Reklama

Hamdulillah !!!

5 grudnia rozpoczął się drugi etap sztafety 'Afryka Nowaka". Poniżej relacja z 35-37 dnia wyprawy, 9-11 grudnia 2009 r.

Reklama

Kazimierz Nowak (1897 - 1937)   Archiwalne/Skolekcjnował Łukasz Wierzbicki Kazimierz Nowak (1897 - 1937)
"Tuareg, syn Sahary, człowiek niewykształcony, którego świat cywilizowany nie uważa nawet za człowieka, w noce saharyjskie mówił do mnie: „Słyszysz, pustynia się modli”. A potem, umywszy piaskiem, który tu wodę zastępuje, ręce i Koranem przepisane części ciała, padał na kolana i korne słowa pieśni do Allacha płynęły z piersi biedaka koczownika" (fragment listu Nowaka).
 
W pustyni, 14 lutego 1932 r.

Maryś Ty moja!

Boże! Dlaczego nie mogę spędzić z Tobą jednego takiego cudownego wieczoru na pustyni – tu, w Afryce!? Zwłaszcza dziś wieczór taki piękny, srebrny i stosunkowo ciepły, powietrze po dniu upalnym pachnie upojnie, cisza taka miła, że ani pisać się nie chce! Wziąłbym Cię raczej pod ramię – i przez tą wysrebrzoną Hammadę prowadził daleko, mówiąc mało, całując tylko spracowane Twe dłonie i oczy smętne, a potem przy ognisku usiadłszy, zgotowałbym taką arabską potrawę i długo popijając herbatę siedziałbym z Tobą.

O, Maryś! – wiem, że ta boska cisza afrykańskiej czarownej nocy i Twoje nerwy by ukoiła – pierzchły by smutki i rozliczne troski, wszystko, co ciężarem na sercu leży, i czuła byś się taka świeża, młoda, jak i ja teraz.

A jednak to niemożliwe . Szmat drogi nas dzieli, jestem daleko, daleko! – i zaledwie myślą spotkać się możemy czy tam w Boruszynie, czy tu, na srebrnej pustyni. Ale to męczy – myślą takie szalone odbywać włóczęgi dalekie, no i nie daje zupełnie żadnego zadowolenia ani Tobie, ani mnie – prawda, Maryś? Ot, ale ja marudzę!        

Lepiej opiszę, jak zbiegła dzisiejsza niedziela. Już wczesnym rankiem zbudziła mnie straż obozowa – wielbłądy przyszły z czarnym jak smoła sługą po rzeczy moje, a dużo ich dziś, więcej jak zawsze. Dobry komendant porucznik Corrieri i drzewem mnie obdarzył i 50 litrów beczułkę wody, i koc ciepły wojskowy – ot, ten szmat drogi do Ubaru przebrnę dobrze, bo jest i co palić, i jeść, są i świece – brak mi tylko Ciebie!

Czy wiesz, Maryś, że gdybym chciał opłacić te usługi karawan z Gadames, to już z tysiąc złotych bym wydał – pomyśl zatem, jak dużo mam do zawdzięczenia Włochom! Dobrzy, serdeczni ludzie.

Wstać się ale rano nie chciało – właściwie prawie nic nie spałem. Pisałem długo jeszcze po liście do Ciebie pisanym, a potem usnąć nie mogłem – głowa tak bolała od myśli. Jednak wstałem, zgotowałem obiad i ruszyłem, serdecznie żegnany. Droga znośna, chwilami wyprostowana, posuwam się bowiem tak zwaną „autopistą”, to jest dziką drogą – u nas zwaną „polską”, a że teren twardy, tak zwana Hammada, a więc bez trudu posuwałem się naprzód. Słońce wprawdzie paliło, ale głowę ochroniłem turbanem białym, który naprawdę cudownie chroni głowę i mimo że tyle materii głowę opasuje, chłodzi lepiej jak paskudne tropikalne kaski.

Długo jeszcze widać było El Anenat. Wjeżdżałem raz po raz jakby schodami na coraz wyższe płaszczyzny, aż koło piątej takiej tamy stanąłem obozem. Wnet też karawana nadciągała – oprócz mego bagażu i żywności i wody załogi próżno idą wielbłądy, toteż spiesznie posuwają się dosyć. Aha – po drodze postój zrobiłem w czasie boruszyńskiej sumy – i pomodliłem się szczerze – to dziś niedziela pierwsza postu.

Ale na dziś zakończę gawędę – i tak sam nie wiem, o czym pisać? Zdrów jestem, czuję sił dużo – przygnębiony tylko troską o Was.

Pa teraz – całuję mocno! moje Wy Pieszczoty!

Wasz Kazimierz

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
3°C Poniedziałek
dzień
3°C Poniedziałek
wieczór
2°C Wtorek
noc
2°C Wtorek
rano
wiecej »

Reklama