Piłkarze Arki Gdynia po raz drugi w historii, a pierwszy od 38 lat, zdobyli Puchar Polski. W finale na PGE Narodowym w Warszawie pokonali po dogrywce Lecha Poznań 2:1.
Lech wcześniej dziewięciokrotnie grał w finale Pucharu Polski i pięć razy triumfował, zaś Arka tylko raz - z powodzeniem w 1979 roku. We wtorek po raz pierwszy zmierzyły się ze sobą w decydującym meczu tych rozgrywek.
"Do trzech razy sztuka" - transparent o takiej treści wywiesili kibice "Kolejorza" tuż przed rozpoczęciem meczu. Był to bowiem trzeci z rzędu występ w finale na PGE Narodowym, ale w dwóch poprzednich edycjach przegrał z warszawską Legią.
Tym razem, w starciu z teoretycznie słabszym przeciwnikiem, był faworytem. Nie tylko z racji trudniejszej drogi do finału; pokonał m.in. trzech rywali z ekstraklasy, a Arka grała tylko z zespołami niższych klas. Drużyna z Poznania jest obecnie wiceliderem ekstraklasy, natomiast trzynastą Arkę, która ma tylko punkt przewagi nad strefą spadkową, czeka trudna walka o utrzymanie. W rundzie wiosennej ekstraklasy Lech wygrał w marcu w Gdyni aż 4:1.
Kibice obu klubów przyjaźnią się. We wtorek nieco więcej pojawiło się fanów Lecha. Zapełnili wszystkie sektory za bramką (ok. 13 tys. osób), siedzieli również w innych częściach stadionu. Sektory za drugą z bramek przeznaczono dla sympatyków Arki, ale tam część miejsc pozostała pusta. Nie obyło się bez zakazanych podczas imprez masowych rac - fani Arki, mimo apelu spikera, odpalali je kilka razy, a w końcówce meczu również kibice Lecha.
Jeden z sektorów przeznaczono dla uczestników trwającego cały sezon turnieju "Z podwórka na stadion o Puchar Tymbarku", którego finały (dziewczynki oraz chłopcy do lat 10 i 12) przeprowadzono kilka godzin przed finałem PP.
Spotkanie zaczęło się od ciekawej akcji Arki, ale po kwadransie do głosu doszli lechici i do końca pierwszej połowy mieli zdecydowaną przewagę.
W 15. minucie po strzale głową obrońcy Lecha Jana Bednarka piłka odbiła się od spojenia słupka z poprzeczką. Kilka minut później dogodną okazję miał Darko Jevtic, ale świetniej interweniował Pavels Steinbors. Kilka razy z lewej strony próbował Marcin Robak, ale strzały napastnika Lecha były niecelne lub bronił je świetnie dysponowany łotewski bramkarz rywali.
W doliczonym czasie pierwszej połowy - po rzucie rożnym Arki - piłkarze i sztab szkoleniowy tej drużyny domagali się rzutu karnego, sugerując zagranie ręką Robaka, ale sędzia był innego zdania.
Po przerwie Lech wciąż atakował i w 53. minucie był bliski szczęścia. Po strzale głową Robaka piłka trafiła w słupek, a ponad kwadrans później szansy nie wykorzystał Dawid Kownacki. W 90. minucie jeszcze lepszą okazję zmarnował Radosław Majewski, który po kontrataku nie trafił w bramkę z pola karnego.
Do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka. W niej niespodziewanie lepsza okazała się Arka, która w ciągu kilka minut zdobyła dwie bramki. W 107. minucie golkipera Lecha Jasmina Burica pokonał strzałem głową Rafał Siemaszko (ten sam zawodnik zaliczył trafienie w marcowym meczu z Lechem w lidze), a niedługo później podwyższył po efektownym rajdzie również wprowadzony w drugiej połowie Gruzin Luka Zarandia.
"Kolejorz" odpowiedział tylko trafieniem z bliska po strzale głową kapitana Łukasza Trałki w 119. minucie. Wkrótce potem sędzia zakończył mecz i piłkarze Arki, prowadzeni od trzech tygodni przez Leszka Ojrzyńskiego, mogli zacząć świętować na boisku. Niedługo później na trybunie honorowej odebrali trofeum z rąk prezydenta RP Andrzeja Dudy i prezesa PZPN Zbigniewa Bońka. Wcześniej na szyjach wyraźnie podłamanych zawodników z Poznania pojawiły się pamiątkowe medale.
Arka zapewniła sobie występ w kwalifikacjach Ligi Europejskiej 2017/18. Jej sukces oznacza też, że Lech - obecnie drugi w tabeli ekstraklasy - stracił szansę na dublet. Z kolei jednej z drużyn z czołowej czwórki ligi, którą poza "Kolejorzem" tworzą Jagiellonia Białystok, Legia Warszawa i Lechia Gdańsk, zabraknie na międzynarodowej arenie w przyszłym sezonie.
Lech Poznań - Arka Gdynia 1:2 po dogrywce (0:0, 0:0).
Bramki: dla Lecha - Łukasz Trałka (119-głową); dla Arki - Rafał Siemaszko (107-głową), Luka Zarandia (112).
Żółte kartki: Lech - Marcin Robak; Arka - Mateusz Szwoch, Antoni Łukasiewicz, Luka Zarandia.
Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków). Widzów 43 760.
Lech: Jasmin Buric - Tomasz Kędziora, Jan Bednarek, Lasse Nielsen (110-Mihai Radut), Wołodymyr Kostewycz - Darko Jevtic (84-Szymon Pawłowski), Łukasz Trałka, Maciej Gajos, Radosław Majewski, Dawid Kownacki (73-Maciej Makuszewski) - Marcin Robak.
Arka: Pavels Steinbors - Tadeusz Socha, Krzysztof Sobieraj, Michał Marcjanik, Marcin Warcholak - Marcus Vinicus da Silva (54-Rafał Siemaszko), Antoni Łukasiewicz, Adam Marciniak, Mateusz Szwoch, Miroslav Bożok (83-Dominik Hofbauer) - Przemysław Trytko (70-Luka Zarandia).
Usługa "Podpisz dokument" przeprowadza użytkownika przez cały proces krok po kroku.
25 lutego od 2011 roku obchodzony jest jako Dzień Sowieckiej Okupacji Gruzji.
Większość członków nielegalnych stowarzyszeń stanowią jednak osoby urodzone po wojnie.