W czwartek po południu będzie wiadomo czy i jakie zarzuty usłyszą zatrzymane przez policję osoby, które w środę zablokowały ul. Senatorską, chcąc w ten sposób powstrzymać przemarsz manifestacji Obozu Narodowo-Radykalnego - poinformował rzecznik Komendy Stołecznej Policji Marcin Szyndler.
Policja zatrzymała w środę 14 osób pod zarzutem czynnej napaści na funkcjonariuszy. Rzecznik zaprzeczył jednak pojawiającym się w mediach informacjom o użyciu przez policjantów gazu i armatki wodnej. W jego ocenie funkcjonariusze użyli siły fizycznej wyłącznie w celu doprowadzenia do radiowozów osób, które zachowywały się wobec nich agresywnie. "Używanie słów +starcia+, czy +bijatyka+ jest zupełnie nie na miejscu" - podkreślił.
Marsz nacjonalistów z ONR miał przejść z Pl. Zamkowego ulicami Senatorską i Marszałkowską, pod pomnik Romana Dmowskiego przy Pl. na Rozdrożu. Trasę tę, w okolicach Pl. Bankowego, zablokowali antyfaszyści. Na trasie planowanego przemarszu - przy stacji metra Świętokrzyska - odbywała się także demonstracja zorganizowana przez Antyfaszystowskie Porozumienie 11 listopada. Policja skierowała jednak marsz ONR ulicami: Krakowskie Przedmieście i Nowy Świat. Jak powiedział Szyndler, było to spowodowane koniecznością pirotechnicznego sprawdzenia podejrzanie wyglądających paczek, które policjanci znaleźli na planowanej wcześniej trasie przemarszu.
W tej chwili weszliśmy w okolice deficytu w rachunku bieżącym.
Do końca roku oczekuje się w Rzymie ponad 30 mln turystów i pielgrzymów.
Nie mamy o nich żadnych informacji, a wy niczego nie robicie - wykrzykiwały.
Nowe pojawienie się wirusa i stan epidemii ogłoszono w zeszłym tygodniu.
Kontrakty z NFZ wystarczają tylko na pokrycie podstawowych kosztów - zwraca uwagę organizacja.
8-letni Roman Oleksiw doznał oparzeń czwartego stopnia blisko połowy ciała.