Kto nie chce, ten Go nie zobaczy. Kto otworzy oczy serca...
Niby gołębica, szum wiatru, języki jakby z ognia, moc mówienia niezrozumiałymi dla większości językami.... Duch Święty chyba zawsze ujawnia swoje działanie tak, że kto nie chce, ten zobaczy nie Jego, a jakiś przypadek czy spisek. Jednocześnie ten, kto otworzy oczy swego serca dostrzega Jego moc „z mgieł wywodzącą konkretny kształt, z chaosu ład, odbudowującą naszą nicość w najpiękniejsze struktury”. Tak sobie pomyślałem przyglądając się temu, co ostatnimi czasy dzieje się w Polsce.
Ciągle mam świadomość, że wiara niekoniecznie musi wyrażać się w tłumach podczas wielkich wydarzeń. I że taka zwyczajna obecność na niedzielnej czy nawet codziennej mszy też ma ogromną wartość. Siłą rzeczy jednak to działanie Ducha widać lepiej, gdy spojrzeć na wydarzenia nadzwyczajne. A takich wielkich i udanych w ostatnim roku nie brakowało. Ot, Światowe Dni Młodzieży. Okazały się wielkim sukcesem, choć wielu wieszczyło totalną klapę. Potem była narodowa pokuta na Jasnej Górze. Też zgromadziła nadspodziewanie wielu ludzi. Potem był Akt Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana. Jego efekty trudno zmierzyć, ale w moim odczuciu jednak wywołał wśród wierzących spore poruszenie. Dziś – ponownie – Polska oddana zostanie Niepokalanemu Sercu Maryi. Miałem też ostatnio okazję oglądać wielkie tłumy na pielgrzymce mężczyzn w Piekarach Śląskich, a wczoraj – zdjęcia z kolejnego spotkania młodych na Lednicy. O wielu innych, mniejszych wydarzeniach już nie wspominam. Zresztą pewnie o przytłaczającej większości z nich zwyczajnie nie wiem. Czy to wszystko nie znaki tego, że Duch Święty działa? I wbrew ludzkiej logice, według której chrześcijaństwo powinno odchodzić do lamusa, ciągle Kościół ożywia i odnawia?
Jako mądrala komentujący nasze życie społeczne powinienem w tym miejscu dać parę wskazówek, co powinniśmy robić żeby było lepiej. Opcjonalnie ponarzekawszy wcześniej trochę na to, jak się na to działanie Ducha niby zamykamy. Ale nie zamierzam. Bo nie wydaje mi się, by Duch Święty zechciał pytać mnie o pozwolenie, jak i kiedy ma działać ;-). Po prostu się cieszę. Cieszę, że te zwyczajne wysiłki rzesz kapłanów, katechetów, dbających o religijny rozwój swoich dzieci rodziców i wszystkich innych zaangażowanych w krzewienie wiary Duch Święty tak ubogaca swoją łaską. I zdumiewam, że choć czasem cała ta praca wydaje się orką na betonie, ożywiona Bożą łaską przynosi jednak błogosławione owoce.
Że nie zawsze przynoszą tyle owoców, ile by się chciało? Spokojnie. Tak naprawdę ważne, ile ich człowiek przyniesie Bogu w chwili swojej śmierci. Przecież nie o zamienienie ziemi w niebo tu chodzi, ale o zbawienie i życie wieczne każdego człowieka, prawda? Do żniw zboże i kąkol muszą róść razem....
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.