Jestem wdzięczny Bogu za to, że mogę żyć w Kościele wielokulturowym, z misjonarzami z wielu krajów świata, wśród różnych grup etnicznych. Wszędzie, gdzie jest Kościół, jestem w domu – mówi ks. Wojciech Kościelniak, krakowski misjonarz, który od niemal 30 lat pracuje w Tanzanii.
Gdzie leży Kiabakari?
Ks. Wojciech Kościelniak: Między Parkiem Narodowym Serengeti a Jeziorem Wiktorii w Regionie Mara w północno-zachodniej Tanzanii. Mieszka tu 30 tys. osób. Na terenie naszej misji działa szkoła podstawowa, przedszkole, ośrodek zdrowia. Jest też Sanktuarium Bożego Miłosierdzia, bo główną koncepcją Kiabakari jest stworzenie takiego miejsca, w którym człowiek będzie dotknięty przez misterium Bożego Miłosierdzia, ale w bardzo konkretny sposób.
To znaczy?
– Po przyjeździe do Tanzanii szybko doszedłem do wniosku, że nie można tu mówić o Miłosierdziu Bożym ex cathedra, wyjaśniając kolejne odsłony tej tajemnicy, jak obraz Jezusa Miłosiernego, Godzina Miłosierdzia, Koronka itd. Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Kiabakari temu służy, ale człowiek, który przychodzi do kościoła, a potem wraca do swojej lepianki, jest tak samo głodny i tak samo chory, a jego pechem jest to, że urodził się w afrykańskim buszu, daleko od cywilizacji, od opieki medycznej czy porządnej edukacji. Miłosierdzie Boże musi objąć całego człowieka: jego ducha, intelekt i ciało.
Zacznijmy więc od omówienia pierwszego. Jak rozwija się tu kult Bożego Miłosierdzia?
– Mam nadzieję, że w tym roku episkopat tanzański ostatecznie zatwierdzi status Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Kiabakari jako sanktuarium narodowego. To jest marzenie mojego życia. W tym roku chcemy też ukończyć tłumaczenie „Dzienniczka” św. Faustyny na suahili i encykliki św. Jana Pawła II „Dives in Misericordia”. Tłumaczenie poezji mistycznej św. Faustyny w kanonach afrykańskiej poezji śpiewanej nie jest proste. W tym roku, w październiku, będziemy mieć też w Kiabakari wielką pielgrzymkę w związku z dwoma jubileuszami: 80-lecia śmierci św. Faustyny i 40-lecia pontyfikatu św. Jana Pawła II. Stowarzyszenie Apostołów Bożego Miłosierdzia działa w Tanzanii już od kilku lat, w różnych parafiach otwierane są kolejne oddziały. Teksty, które tłumaczymy, będą źródłowymi dokumentami dla każdego z członków stowarzyszenia.
Ale, jak Ksiądz mówi, głoszenie Bożego Miłosierdzia to również konkretne dzieła, których celem jest niesienie pomocy miejscowym. Z jakimi problemami zmagają się mieszkańcy Kiabakari?
– Przede wszystkim z ubóstwem i głodem. Jest mała część, która się bogaci kosztem innych. Biedni przygniatani są nowoczesnym społeczeństwem: podatkami, opłatami, kosztami życia. Nie sprzyjają ludziom warunki klimatyczne. Są zmiany, pory roku się spóźniają, deszcz spada gwałtownie i w ciągu kilku dni niszczy zbiory. Ludzie głodują. Takie są realia głoszenia Bożego Miłosierdzia. Misje są wciąż szkołą przetrwania, nieustannych wysiłków, by je utrzymać, ale Pan Bóg w rozmaity sposób pokazuje nam, że się o nas troszczy.
Człowiek, któremu się mówi, że Bóg go kocha, potrzebuje doświadczyć tej miłości. Umiera na grypę, malarię czy przeziębienie – potrzebuje poczuć miłosierną rękę Ojca jak rękę miłosiernego Samarytanina. Dlatego tak ważna jest działalność ośrodka zdrowia. Ważny jest wolontariat medyczny, bo ja mogę z pomocą fachowców stworzyć warunki i infrastrukturę, ale nie potrafię leczyć. Od tego są lekarze, pielęgniarki, polscy specjaliści i lokalny personel, coraz lepiej wykształcony, ale wciąż potrzebujący wsparcia. Potrzebujemy dentystów, okulistów, chirurgów. Potrzebni są fizjoterapeuci, bo rodzi się coraz więcej dzieci z uszkodzonymi kończynami, kobiety od noszenia ciężarów na głowach mają wykrzywione kręgosłupy i cierpią na bóle i różne schorzenia z tym związane. Potrzebni są ginekolodzy. Coraz większym problemem są choroby cywilizacyjne, jak cukrzyca, nadciśnienie. Ośrodek zdrowia jest bardzo konkretnym wymiarem dotyku Bożego Miłosierdzia.
A edukacja?
– Nie chodzi tylko o edukację chrześcijańską czy formację duchową, ale danie dziecku z afrykańskiej wsi tej samej szansy dostępu do nauki, co dzieciom w dużych miastach czy metropoliach, gdzie szkół jest mnóstwo, zwłaszcza dla bogatych, a ich poziom jest wysoki. W naszej misji działa przedszkole i szkoła podstawowa. Wykształcenie, dobre przygotowanie do kontynuowania edukacji w szkole średniej to absolutny warunek zapewnienia małym Afrykańczykom lepszej przyszłości.
Mamy też projekty związane z emancypacją społeczną i zawodową kobiet, zwłaszcza samotnych matek. Chcemy stworzyć dla nich centrum aktywizacji zawodowej i małą farmę, w której by pracowały, a także niewielki pasaż handlowy i bank spółdzielczy z mikropożyczkami. Dobrze by było wyposażyć kobiety w praktyczną wiedzę dotyczącą np. uprawy ziemi. To kolejny etap edukacji społeczeństwa, by ich wyprowadzić z prymitywnej gospodarki rolnej czy hodowli, bo klimat się zmienia i ziemia się jałowi. Kobieta jest kręgosłupem każdej rodziny, więc danie jej odpowiednich, nowoczesnych narzędzi jest szansą, by rozwinęła przedsiębiorczość i mogła utrzymać rodzinę.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.