W czerwcu 2012 rozmawiałem z premierem Donaldem Tuskiem nt. Amber Gold w związku z notatką ABW; moja rekomendacja brzmiała, że w tej sprawie premier nie ma nic do zrobienia, należy zapewnić działania służb i ich koordynację - zeznał przed sejmową komisją śledczą b. szef MSW Jacek Cichocki.
Cichocki funkcję szefa MSW objął w listopadzie 2011 r., a wcześniej - od stycznia 2008 r. - był sekretarzem stanu w kancelarii premiera i sekretarzem rządowego Kolegium ds. Służb Specjalnych.
Przed komisją Cichocki powiedział, że usłyszał o Amber Gold i zobaczył "rzucające się w oczy" reklamy w latach 2011-2012. Tomasz Rzymkowski (Kukiz'15) dopytywał Cichockiego, co wiedział przed 24 maja 2012 r., kiedy to ówczesny szef ABW Krzysztof Bondaryk wysłał do najważniejszych osób w państwie, w tym do Cichockiego, informację o zagrożeniu związanym z funkcjonowaniem Amber Gold.
Świadek odpowiedział, że przed tą datą miał wiedzę "taką, którą pewnie mógł pozyskać ze źródeł otwartych", czyli z mediów czy reklam. "Jeżeli chodzi o działalność przestępczą być może, nie wykluczam, ale to mówimy o wydarzeniach sprzed wielu lat, być może także z mediów wyczytałem informacje o tym, że spółką interesuje się prokuratura i KNF" - powiedział Cichocki. Dopytywany, czy podjął jako szef MSW jakieś działania, odpowiedział, że nie podejmował ich przed majem 2012 r.
Cichocki był też pytany, czy o aferze Amber Gold i zależnych spółkach lotniczych z grupy OLT rozmawiał z ówczesnym premierem Donaldem Tuskiem. "Na pewno rozmawiałem w związku z notatką ABW" - powiedział świadek. Dodał, że ta rozmowa miała miejsce w pierwszej połowie czerwca 2012 r. "Przedmiotem tej rozmowy była notatka, jej treść oraz moja rekomendacja, co należy w tej dziedzinie zrobić" - powiedział Cichocki.
Dodał, że jego rekomendacja była jednoznaczna, taka, jaką by udzielił obecnemu premierowi. "Tutaj premier nie ma nic do zrobienia, natomiast trzeba zapewnić wszelkie działania, żeby służby, które są zaangażowane w sprawę, mogły odpowiednio wykonywać swoje czynności, żeby skoordynować te służby i udzielić wsparcia prokuraturze, która powinna podjąć niezwłoczne działania, aby - jeżeli potwierdzają się tezy z notatki - przerwać przestępczą działalność" - powiedział Cichocki.
W maju 2012 r. ówczesny szef ABW Krzysztof Bondaryk wysłał notatkę dotycząca Amber Gold m.in. do prezydenta Bronisława Komorowskiego, premier Donalda Tuska oraz ministra finansów Jacka Rostowskiego. Była to informacja z art. 18 ustawy o ABW, czyli mogąca mieć istotne znaczenie dla bezpieczeństwa i międzynarodowej pozycji RP. W piśmie poinformowano, że w ocenie Agencji Amber Gold to piramida finansowa, a środki klientów wyprowadzane są do należących do spółki linii lotniczych OLT Express i że w najbliższych dniach ABW złoży zawiadomienie do prokuratury.
Cichocki pytany, czy przed sporządzeniem notatki przez ABW, wiedział o tym, że syn ówczesnego premiera, Michał Tusk, pracował dla OLT Express i jednocześnie w gdańskim porcie lotniczym, odparł, że trudno mu w tym momencie odpowiedzieć, kiedy taką wiedzę posiadł i czy czytał na ten temat jakiś materiał prasowy przed wybuchem afery Amber Gold. Dopytywany, czy kiedykolwiek Donald Tusk rozmawiał z nim o aktywności zawodowej Michała Tuska, odpowiedział, że nie przypomina sobie takiej rozmowy
Rzymkowski pytał Cichockiego, czy Donald Tusk oczekiwał od niego precyzyjnych informacji dotyczących sprawy spółki Amber Gold i spółek lotniczych z grupy OLT. "Na pewno rozmawialiśmy na ten temat i premier oczekiwał ode mnie wiedzy na temat działań, które były podejmowane przez służby wtedy, kiedy przygotowywaliśmy pełną informację dla Polaków w sierpniu 2012 roku w Sejmie" - odpowiedział Cichocki.
Cichocki mówił, że zapoznał się z notatką ABW w początkach czerwca 2012 r. "O ile pamiętam w notatce nie ma słowa ani o policji, ani o innych służbach podległych ministrowi spraw wewnętrznych" - zaznaczył. Dodał, że na przełomie czerwca i lipca 2012 roku szef ABW przekazał mu informacje, że prokuratura przekazała czynności śledcze ABW i wówczas Cichocki w rozmowie z ówczesnym komendantem głównym policji Markiem Działoszyńskim poprosił go o wsparcie policji dla ABW i prokuratury, której miałby przekazać wszystkie zdobyte w sprawie infomacje.
Były szef MSW przyznał, że same działania policji z komendy wojewódzkiej w Gdańsku ws. Amber Gold zasługują na "negatywną ocenę". Dodał, że w sierpniu 2012 roku "nie miał żadnych sygnałów od komendanta policji, od kogokolwiek innego, że były tam jakieś zaniechania". Jak zaznaczył "nie było potrzeby podejmowania rozliczeń" ws. gdańskiej komendy wojewódzką policji i CBŚ. Stwierdził, że w sierpniu 2012 roku miał informację, że policja zadziałała pozytywnie.
Przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann (PiS) pytała, czy świadek dostał polecenie od premiera Tuska wykonania audytu działań podległych sobie służb i policji po wybuchu afery. Cichocki odparł, że "tak sformułowanego polecenia nie dostał". "Dostałem polecenie, żeby sprawdzić działanie służb i jednostek, które nadzorowałem" - podkreślił. "Nie chodziło o audyt w policji" - zaznaczył.
Cichocki zeznał, że premier Donald Tusk "miał zastrzeżenia do ABW i innych służb, że nie zadziałały prewencyjnie, by wskazać zagrożenie dla polskich obywateli". Doprecyzował, że chodziło o ocenę działań od marca 2012 roku, kiedy ABW zaczęła intensywnie działać ws. Amber Gold, a ocena odnosi się do stanu wiedzy na sierpień 2012 roku. Zaznaczył, że dzięki działaniom ABW prokuratura zaczęła się "bardziej" zajmować sprawą.
Zapytany przez Witolda Zembaczyńskiego (Nowoczesna), kto ponosi odpowiedzialność za możliwość narastania afery Amber Gold świadek odpowiedział, że "problem zaczął się jeszcze w momencie, kiedy prokuratorzy usilnie, jeszcze za poprzednich rządów 2005-2007, zgłaszali wnioski o karę w zawieszeniu" dla Marcina P. Jak dodał, potem problemy dotyczyły m.in. kuratorów sądowych i prokuratury rejonowej w Gdańsku oraz gdańskiej komendy wojewódzkiej i prokuratury. Dodał, że również Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów mógł ocenić reklamę Amber Gold jako nieuczciwą.
Zembaczyński pytał, czy Cichocki jako szef MSW powinien ponieść odpowiedzialność za funkcjonowanie podległych mu służb. "Jeżeli będzie odpowiedzialność polityczna, to będę ją ponosił, natomiast jeżeli chodzi o odpowiedzialność karną, to nie poczuwam się tutaj do odpowiedzialności karnej" - powiedział Cichocki.
Członkowie komisji pytali też Cichockiego o raport CBA z lipca 2010 r., który opisywał zagrożenia dotyczące luk w systemie prawnym, które umożliwiały osobom karanym prowadzenie firm. Raport CBA trafiła do Cichockiego, a za jego pośrednictwem do ministra sprawiedliwości. Zmiany w prawie likwidujące lukę wprowadzono dopiero po wybuchu afery Amber Gold.
Jarosław Krajewski (PiS) pytał świadka, jakie działania podjął, aby zlikwidować tę lukę prawną wcześniej niż po ponad dwóch latach od raportu CBA. Cichocki mówił, że osoba karana nie mogła być wpisana do Krajowego Rejestru Sądowego, ale "mechanizm" opierał się na domniemaniu uczciwości obywatela, który deklarował, że jest niekarany. Cichocki dodał, że CBA wskazywało, że zdarzają się oszuści składający nieprawdziwe deklaracje.
Cichocki podkreślił, że nie miał prerogatyw do tego, żeby podejmować "intensywne działania, bo to były zadania ministra sprawiedliwości". "Dołożyłem wszelkiej staranności, żeby ta wiedza z CBA trafiła do odpowiedniego ministra" - powiedział.
Świadek wyjaśnił, że CBA sugerowało, żeby nałożyć na przedsiębiorców obowiązek dostarczenia odpowiedniego zaświadczenia, natomiast rozmowy m.in. z Kwiatkowskim dotyczyły tego, jak zbudować mechanizm, w którym to KRS będzie miał prosty mechanizm automatycznej weryfikacji, czy oświadczenie nt. karalności jest prawdziwe czy nie. "Działania, które zostały podjęte w ministerstwie poszły w kierunku niezwiększania obciążeń dla przedsiębiorców" - podkreślił Cichocki.
Wassermann prosiła Cichockiego o ustosunkowanie się do fragmentu zeznań Marcina P. w sądzie: "to oni przynosili mi wiedzę o tym, co się dzieje w ABW, od ministra Cichockiego i polityka, który miał być koordynatorem ds. służb specjalnych odpowiedzialnym za ABW". "Dla mnie słowa Marcina P. są w żaden sposób niewiarygodne" - odpowiedział Cichocki. Zapewnił, że w 2012 r. nie kontaktował się z osobami współpracującymi z Amber Gold - Emilem Maratem i Pawłem Kunachowiczem.
W czerwcu ub.r. b. szef Amber Gold Marcin P. zeznając przed komisją śledczą stwierdził, że ówczesny doradca zarządu tej firmy Emil Marat - który pełnił tę funkcję latem 2012 r. - uprzedzał go o czynnościach ABW związanych z jego spółką. Dodał też, że Marat mówił mu o możliwości wykorzystania kontaktów z politykami z kancelarii premiera. Według Marcina P., być może powoływał się on właśnie na Cichockiego.
Marat zeznając przed komisją w połowie września ub.r. przyznał, że wraz ze współpracującym z Amber Gold adwokatem Pawłem Kunachowiczem rozważali spotkanie z Cichockim i rozmowę na temat tego, jak firma Amber Gold i linie OLT Express są "rozbijane". Marat powiedział, że on nie znał Cichockiego, a Kunachowicz poznał go w młodości w drużynie harcerskiej. Z kolei sam Kunachowicz mówił przed komisją śledczą w listopadzie ub.r., że Cichockiego znał 30 lat temu, byli razem w harcerstwie, przez ostatnie 30 lat ich drogi się nie spotkały i że nie powoływał się na znajomości z nim.
Jacek Cichocki zostanie przesłuchany przez komisję w trybie niejawnym w środę o godz. 14.30. We wtorek podczas przesłuchania w trybie jawnym Cichocki nie chciał mówić o kwestiach dotyczących działań służb specjalnych ws. Amber Gold. m.in. dot. syna byłego premiera Donalda Tuska - Michała Tuska w związku z jego pracą dla związanych z Amber Gold linii lotniczych OLT Express.
Seria takich rakiet ma mieć moc uderzeniow zblliżoną do pocisków jądrowych.
Przewodniczący partii Razem Adrian Zandberg o dodatkowej handlowej niedzieli w grudniu.
Załoga chińskiego statku Yi Peng 3 podejrzana jest o celowe przecięcie kabli telekomunikacyjnych.
40-dniowy post, zwany filipowym, jest dłuższy od adwentu u katolików.