Parlament Europejski poparł we wtorek utworzenie nowego instrumentu wsparcia finansowego dla osób zagrożonych utratą pracy i pragnących założyć własne przedsiębiorstwo w Unii Europejskiej. Wciąż jednak nie wiadomo, skąd wziąć 100 mln euro potrzebne na ten projekt.
Nowy europejski fundusz ma przede wszystkim ułatwić uzyskiwanie mikrokredytu w wysokości do 25 tysięcy euro na rozpoczęcie działalności gospodarczej w formie małych przedsiębiorstw, zatrudniających poniżej dziesięciu osób i z obrotem nieprzekraczającym 2 mln euro. Dziś trudno uzyskać pożyczkę na takie przedsięwzięcie, bo m.in. z powodu kryzysu gospodarczego konwencjonalne kredyty są trudno dostępne dla osób, które utraciły pracę i chcą założyć własną małą firmę.
Zgodnie z propozycją Komisji Europejskiej, unijny fundusz ma wynieść 100 mln euro przez cztery lata, co, przy współpracy z międzynarodowymi instytucjami finansowymi, zwłaszcza z Europejskim Bankiem Inwestycyjnym, pozwoli na wygenerowanie łącznie nawet 500 mln euro.
Punktem spornym pozostaje jednak, skąd wziąć owe 100 mln euro. Kraje członkowskie są za tym, by środki pochodziły z istniejącego już programu Progress, który służy za podstawę prawną dla różnych wydatków UE w dziedzinie polityki społecznej i zatrudnienia. PE się na to nie zgadza, twierdząc, że na nowy program powinny się znaleźć nowe pieniądze w budżecie UE. Dotychczasowe próby porozumienia z grupującą rządy państw członkowskich Radą UE nie przyniosły rezultatu.
Aby program wszedł w życie 1 stycznia 2010, PE przeznaczy na niego 25 milionów euro z budżetu na 2010 rok, którego projekt zostanie poddany pod głosowanie w czwartek. Źródła finansowania i kwoty przeznaczone na kolejne lata zależeć będą od konsensusu między Radą UE i PE w przyszłości.
KE szacuje, że z funduszu uda się wygenerować w sumie ok. 45 tys. pożyczek. Eurodeputowany PO Artur Zasada zwrócił uwagę, że potrzeba skutecznej kampanii reklamowej, która leży w gestii KE, by fundusz mógł rzeczywiście odnieść sukces. "Większość informacji na temat programu jest dostępnych tylko w trzech oficjalnych językach Unii Europejskiej. Stanowi to funkcjonalną barierę dla potencjalnych beneficjentów nieposługujących się żadnym z nich" - powiedział poseł w parlamentarnej debacie.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.