.