Talibowie powtórzyli w poniedziałek, że są gotowi do walki z obcymi wojskami w związku z planowaną w najbliższych dniach ofensywą sił NATO i afgańskiej armii w jednym z bastionów rebeliantów w południowym Afganistanie.
Przedstawiający się jako rzecznik talibów Jusuf Ahmadi oświadczył, że bojownicy są gotowi "zostać na miejscu i bić się".
"Siły afgańskie i zagraniczne przybyły do regionu Mardżeh (prowincja Helmand - PAP), ale nasi bojownicy też tam są i odpalają w ich stronę rakiety" - oświadczył.
Od kilku dni władze w Kabulu i siły NATO informują o przygotowaniach do wielkiej ofensywy w tym regionie. Jednak według źródeł wojskowych, na które powołuje się agencja AFP, rozpocznie się ona najwcześniej pod koniec tygodnia.
Już w niedzielę Ahmadi twierdził, że talibowie "kontrolują sytuację i są gotowi walczyć".
Dowódca sił USA i NATO w Afganistanie generał Stanley McChrystal oświadczył, że celem operacji jest wysłanie rebeliantom "silnego przekazu", że władze w Kabulu rozszerzają kontrolę nad krajem.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.