Przyrodni brat przywódcy komunistycznej Korei Północnej Kim Dzong Una został zamordowany na lotnisku w Malezji - poinformowała we wtorek południowokoreańska agencja Yonhap oraz telewizja kablowa TV Chosun. Mężczyzna miał zginąć od ukłucia "zatrutymi igłami".
Informacje o śmierci przyrodniego brata Kim Dzong Una potwierdzają źródła wewnątrz władz Korei Południowej.
Według mediów Kim Dzong Nam w poniedziałek został zaatakowany w Kuala Lumpur przez dwie niezidentyfikowane kobiety, które następnie uciekły z miejsca zbrodni. Malezyjska policja przypuszcza, że za zamachem stoją służby specjalne Korei Północnej.
Zapytana przez agencję Reutera o przebieg wydarzeń lokalna policja potwierdziła, że w poniedziałek w drodze do szpitala zmarł niezidentyfikowany do tej pory obywatel Korei Północnej. Przyczyny jego śmierci oraz tożsamość są cały czas badane - podały służby bezpieczeństwa.
Tymczasem źródła medyczne przekazały, że ofiarą jest mężczyzna urodzony w 1970 roku i mający na nazwisko Kim.
Kim Dzong Nam jest najstarszym synem poprzedniego przywódcy Korei Północnej Kim Dzong Ila. Jak podkreśla Yonhap mieszkał on za granicą nie posiadając żadnego oficjalnego tytułu. Jego matką była Sung He Rim, urodzona w Korei Południowej aktorka, która zmarła w stolicy Rosji. Związek komunistycznego przywódcy i artystki nie był oficjalny.
W 2001 roku Kim Dzong Nam został zatrzymany na lotnisku w Japonii za posługiwanie się fałszywym paszportem. Twierdził wtedy, że chciał odwiedzić Disneyland. Wielokrotnie zapewniał, że nie interesuje go władza w Korei Północnej.
40-dniowy post, zwany filipowym, jest dłuższy od adwentu u katolików.
Kac nakazał wojsku "bezkompromisowe działanie z całą stanowczością", by zapobiec takim wydarzeniom.