Carrie DeKlyen wybrała życie córki.
Małżonkowie Carrie i Nick DeKlyen z amerykańskiego stanu Michigan wychowywali już piątkę dzieci, gdy okazało się, że Carrie ma guza w mózgu. Kobieta poddała się operacji, lecz usunięty guz odrósł – okazało się, że to złośliwy nowotwór. Lekarze zaproponowali leczenie, które dawałoby szansę znacznego przedłużenia życia Carrie, ona jednak odmówiła – była w ósmym tygodniu ciąży. Nie chciała poddać się aborcji, którą doradzali medycy, ani chemii, która zabiłaby dziecko. Liczyła na utrzymanie ciąży przynajmniej do 32 tygodnia. Lekarz prowadzący zapewnił ją, że w takim razie umrze najdalej za 10 miesięcy.
Mąż poparł decyzję żony. „Rozmawialiśmy o tym i modliliśmy się w tej sprawie” – powiedział. I dodał: „moja żona wybrała dziecko”.
Guz rósł bardzo szybko. Gdy nienarodzone dziecko miało 19 tygodni, Carrie zapadła w śpiączkę. Lekarze stwierdzili, że to silny udar. Nick, mąż Carrie, nalegał, aby jak najdłużej sztucznie utrzymywać jej organizm przy życiu. Aby zmniejszyć ciśnienie w mózgu, usunięto czaszkę. W 24. tygodniu ciąży dziewczynka w łonie Carrie przestała rosnąć. Podjęto jedyną w tej sytuacji decyzję o cesarskim cięciu. Gdy dziecko przyszło na świat, Nick powiedział lekarzowi: „Carrie właśnie tego chciała, a ja ją popierałem. Teraz nadszedł czas, aby poszła do domu”.
Odłączono respirator. Nick z dziećmi cały czas czuwali przy umierającej. Mąż trzymał ją za rękę. Pocałował ją i powiedział: „Dobrze zrobiłaś”. Przed świtem Carrie otworzyła oczy, lekko uścisnęła dłoń męża i zmarła.
Córeczka DeKlyenów jest zdrowa, oddycha już prawie samodzielnie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.
W Dar es Salaam w Tanzanii spotkali się przywódcy krajów Afryki Wschodniej.